maj 28 2004

wyprawa odrealniająca


Komentarze: 3

Wyjazd krakowsko- śląski się udał. Dawno nie łaziłam po krakowskiej Starówce, Plantach, Wawelu jak japońska turystka, tylko bez aparatu. Po seminarium łaziliśmy z W a pogoda była piękna i ciepła. Nic więc dziwnego, że chandry i frustracje odeszły w niepamięć. Delektowaliśmy się świeżą zielenią i słonecznym Krakowem, ciesząc się, że oto znów udało się zrobić sobie krótką przerwę w życiorysie.

 

Dość drogie porobiły się bilety na ekspres. Do Krakowa ekspres inter-city kosztował ponad 80 zł, podobnie dziś płaciłam z Katowic. Gdyby tak jeździć co tydzień to zapewne czekałoby mnie niechybne bankructwo. Nie mogę mieć faceta z daleka. Chyba, że bogatego.....

 

Odwiedziliśmy naszych znajomych z którymi nas łączą wspaniałe przeżycia turystyczno-konferencyjne. Wieczór był wesoły, stuknęło kilka flaszek. Chyba mi było to jednak bardzo potrzebne. Mają fajny domek i rano obudziło mnie gruchanie gołębi. Taka była cisza, że to gruchanie było słyszalne na tyle, że nie mogłam spać.

 

Niemniej jednak z pewną radością wróciłam do Wawki. Kraków jest nie mój, podziwiam tamtejszą atmosferę, ludzi na Rynku, studentów idących na piwo, ale czuję, że ja jednak jestem bardziej warszawska. Może i jest tu zaplute towarzycho, ale jakoś przywykłam.

 

Dawno nie przejeżdżałam również przez miasteczka śląskie. Wyludniają się i stare domy niszczeją. Trochę się zaczynają robić jakby zapadłe. Oczywiście ta konkluzja nie ma cech uogólnienia, ale takie wrażenie pozostaje, wiele blokowych post-gierkowskich osiedli i sporo poniemieckiej już niszczejącej zabudowy.

 

Powspominaliśmy sobie z W różne sytuacje, przyznam jednak, że wolę jak on jest u mnie. Czuję się jakoś lepiej, tam u niego jestem bardziej skrępowana.....Niebawem planujemy znów się spotkać, mam znów pomysły wspólnej pracy. Znakomicie się inspirujemy. Szkoda, że tylko zawodowo. Ale cóż, bo w tym cały jest ambaras.......

 

 

kaas : :
28 maja 2004, 22:10
Och, Kasiu, mam nadzieję, że mi wybaczysz...Przygotowania Neli i scholi do festiwalu oraz przygotowania do I Komunii św. (męża bratanicy)w niedzielę całkiem mnie zdominowały. A hejnału chociaż posłuchałaś?
28 maja 2004, 21:49
...a ja Kraków kocham, szkoda, że mam go tak daleko ... i na Plantach byłaś:) ... ależ wspomnienia się urodziły;)...
28 maja 2004, 20:02
narobilas mi smaka kaas :-D ale bede i w Wawie i w Krakowie w tym roku, wiec mam nadzije ze tez bede miala takie przezycia ;-) Pozdrawiam Serdecznie! Puszek :*

Dodaj komentarz