cze 08 2005

w pracu spoko......


Komentarze: 1

Zalozyli mi w pokoju w pracy glosnik, co oczywiscie przypomnialo mi czasy kolchoznikow- nie wylaczajacych sie glosnikow w Rosji i Slowacji. Urzadzenia te znajdowaly sie w domach lub na ulicach i nie mozna bylo ich wylaczyc. Pamietam moje wakacje na Krymie w latach 90 I mieszkalam wowczas u takiej babki, ktora w kuchni miala taki glosnik. Za cholere nie mozna bylo tego wylaczyc, radio gralo na okraglo, choc mozna bylo je sciszyc do minimum. I to powraca w wersji hifi w firmie europejskiej.

Na szczescie tylko gadaja “attention, a- test” lub zapowiadaja cwiczenia przeciwpozarowe. Od czasow jak mowia 11 pazdziernika priorytetem jest bezpieczenstwo. I niestety zauwazylam, ze niebezpiecznie to pragnienie zapewnienia bezpieczenstwa oscyluje w strone kontroli oraz inwigilacji.

Dzisiaj rowniez bylam na kursie flamandzkiego zwanego niderlandzkim. Dla slowianina- a chodze tutaj z takim facetem z Rosji- ten jezyk jest nie do przejscia. Za chinskiego boga nic nie kapuje. Rzeczywiscie niemieckojezyczni oraz szwedzi sobie z tym jakos radza. Facet stara sie uczyc metoda ciaglego mowienia po flamandzku, to jakas nowa metoda, ale ja nie znajac konstrukcji zdan a wymowa to prawdziwe kuriozum, nie potrafie na razie sobie z tym dac rady. Mam co prawda TV, na razie kumam tylko reklamy. No i czasem wiadomosci.

Pagoda jest dosc ciepla, ale nie jest goraco. Przeciwnie, raczej panuje lekki chlodek, mimo slonca. Chodze codziennie nad kanalek przywitac sie z moimi ulubionymi ptaszkami- z czapla ze sluzy oraz kaczko-gesia. Przeniosla sie ona zreszta na druga strone kanalu, tam jest mniej ludzi…..doswedl tez czarny kot, ktory olewa sobie mojego jamniora dokladnie, ale przed drugim zwiewa….

Jest juz czwarta, najchetniej bym sobie poszla, ale rano nie jestem w stanie sie zwlec wczesniej niz na 8.20 do roboty. Wiec niestety musze osiem godzin posiedziec. Skonczylam poprawke po poprawce. Mam czasem problem, tu w powszechnym uzyciu jest klawiatura azerty i liternictwo belgijskie, czasem mi sie cos przelacza. Nie wiem czemu Belgowie uparli sie na pisanie literek z shiftem, inne polozenie liter m, q, a i w. Nie mam pojecia czy jest to bardziej anatomiczne…..

Mloda wyjechala, zdaje egzaminy w Polsce. Brak mi jej – jednoczesnie mam niewiarygodny porzadek w domu. Odkad pojechala to wszystko to , co wysprzatalam jest czyste. Psy tylko troche klakow nanosza ale to jest normalne….

Jak zwykle gadam z B i powoli planujemy wyjazd. Na razie tylko to nam pozostalo…..

 

 

kaas : :
16 czerwca 2005, 08:28
W moim dzieciństwie głośniki były u mojej BAbci w małym miasteczku we wschodniej Polsce. Ale można było je wyłączyć. Można je było właczć w różnych miejscach w domu, bo mój Dziadek lubił słuchać radia, np w ogrodzie, dlatego jeden głośnik mógł wisieć na dachu komórki.
wiem, że w Warszawie też funkcjowały. Kiedyś słuchałam Ani z Zielonego Wzgórza, słuchowiska radiowego Ireny Kwiatkowskiej. Ponieważ u mnie w domu było radio, kiedy wyłączyli prąd, nie mogłam słuchać kolejnego odcinka. Wobec mojej rozpaczy, Mama zaprowadziła mnie do sąsiadki, u której był głośnik, niezależny od prądu.
A kilka lat temu były głośniki u mnie w pracy. Puszczana była jakaś stacja (chyba Zetka), a w razie potrzeby ogłaszane komunikaty.

Dodaj komentarz