dziś motoryzacyjnie........
Komentarze: 5
Totalnie parszywy dzień. Nie znoszę starych pudernic, wyfiokowanych i wymuskanych. Takie pindy zawsze człowiekowi zaszkodzą. Nie tak dawno taki babsztyl podstawił mi się i jak jechałam pod górę, nagle się zatrzymał, cholera wie dlaczego.
Jechałam w korku pod górę i ona też, przede mną. Zatrzymałyśmy się, chcąc włączyć się do ruchu do równoległej ulicy. Gdy zrobił się moment luzu to ruszyłam a babsztyl nagle stanął dęba, nie wiem nawet czy nie zaczęła zjeżdzać w tył. To był moment. Podejrzewam, że puściła sprzęgło, samochód jej zdechł i zaczęła się staczać w dół. No i oczywiście stłuczka.
Wylazłam wściekła, stłukł mi się kawał zderzaka i kierunkowskazu. Babie nic się nie stało, no ale przecież to ja w nią puknęłam. Powiedziałam, że nie widzę, żeby się coś jej stało, jej zderzak w przeciwieństwie do mojego był cały i nienaruszony. Przeprowadziłam więc szybką kalkulację, wymiana zderzaka mojego, około 2 stów, kierunkowskaz 20 PLN, a babie nic. Więc powiedziałam niech spada, bo nie wygląda na to aby się coś stało jej i jej samochodowi. Wówczas wpadła w histerię i zaczęła wrzeszczeć że wzywa policję. Powiedziałam, żeby nie tamowała ruchu i zjeżdzała, bo jej nic nie jest – wiadomo, że przyjazd policji to kilkusetzłotowy mandacik a mnie i tak zawsze powiedzą, że wina jest moja bo kierowca musi zawsze przewidzieć że delikwent z przodu może umrzeć, zasłabnąć, stanąć dęba i do tego kierowca musi dostosować szybkość do warunków jazdy. A szybkość zawsze jest za duża. Wtedy jechałam chyba ze 20 km/godz.
Wsiadłam więc i pojechała do roboty. Tymczasem babsztyl pojechał prosto jak się okazuje na policję. Policja zadzwoniła wczoraj do mnie i poszłam dziś zeznawać. Kosztowało mnie to sporo zdrowia ale poszłam już dziś wyluzowana. Całkiem miły młody policjant, spodziewał się spienionego i kłótliwego babona a tymczasem pogadaliśmy sobie od serca. I dowiedziałam się, że :
Wcale nie trzeba wzywać policji do każdego incydentu typu stłuczka, jeśli są to niewielkie szkody to lepiej nawet tego nie robić, bo można tylko zarobić mandat i to znacznie przekraczający wartość potencjalnej naprawy,
Wcale się nie traci całej bonifikaty ubezpieczenia tylko 10% a nie 60% jeśli nawet udowodnią winę i ściągną z OC,
Jeśli będzie sąd grodzki (co za absurdalna nazwa, ale taka jest) to dopiero on wydaje orzeczenie o winie i nie trzeba się jakimś skunksem przejmować i prosić go o łaskę, że daje się mu gotówkę ze strachu, że straci się ulgę w ubezpieczeniu. A w sytuacji, gdy jest mała szkodliwość społeczna to często sąd odstępuje od wymierzenia kary.
To wszystko powiedział mi ten miły policjant, który w zasadzie współczuł mi, że znalazłam się w ogniu sprawy sądowej o – jak to było w protokole-zarysowanie zderzaka. Podejrzewam, że babsztyl chciałby naciągnąć PZU na wymianę zderzaka.
A więc pójdę na tę sprawę i będę walczyć. O to, że winnym może być też ten z przodu, gdy nie umie jeździć i nagle stanie dęba. Jeśli na blogu trafi się jakiś prawnik a przypadkiem to przeczyta to niech skomentuje...jeśli zechce free of charge.......
Dodaj komentarz