kwi 20 2004

wujo Dobra Rada


Komentarze: 3

Wiosna idzie-ciepło jak w lecie się robi, to ten nasz fatalny klimat powoli się konwertuje w dwie pory roku- lato i zimę. Wzięłam się za sprzątanie korytarza. Sprzątanie robi się modnym tematem na blogu więc dodam do tego moje trzy grosze....

 

Co do korytarza to pochowałam do szafy ciepłe płaszcze i zostawiłam lekkie kurteczki. Trochę przydałoby się czegoś nowego, ale to myśl z kategorii marzenia ściętej głowy. Na razie nic nie będzie – co gorsza nie odpuszcza mnie paskudne wrażenie, że jeszcze długo nic nie będzie. Firma po prostu się wali a nic nowego nie kroi się, nie widzę światełka w tunelu. Nawet do lumpeksu nie ma z czym pójść.

 

Może dlatego reaguję szczególnie ze złością na rzeczy typu „wujek Dobra Rada” albo wpieprzanie się. Jedyna dobra rada, którą jestem w stanie znieść to jak dorwać się do dużej kasy, najlepiej w euro.

 

A niestety dominuje Wujo Dobra Rada. Ostatnio rolę taką pełni B. Rodzinę już dawno oduczyłam wtrącania się i prób modyfikacji mojego sposobu życia. I chyba na tym nienajgorzej wychodzę bo po pierwsze byłabym już bez samochodu, zrzekłabym się połówki mieszkania i pozbyłabym się działki- miałam też takie pomysły....do tego w żadnym wypadku nie zrobiłabym doktoratu. Nie będę podawać szczegółów pomysłów rodzinnych bo to bez sensu.

 

Tymczasem B chce zmodyfikować moje podejście do życia i wszystko powinno iść w kierunku destrukcji. Nie wiem co mu przyszło do głowy, ale ostatnio namawia mnie do wyrzucania wszystkiego. Mało się nie pokłóciłam, gdy uznał, że powinnam wyeksmitować z działki mój ukochany kredens i wywalić garnki. Do tego wypierniczyć tapczan .W domu zamiast wydawać pieniądze na papierowy abażur z  Ikei- sorry, ale stary się przepalił i zżółkł- powinnam oszczędzać.

 

Powinnam wykasować Outlooka oraz zlikwidować Gadu bo to złodziej czasu. Do tego sama nie wiem co jeszcze powinnam. Słowem, nie robię nic dobrze. W gruncie rzeczy robię wiele rzeczy na których się znam i robię dobrze. Robię mu pewne rzeczy na kompie. I myślałam sobie, że w związku z tym mi w pewnych rzeczach pomoże. Chociażby w „deburdelizacji” mojego domku na wsi. Zawsze jest mi przykro, gdy słyszę jedynie mądrzenie się a prawda jest taka, że i tak sama tam zasuwam.

 

Nachodzą mnie gorzkie żale, jak to z wiosną. Sezon porządkowania- chętnie uporządkowałabym nie tylko dom czy działkę, ale również moje życie . Tkwię w starych kwasach, nawykach i przyzwyczajeniach. Nie wierzę, że już może być lepiej. Słucham takiego bambulenia i opadają mi skrzydła. Gdy mędził mój mąż, kiedy jeszcze żył to mogłam to znosić i znosiłam w imię dobra rodziny a teraz? Czy muszę to na pewno znosić?

 

Nie muszę. Nie muszę być wyrozumiała, choć jestem z natury taka. Tłumaczę sobie, że nie potrafię tolerować nieudacznictwa. Nieudacznictwo własne w prostej linii prowadzi do krytykowania innych. I powoduje utratę wiary w siebie. Znoszenie przez lata tego właśnie doprowadziło mnie do stresu i zaniku wiary w siebie. Precz z Wujem Dobra Rada......

 

kaas : :
20 kwietnia 2004, 20:19
kaas z czego masz doktorat?
20 kwietnia 2004, 20:08
ja tez tak mysle :)...ja nie moge bez gg zyc :> hi hi hi zycze wytrzymalosci w tym :P pa pzodrawiam puszek :*
20 kwietnia 2004, 19:02
Krótko, Tak trzymać!

Dodaj komentarz