wrz 24 2005

a może monarchia.....


Komentarze: 2

Już miałam zamiar iść popisać w moim buduarze, kiedy niespodziewanie Młoda oświadczyła, że idzie spać. Korzystam z okazji i może uda mi się przejrzeć blogi. Cały dzień latałam jak w ukropie, jak zwykle w sobotę. Dziś był dzień klienta - jutro też będzie, taki mają tu zwyczaj. Dzień klienta polega na tym, że dostaje się drobny bonusik, gdy się coś kupi, na ogół jest to drobiazg. Róznie sklepy czczą klientów w ich dzień. W M&S wydałam co nieco na sztruksy, czarne. Dali czekoladkę. W sklepie z materiałami budowlanymi kupiłam z kolei podstawkę do doniczki a dostałam odmrażacz do zamków w aerozolu. W Kringlu częstowali herbatą i ciastem. Ogólnie było sympatycznie. Każdy lubi dostawać gadżety, nawet jak to są małe duperelki.....

 

A propo wziątków....W piątek zakończył się audit. Trzeba przyznać, że był niesamowicie wyczerpujący. Audytor siedział w moim biurze i oglądał wszystko co można było obejrzeć, żadnej taryfy ulgowej. Ze strony firmy występowała moja Hiszpanka z pokoju. Niesamowita dziewczyna, dopiero niedawno wróciła z urlopu wychowawczego, w styczniu urodziła córeczkę i ma jeszcze małego synka. I dostała w spadku rozbabrane co nieco pod względem dokumentacji laboratorium po innej młodej matce, która z kolei od lipca siedzi na urlopie wychowawczym. Hiszpanka dawała sobie radę rewelacyjnie, była uprzejma, kompetentna ale i bez zbędnego lizusostwa. Wiele dni przed auditem siedziała z ludźmi i dorabiała braki do późnego wieczora. Nie słyszałam od niej żadnego stękania-ani tego że ma małe dzieci a jedna babcia w Madrycie, druga zaś w Sztokholmie. Dziećmi zajmowała się inna młoda matka, tymczasowo na urlopie wychowawczym ze swoim dzieckiem. Tutaj istnieją takie organizacje wzajemnej samopomocy. I wcale nie jest to kosztowne. Pozwala to na powrót do pracy dużo wcześniej, jak matka ma takie ambicje. Bo jak nie, to zasiłek starczy na siedzenie w domu, nawet jak nie ma chłopa, to bogaty kraj, to prawda... U nas tego nie ma. Sama nie wiem dlaczego. Kiedy była komuna to się nie dziwiłam, ale teraz- tak jak brak jest ludziom pieniędzy to nie wiem, czemu nie ma takiej samopomocy, fakt, płatnej, ale nie rujnującej budżetu. Dobrą nianię z kolei znaleźć trudno, z tego co opowiadają koleżanki to takie baby siedzą, piją kawę i oglądają TV a dziecko śpi i jest zasikane. Tak nasza rzeczywistość. Hiszpanka na nianię nie narzekała.

 

Powracając do auditu- jak slyszalam to było ostro i zero spoufalania się. I to lubię. Praca to jest praca. Przypominam sobie jak szefowa po naszym warszawskim audicie opowiadała na co cierpi każdy z auditorów, który na wątrobę a który na podagrę, kogo zdradza mąż i czy dziecko może znaleźć pracę czy nie. Zawsze tego nie cierpiałam, tego fraternizowania się i dupowłażenia.

W przerwie obiadowej żadnych obiadków z auditorem, było ich trzech, sami poszli do kafeterii i co więcej, sami za swój lunch zapłacili. Pewne zasady tu obowiązują. I tak być powinno.

 

Znajoma Finka mówi, że w ich firmach jedyną dopuszczalną formą „wziątków” jest wspólne picie kawy, nawet jest zabronione wspólne jedzenie lunchu z potencjalnymi klientami czy ludźmi typu auditorzy. Łapownictwo w Finlandii jest bezwzględnie tępione. Może dlatego ona po kontrakcie chętnie chce wrócić do siebie...Prawdopodobnie jakieś afery łapówkowe są i tam, nie wiem, nie mam na ten temat żadnych informacji, ale przeciętny człowiek wie, że mu nie wolno i tak nie wypada, to bardzo ułatwia życie codzienne.

 

Zmieniając temat- rozmawiałam sobie wczoraj z moim przyjacielem. Dawno nie gadaliśmy, u nich wiele się nie zmieniło, ludzie wiedzący co chcą, teraz marzą o jednym- kiedy wreszcie na emeryturę. Wiesz, mówi- znów kłócą się w telewizji. Nie muszę już póki co tego słuchać- odpowiedziałam- i chwała Bogu. I mało mnie obchodzi kto wygra bo wiadomo, ze wszyscy mają ubabrane łapy. I dalibóg, będą znów uchwalać prawo, jak dalej się nachapać oraz wykiwać ten biedny naród, bo to robi każda opcja, jak dać bogatym i oskubać tych, którzy nie mają.

 

Wczoraj do mnie na gadu zagadała dziewczyna 24 letnia. Powiedziała że jest zdesperowana, bo szuka pracy już od dawna, jakiś czas pracowała w biurze, teraz pracę straciła i co ma robić.

Jedyne co jej mogłam poradzić to to, aby uczyła się języków i wiała, póki nie jest jeszcze za stara. Jest absolwentka geografii i nawet w szkole jej też nie chcę, nie dlatego, że jest głupia, ale są miejsca dla swoich.

Takie mało odkrywcze myśli naszły mnie po lekcji holenderskiego, kiedy dowiedziałam się, że w Belgii właśnie w 3 czwartek września zaczyna się sezon parlamentarny. Królowa wygłasza mowę tronową. Niestety z żalem stwierdziłam, ze nic nie rozumiem z tej mowy póki co. Ale pomyślałam, że monarchia jest jednak dobrą formacją, nie ma tego cyrku co kilka lat, związanych z tym kosztów młodzi książęta są od razu przygotowani do pełnienia funkcji reprezentacyjnych, bo tego uczą się całe życie i nie są pazerni bo pieniądze mają. Do tego dostarczają wielu atrakcji a to życiem prywatnym a to całym ceremoniałem. To wcale nie jest takie bez sensu.

 

kaas : :
26 września 2005, 18:56
Możemy zostać pierwszym krajem w Europie, gdzie prezydent i premier są do siebie podobni :-)))))
25 września 2005, 13:09
Nie są pazerni, bo pieniądze mają. A skąd?

Dodaj komentarz