paź 29 2004

proste pytania


Komentarze: 1

A po nocy przychodzi dzień…..wizja jesiennej pięknej pogody działa na mnie kojąco. Do tego stopnia, że postanowiłam zrobić porządek ze sobą i pewnymi sprawami. Nie ma to jak wypad do knajpy na owoce morza, wczoraj spędziłam bardzo miły wieczór. Przyjechał Pan Narcyz, jego obecność w tym momencie była dla mnie wybawieniem. Miał ze sobą jakiegoś zaprzyjaźnionego cudzoziemca i do tego była moja przyjaciółka. Nie było kwasów i żali, bardzo mi to było potrzebne, taki wieczór,w którym gadało się tylko o d…Marynie…

 

Obserwuję Pana Narcyza od jakiegoś czasu. Ma wiele problemów w tym osobistych, ale i zawodowych mu nie brakuje, kto zresztą w tych czasach nie ma kłopotów zawodowych…..Natomiast potrafi się wyluzować i w jakiś sposób mi się to udzieliło. Przyszłam jak chmura gradowa, ale po jakimś czasie humor poprawił mi się znacznie. Rzeczywiście jedyna metoda to się oderwać od problemów w innym towarzystwie. Dziś z własnej inicjatywy zadzwoniłam do Pawusia. W końcu na piwie było bardzo sympatycznie, ma - jakby to nazwać- dziewczynę i jakby nie było możemy gadać na neutralnym gruncie…..

 

Jeszcze tego nie doceniam, ale już chyba zacznę normalnie funkcjonować. Odrzucam balast, którym była ta nieszczęsna współpraca z W, podobno przyszła już decyzja, że dostałam projekt z KBN, własny, bez „pasażerów”, niesolidnych i kłamliwych….Muszę dostać potwierdzenie oficjalne i do roboty.

 

Sądzę, że z każdej nawet najbardziej kłopotliwej sytuacji zawsze można znaleźć wyjście. Zawsze też przeżywa się bardzo kolejne odrzucenie, co prawda, to co nie zabije to wzmocni, jak mawiają…ale jedno jest prawdą, nauczyło mnie to, że jednak sprawę trzeba stawiać jasno. I być niemiłosierną realistką, nie liczyć na zmiany w trakcie.

 

Ostatnio moja przyjaciółka zastosowała manewr prostego pytania, do czego jej dość świeżo poznany facet zmierza. I uzyskała dość rzetelną odpowiedź, że co prawda jest mu fajnie z nią, ale facet nie myśli bynajmniej o stałym związku. Uznała wówczas, że szkoda jej na to czasu. Zrobiła to w momencie, gdy jeszcze mogła się odseparować od tej znajomości, gdyby okazała się niefortunna. Moim błędem, który popełniam zawsze jest wiara w ewolucję związku. W to, że postawa faceta z czasem się zmieni. Jeśli związek dostaje skrzydeł od razu to- jak to gdzieś czytałam- jest raczej spowodowany neurozą, potrzebą związania się a nie reakcją na poznanie konkretnej osoby. Starałam się w to wierzyć. I w to, że trzeba beczkę soli zjeść…..I dlatego nie zadaję prostych pytań. A jednak powinnam je zadawać….

 

Zadawanie pytań ma to do siebie, że odpowiedź może być niezgodna z tym, czego, spodziewamy się usłyszeć. I rodzi obawę przed tym, jak powinnyśmy się wówczas zachować.

W aspekcie moich przypadków dojrzewam do poważnej rozmowy z B. Lepiej sobie oczyścić przedpole i nie tkwić w złudzeniach. Zbyt wiele czasu zmarnowałam na bezowocne znajomości…….

 

kaas : :
30 października 2004, 23:16
proste słowa z gardła nie chcą wyjść najbardziej.... ale ale! czy można tak z czystym sumieniem powiedzieć o jakiejkolwiek znajomości bezowocna?!

Dodaj komentarz