lut 14 2006

krotki wpis walentynkowy


Komentarze: 2

Walentynki to takie dosc komercyjne swieto. Sklepy pusza się czerwienia. I purpurami. Dobry chwyt propagandowy. Ale wczoraj bylam zaskoczona, gdy spotkałam mojego sasiada, jadacego na moje pietro z wielkim nareczem kwiatow. Widac było, ze wiozl je dla zony a może dziewczyny, nie wiem. Tutaj babki zachowuja panieńskie nazwisko, wiec trudno wyczuc…Oboje to strasznie sympatyczna para- ona jest chyba wyzsza od niego o półtora glowy. Ale widac obojgu to nie przeszkadza. Sa naprawde mili, zawsze pogodni- on swego czasu jeździł do Polski na konferencje i gadamy sobie od czasu do czas u o tym i owym jak się spotkamy. I wczoraj wsiadl do windy z naprawde wielkim bukietem roz. Zaczerwienil się i bąknął- wiesz, jutro taki specjalny dzien…..usmiechnelam się i powiedziałam- jestes bardzo dobrym mezem. Zobaczymy jak to będzie, odwazjemnil uśmiech. Naprawde ta dziewczyna ma fajnego goscia, pozazdroscic. Bukiet był naprawde okazaly.

 

Jakos osłabły wszelkiej masci „siemki” w atakowaniu mnie w dniu dzisiejszym, choc znalazł się jakis szesnastoletni seba z Glowna ale go zignorowałam, co robie już rutynowo, bo szkoda sobie robic odciski na palcach.

 

No i dostalam tez Walentynkowy sms od B, co sprawilo mi duza frajde. On zawsze był mocno przeciw takim swietom. Tym wieksze i milsze było moje zaskoczenie.

Jutro jade z samego rana na szkolenie. Bardzo mnie to cieszy bo w mojej warszawskiej firmie w zyciu by mnie na cos takiego nie wyslali. Odpoczne troche od biura.

 

kaas : :
mateut
15 lutego 2006, 13:11
siemka ;)
14 lutego 2006, 17:13
Dla Ciebie (z nieśmiałością) róża, co jak symfonia...

Dodaj komentarz