lip 01 2004

prowincja ciąg dalszy


Komentarze: 8

Kiedy jestem zmęczona odczuwam jakieś dręczące mnie obawy. O wszystko. Zauważyłam, że nie powinnam przeglądać wówczas stanu konta ani myśleć o jakichś strategicznych decyzjach. Bo rano będę patrzyła na to inaczej.

Sprawa sądowa o pietruszkę mnie wykańcza psychicznie, choć jest to walka o nic. Przypominam, że chodzi o wjechanie w styczniu w kufer baby, która nagle i niespodziewanie jadąc pod górę zatrzymała się w korku i nie dałam rady wyhamować, bo stanęła mi pod nosem. Z jednej strony to oczywiste, że ja w nią stuknęłam a nie ona we mnie, lecz był to moment, podejrzewam, ze ona się zatrzymała puszczając sprzęgło czy nie zaciągając hamulca ręcznego nagle i niespodziewanie. Kwalifikacja prawna czynu była taka, że jechałam z prędkością nie zapewniającą panowania nad pojazdem. Był to oczywiście absurd. Wlokłam się w korku jak żółw i o żadnym niepanowaniu nie mogło być mowy. Nic się nie stało ani jej ani samochodowi. Babsztyl jest z Legionowa a więc mściwy (z góry przepraszam nie mściwych Legionowian, ja takich osobiście nie znam, niestety). Przeczytałam jej zeznania będące stekiem nielogiczności. Jak zarysowanie może być efektem zderzenia? Owszem, może być wgniecenie, pęknięcie, ale przecież nie było przesunięcia. Skąd wie, jaką mam sylwetkę i jak wyglądam skoro zeznała, że przejechałam nie zatrzymawszy się i nie wysiadłam z samochodu- to kolejna nielogiczność i bzdura. Twierdzi, że mnie by rozpoznała. G... prawda.. Napisałam elaborat, nie będę nim zanudzać a o przebiegu pożal się boże sprawy (chyba dlatego, że nic się nie stało, baba nie zgłosiła się do dziś dnia do ubezpieczyciela a mogła to zrobić już w lutym bo dostała pismo z policji uprawniające ją do tego.....). Baba jest z zawodu główną księgową i z tego powodu jest cwana.

 

Legionowo to miejscowość specyficzna. Za czasów dawnych było to jedno z nielicznych miejsc, gdzie mogli się osiedlać ludzie z całej Polski łapiąc coś w rodzaju meldunku warszawskiego. I tu od razu zaznaczam, nie jestem wrogiem ludzi ze wsi. Mam wielu wiejskich znajomych, nie tylko z terenu mojego rancha ale również z innych regionów, Ale w wielu ludziach ze wsi jest taki rodzaj pazerności, nieżyczliwości i cwaniactwa, który odrzuca na kilometr. Do tego pazerność totalna na dobra materialne, ludzi zazwyczaj do tej pory biednych.....Ludzie z Legionowa w dużej mierze pracowali i pracują w policji i ówczesnej bezpiece, co dało im dostęp do wielu reglamentowanych dla społeczeństwa dóbr. Nie musieli specjalnie się wysilać aby mieć to, co przeciętny człowiek, nie mający dostępu do sklepów za żółtymi firankami miał dostęp. Do tego dochodziły darmowe prawie wczasy. I do tego mieli coś niezwykle cennego – bliski dostęp do Warszawy.

 

Pewna część rodziny mojego męża, ludzi prostych z mazowieckiej wsi mieszka w Legionowie. Parają się jakimś handlem, drobnym geszeftem i totalnie się nienawidzą .Bracia i siostry nie odwiedzają się latami Kiedy umarła matka jednego z nich prawie pozabijali się o spadek. Bo rodzice pozostali w swoich wsiach. I pozostała ziemia do podziału. Nikt tak nie rżnie mieszczuchów na tych wsiach jak oni. Przyjeżdżają nawet do wsi, gdzie jest moje rancho i zawsze są odwaleni zgodnie z najnowszą modą stadionową. W samochodach przejeżdżających przez wieś huczy na cały regulator disco polo a do Legionowa wracają obładowani kratkami z jajami i ćwiartką świniaka w bagażniku.

 

Kontynuując dlaczego nie lubię Warszawy to jest to jeden z powodów. Prowincja to nie Poznań czy Piotrków. To są okolice wielkich miast z mieszkańcami będącymi najbardziej przebojowym i cwanym elementem wiejskim. U mnie pracuje taka kobieta, którą natychmiast bym zwolniła, aby ustąpiła miejsce jakiejś naprawdę pracowitej dziewczynie. Towarzysko stara się być ok., jakkolwiek jeśli może naskarżyć i przyświnić to robi to bez wahania, zwłaszcza w stosunku do koleżanek o słabszej pozycji. Silniejszych się boi. Kiedyś próbowała  nakablować na mnie, ale szefowa mi doniosła o tym. Od tej pory staram się traktować ją z rezerwą. Do tego babsztyl jest totalnie leniwy- jej sposób pracy przypomina strajk włoski, robi wolno i długo zasłaniając się tym, że jest dokładna, do tego się drze, że jest zapracowana.......

