wrz 01 2006

cd. szukania.....


Komentarze: 4

Staram sie jakoś zacząć wszystko od nowa, choć dalibóg, ten tydzień, który mija było dla mnie wyjątkowo ciezki. W niedziele jedzie Młoda do Polski i zostaje sama. Nie bardzo mi tez idzie z nowa maszyna, instrukcja jest napisana fatalnym jezykiem, chyba przez informatyka, który nie jest w stanie pojac, z jakimi trudnościami może spotkać się prosty użytkownik. Toteż siedzę, gapiąc się jak sroka w gnat, w jaki sposób się do tego sprzetu dobrać.

 

Taki koniec lata nastraja refleksyjnie, bardzo mi odpowiadają ciche popołudnia, gdy ide na spacer z psami. Delektuje się cisza, której jakos nagle zapragnęłam. W pracy tez mam spokoj, chwila przed burza, nadal wysyłam cv i martwi mnie brak odpowiedzi. Trochę czuje się zawiedziona Irlandia. Wolne etaty sa jedynie w przedsiębiorstwach farmaceutycznych dla ludzi z doświadczeniem. Zastanawiam się, czy tam tylko i wylacznie produkują piguły? Co prawda jeszcze wszystkiego nie przejrzałam, wczoraj dostalam informacje z Newscientsta. I tam tez  jak zwykle, posady, które mi by odpowiadaly sa w Ameryce, "pigularnie" w Anglii i Irlandii, biotechnologia i medycyna, na czym się z kolei nie za bardzo znam. Uważam, ze niektóre kierunki studiow należy zamknąć bez pardonu. Ludzie kształcą się nie wiadomo po co na jakichs egzotycznych i niepotrzebnych specjalistow. Niech ucza się na kontrolerow  i managerow jakości, przedstawicieli handlowych…

 

W farmacji większość prac w zakresie analizy lekow robi się niezmiernie upierdliwymi technikami i tych analitykow potrzeba. Gotowa jestem zamienic mój kontrakt, na którym siedze jak na rozzarzonych weglach na wlasnie taka robotke, ale na stale. Ale do tych robotek trzeba co najmniej dwa lata pracowac w firmie produkującej leki. I kolko się zamyka, bo na ogol jak ktos już w takiej firmie pracuje, to prace ma i go nie wyrzucaja. A ten co szuka, to nie ma doświadczenia. Czyli tak jak u nas.

 

Moja francuska sasiadka jeszcze nie ma pracy, od miesiąca targuje się z dwoma uniwersytetemi we Francji i nie ma ostatecznej odpowiedzi. Siedzi w tej Belgii nie wiadomo po co i przejada pieniadze. Jest wsciekla, ale mowi, ze takie ma juz zycie. Dwu- trzyletnie kontrakty a potem szukanie pracy abarot i od nowa…mowi, ze w jakims stopniu się przyzwyczaila. I ze za którymś razem to już nawet splywa jak po gesi.

 

Zycie się robi bardzo stresujące…..

 

 

 

kaas : :
transcription services
27 grudnia 2011, 22:34
Dzięki za ciekawe publikacji
Kasia
11 października 2010, 10:28
Rzeczywiście praca na kontrakty może być wkurzająca, nie chcą Ci udzielić żadnego kredytu, trudno cokolwiek zaoszczędzić... Powodzenia i pozdrawiam;)
30 października 2006, 23:21
Dzięki, Kaas :-)
ela
14 października 2006, 14:49
Hej, Kaas! Brak Ciebie!
I blog na bloksie obwarowany...
Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko OK .
Pozdrawiam:))

Dodaj komentarz