maj 07 2004

smutek po śmierci dziennikarza.......


Komentarze: 6

Chyba nie można dzisiaj myśleć o niczym innym jak śmierć Waldemara Milewicza, śmierć straszna i niespodziewana. Do jego obecności się przyzwyczailiśmy jak do czegoś oczywistego. Siedząc w bamboszach oglądać mogliśmy przez wiele lat jak zabijają się w Czeczenii, Bośni, Somali czy Iraku i wielu innych punktach zapalnych na tym globie. Nie ruszając się z fotela lub kanapy oglądaliśmy salwy wystrzałów, uciekających ludzi, rozpacz kobiet czy młodzików przechodzących się z karabinami. A także kolumny czołgów, wozy bojowe, walki....

 

Ja zawsze byłam pełna podziwu dla tych ludzi, korespondentów wojennych. Będąc dość strachliwa z przerażeniem patrzyłam jeszcze w czasie najbardziej gorącej wojny w Iraku na spokojny reportaż korespondentów BBC w którym na tle wybuchów albo już ruin, stali i relacjonowali z zimna krwią to, co się wydarzyło. Pewnie, trzeba mieć w naturze adrenalinę i zapał do obserwowania takich wydarzeń, aby się nie bać tego, że każdy dzień może być ostatni.

 

Pamiętam akcję w Iraku jak zginęli dziennikarze w hotelu, nie są oni nigdy bezpieczni, ludzie nie angażujący się w walkę a jednak tak narażeni.....i nadstawiający własną głowę.

 

Nie lubię tej cholernej telewizji i wielu bzdetów, jakie w niej są emitowane. Ale oglądam codziennie wiadomości i z przerażeniem patrzę na zdziczenie, jakie jest udziałem tego świata. Wydaje się, że cywilizacja która powinna dążyć do jakiejś doskonałości, przynajmniej w stosunkach między ludźmi chyli się ku upadkowi. Coraz więcej konfliktów się inicjuje a każdy niesie groźbę czegoś ostatecznego i nieobliczalnego. Kiedyś rozmawiałam o tym z W. On jest wyznawcą teorii, że w naturze człowieka jest bić się i zawsze znajdzie się pewna część populacji, która taką potrzebę odczuwa.

 

A obowiązkiem dziennikarza jest przekazywać informację i być zawsze na posterunku.

 

Pokazali jeden z wywiadów z Waldemarem Milewiczem. Mówił, że zawsze kalkuluje i robi bilans zysków i strat, gdy wybiera się na rekonesans i kręcenie reportarzu. Na ogół kalkulował dobrze, bo wracał żywy. Facet konkretny, rozsądny, profesjonalny....Nie mógł przewidzieć, że Irakijczycy na niego po prostu zapolują. Niepotrzebna i tragiczna śmierć....tak dużo ich ostatnio było. Bardzo dużo wartościowych ludzi zabrakło nam w ostatnim czasie: ..Trafankowska, Niemen, Kaczmarski....ludzie w pełni życia....to naprawdę smutne....

 

kaas : :
09 maja 2004, 21:36
...
08 maja 2004, 19:06
buehahaahha to o tych kotach bylo mocne :-D to musialo byc w USA :> Pozdrawiam Puszek :*
07 maja 2004, 23:12
nie loobie tak kto nasptepny nasz papiez och bron boze! :-( pozdrawiam kaas :* :* :*
07 maja 2004, 23:11
nie loobie tak kto nasptepny nasz papiez och bron boze! :-( pozdrawiam kaas :* :* :*
kaas do Don Mario
07 maja 2004, 22:36
Ależ Don Mario-on w wywiadzie tak właśnie powiedział.....zawsze kalkuluję ryzyko......to są jego słowa.....
07 maja 2004, 22:32
Kaas z całym szacunkiem nie mogę się z Tobą zgodzić, co do Milewicza.Jak mozna cokolwiek kalkulować , kiedy kule smigaja nad głową,on się poprostu nie bał śmierci, on się z nią zaprzyjaznił, za to go wlasnie cenie i podziwiam...pozdrawiam...

Dodaj komentarz