 

Może ktoś odebrać moje dzisiejsze dywagacje jako wściekłość na babę, która mnie włóczy po sądach za nieistotną sprawę. Legionowa nie lubię od dawna. Nie znoszę prymitywu jaka cechuje dawną ubecję. Mam na rancho kawałek ziemi, w którym partycypują ludzie z Legionowa ( z tej rodzinki) i za chińskiego boga nie można się z nimi dogadać, aby sprawę prawnie uregulować, choć wartość ziemi nie przekracza 2-3 tysięcy złotych a spadkobierców jest mnóstwo. Rzecz jasna żaden tam nie przyjeżdza, ale wszyscy spodziewają się jakiejś nadzwyczajnej spłaty, choć cena ziemi tam nie przekracza 5 zł za metr kwadratowy.

 

Aby była równowaga w ocenie ludzi z Legionowa, to znam również ze strony rodziny męża ludzi na poziomie, małżeństwo nauczycielskie, mają troje dzieci i są naprawdę kulturalni i sympatyczni. Mimo upływu lat, choć na co dzień się nie kontaktujemy, przesyłają mi życzenia lub dzwonią. Dzieci są fajne. Ale oni nie mają nic wspólnego z wojskiem i bezpieką co stanowi wyjątek potwierdzający regułę......

 

 

kaas : :
Maciej
10 maja 2006, 06:15
A ja się z autorką tekstu zgodzę w pełni. Moja matka jest z ojcem takiego stada prosiąt, które od wielu lat żrą się o kawałek ziemi na prowincji Legionowa. Jeżdżą zdezelowanymi samochodami, mąż napierdala żonę, dzieci płaczą, a i oczywiście moda stadionowa. Najnowsze dżinsy z lumpexu, tudzież wystrzałowa woda kolońska za 20 zł - ORYGINALNA. Nie mam pojęcia, skąd biorą się tacy ludzie, ale modlę się do Boga, żeby ktoś tę zagadkę rozwikłał. Wtedy będzie można szybko i sprawnie z nimi skończyć - raz na zawsze.
03 lipca 2004, 16:42
...co wy powiecie? ...mój ojciec też ...
iwcia_iwon
02 lipca 2004, 21:20
Ponieważ nie jestem z Legionowa, nie mam nic wspólnego z wojskiem, bezpieką, rasą inną niz kaukaska, muzułmanami, katolikami i kobietami w ciąży itd. czuję się pokrzywdzona, że nie mam się na co obrazić :-)
01 lipca 2004, 17:27
Mam indiańskie korzenie, ale absolutnie nie czuję się urażona :-))) I liczę na wzajemność - mam nadzieję, że nie uraziłam Cię swoją wytwórczością, która mnie śmieszy, ale nie chciałabym być jedyną rozbawioną :-)))
kaas do Klemens
01 lipca 2004, 14:21
do ewentualnych komentatorów : nie chcę obrażać dzieci wojskowych, pracowników Policji i ich rodzin tudzież pracowników i rodzin ludzi z wywiadu i kontrwywiadu. Ani ludzi pochodzenia chłopskiego, Murzynów, Indian, kobiet w ciąży oraz muzułmanów czy katolików. Zresztą celem mojego bloga nie jest obrażanie kogokolwiek a gdybym pisała tylko rzeczy politycznie correct to blog byłby nudny i niestrawny. Tak samo musiałabym za każdym razem przyznawać, że w Legionowie mieszka wielu szalenie wartościowych ludzi, którzy przysłuzyli się na niwie patriotycznej, naukowej i gospodarczej. To nie ogłoszenie o pracy gdzie należy napisać, że nie stosuje się dyskryminacji. Blog według mnie to zapis wrażeń i refleksji moich i wyłacznie moich w danej chwili. I mogę dyskryminować ile mi się podoba. Ale takie dęte i poprawne kawałki są do czytania w gazetach. Dlatego przepraszam jeśli ktoś czuje się urażony bo personalnie nie staram się robić żadnych osobistych wycieczek do moich ko
01 lipca 2004, 13:33
Mój ojciec też jest wojskowym... to wszystko tłumaczy.
01 lipca 2004, 12:44
...doskonale!!! Szkoda, że nie może przeczytać tego mój Ojciec... :)
01 lipca 2004, 12:23
Ha ha, przyszedł mi do głowy limeryk, zaraz go dopiszę do dzisiejszej notki, będzie mi pasował do ciepłych klusek. Jesteś mi muzą kaas :-))))

Dodaj komentarz