kwi 11 2005

relatywizm


Komentarze: 2

Zadziwia mnie Klemens swoją wielkodusznością. Na bazie tego postanowiłam skonstruować dzisiejszą notkę. Ja nie muszę określać, którzy są gorsi ani lepsi, ja tak sobie tylko myślę, dlaczego są gorsi. Czy mam się z nimi utożsamiać, bo są z mojej ojczyzny?

 

W Polakach tkwi odwieczna potrzeba posiadania jakiegoś narodowego herosa i idola. Podnosi on mniemanie o sobie szaraczka, że oto jesteśmy wielcy. Niestety uwielbienie szybko zmieniające się w nienawiść. Jest to w sumie razem dość wredna cecha. Co się działo z Małyszem? A co dzieje się teraz z ludźmi choćby na Onecie. Co prawda zastanawiam się czy czasem tych debilnych prowokacji nie wymyślają ludzie z tego portalu, bo są tak głupie, aby zwiększyć oglądalność.....

 

Zawsze zwalczam pozerstwo, nie cierpię tego, żyjąc wśród ludzi nie jest mi obojętne jak się zachowują.

 

Już dzisiaj zamieszczono do komentowania jakiś durny artykuł z La Republica krytykujący polskie rządy w Watykanie. Wiadomo było, że takie artykuły będą się ukazywały, bo to element gry politycznej, zwłaszcza teraz, przed konklawe. Po jaką cholerę przywołano ten artykuł wywołując oburzenie święte, jak smią nas krytykować. Dlaczego brak u nas dystansu, aby ukazanie się takiego artykułu zignorować. Będziemy walić się w piersi i machać szabelką?

 

Już prawie dwa miesiące pracuję za granicą z ludźmi z całej Europy. Oczywiście nie ulegam unijnym agitkom, ale faktycznie jest to pole do pewnej integracji i zrozumienia. Lata całe karmiono nas stereotypami. Stereotyp Włochów jako zżytej i solidarnej nacji obaliłam na swój prywatny użytek, faktycznie Włosi nie chodzą do stołówki na lunch, lecz jadają wspólnie obiadki i imprezują razem, ale gdy moja Włoszka z pokoju kupiła meble z IKEI czy chciała tam pojechać to tylko ja miałam czas pojechać z nią mimo iż jej pobratymcy mają samochody i to nie takie jak mój. Ale mieli to gdzieś. Teraz mam trochę roboty z egzaminem i nadal widzę, że nikt z jej nacji jakoś nie kwapi się jej pomóc w skręcaniu szafy czy regałow a jest raczej drobnej postury- a jazgoczą ze sobą na okrągło, zbierają pieniądze, bo jedna z Włoszek odchodzi, chcą jej kupić prezent, będzie impreza......a tu dziewczyna nie ma gdzie ciuchów wsadzić i olewają to równo.

 

Co do Polaków- mam dwie fajne dziewczyny w firmie ale jest też i taka jedna Polka, która wręcz ostentacyjnie unika rodaków a zachowuje się jak bluszcz, włazi tym zagraniczniakom w tyłek bo chce tu się zaczepić na dłużej. Jej mizdrzenie się do nich jest po prostu żałosne. A to już kreuje obraz naszych rodaków....

 

Dlaczego my nie mamy dystansu do pewnych spraw? Fakt, jesteśmy biedni, ale to chyba nie powód aby się płaszczyć.

 

Wierzę, że wyjazd do Rzymu był wspaniałym mistycznym przeżyciem dla wielu Polaków. Ale jak to się ma do naszego zachowania na co dzień? Afery na okrągło, atmosfera jak w Chicago w latach 50. Zero pewności i bezpieczeństwa. Tu rowery stoją w schowku i jakoś nie zdarza się, aby znikały. Czy to, że istnieją tabuny płaczących i palących światła ludzi i równocześnie złodziejstwo i krętactwo na okrągło mają się jakoś do siebie?

 

Pytanie czy olać czy odrzucić czy przyjąć z całym inwentarzem- nie ma dobrej odpowiedzi. Chciałabym żyć wśród ludzi szczerych i dobrych. Po 2 niecałych miesiącach pracy szef-Austriak tutaj przysyła mi maila- dzięki, że zajęłaś się tą sprawą, well done. Po 2 miesiącach mojej nieobecności moja szefowa w Polsce mówi- ja ją nawet lubię, pod warunkiem, że jest daleko....

 

kaas : :
12 kwietnia 2005, 11:44
To nie jest chyba wielkoduszność Kaas :) to takie sobie rozmyślania, jak tu żyć normalnie... Czy Polacy są gorsi? Którzy Polacy? Którzy Belgowie? Wszyscy Belgowie są lepsi niż wszyscy Polacy? Czy przeciętny Belg jest lepszy niż przeciętny Polak? Lepszy w czym? W poprawnym zachowaniu się? W pracy? W ogóle, we wszystkim? Kurcze, wpadamy w jakieś niebezpieczne uogólnienia... Tak, wierzę w cechy narodowe, ale nie sądzę, żeby akurat Polacy mieli same złe cechy w przeciwieństwie do innych. Myślę, że wszyscy mają swoje wady i zalety, co nie? Niewątpliwie bardzo wyraźną cechą tego polskiego charakteru jest jakiś kompleks - kompleks, który każe porównywać ciągle Polaków i [tu wpisz dowolną narodowość, która akurat ci przychodzi na myśl] i to przeważnie, zdecydowanie najczęściej - porównywać na niekorzyść... Bardzo często, baaardzo często można się z tym spotkać. Natomiast NIGDY nie spotkałem się z czymś takim u kogokolwiek z innego kraju. I tu kaas, twoje notki
11 kwietnia 2005, 22:05
Przyznaję, że się pogubiłam, ale konstruktorem jestem marnym, na szczęście nie muszę.
porównywanie naszej reakcji na śmierć Papieża z reakcją na sukcesy Małysza jest chyba nieporozumieniem.
Kibicując Małyszowi wpasowaliśmy się w schemat narzucanych i sterowanych przez speców od marketingu stadnych zachowań konsumpcyjnych i rywalizacji: Heros jest ok, dopóki jest herosem. Ponadto kibicując jesteśmy za, ale i przeciw.
Natomiast teraz po śmierci Papieża ludzie zobaczyli, że wokół są inni podobni do nich: tak samo wzruszeni, łagodni, smutni, szukający sposobu wyrażenia swoich uczuć, pomagający sobie, traktujący siebie życzliwie i z szacunkiem. Marsze, msze, wywieszone flagi - wszystko było dobrowolne i nie komercyjne.
Fakt: było to zjawisko tak masowe, że powstał jakiś rodzaj presji na samookreślenie się. Osoby z ubocza mogły poczuć się źle i odreagowywać - choćby poprzez pyskówkę na onecie.
Na kilka dni duch odniósł zwycięstwo nad mat

Dodaj komentarz