wrz 14 2005

kaszanka codzienna...


Komentarze: 1

Dawno nie pisałam, nie mam po prostu kiedy. Gdy człowiek jest zdołowany i zbulwersowany to chętniej przelewa złość czy też frustracje na bloga- ale jak się nic nie dzieje???? I do tego dostęp do kompa utrudniony.....Osiągnęłam zdaje się stan constans- nie mam większych przeżyć natury emocjonalnej, nie zakochałam się i jakoś przestaję wierzyć, że to może nastąpić w ogóle i w najbliższym czasie, finansowo nie mam problemów i jedyny strach jaki mnie ogarnia to to, ze mogę wrócić do Polski, do biedy i głodowej pensji w instytucie.

W pracy tutaj jasno podzielone zadania i role, każdy ma swój zakres obowiązków i nikt nikomu nie zagląda na ogół „do gara”. Po południu psy, Młoda, czasem dyskusje czasem kłótnie, jakaś kolacyjka i wyrko......

 

Z B osiągnęliśmy również pewien consensus, w ogóle nasze stosunki są bardzo poprawne jak jesteśmy od siebie daleko. Nie mam wpływu na jego baby i odnoszę wrażenie, że ma nie najlepszy okres. A wtedy nie ma bab tylko pozostaję ja. Trochę mu się powaliły plany z pracą, szkoda mi go, z drugiej strony sam sobie winien.

 

Nauczyłam się tutaj, że człowiek musi cały czas pracować na swój życiorys bo nie zna dnia ani godziny. Moja koleżanka Finka mówi- teraz nie robię tego co umiem i lubię, za 3 lata stąd wyjeżdżam. Nie lubię Belgii i jej przeklętej deszczowej pogody, nie lubię tego przewalania papierów. Ale teraz buduję swój życiorys. Będę miała doświadczenie w administrowaniu.

 

Obserwuję od kilku miesięcy wielu ludzi pracujących tutaj, oni wszyscy mają buławę w tornistrze niejako. Wiedzą, że całe życie muszą być przygotowani na zdawanie egzaminów, testy kwalifikacyjne są przy rekrutacji na wiele stanowisk, ale jakoś awansują powoli i pną się w górę. W Polsce mobilność nie jest zaletą-liczy się fakt zasiedzenia w firmie. Trudno się potem dziwić, że nagle nie sposób sobie znaleźć pracę, robiąc w kółko to samo a gdzie indziej czego innego wymagają.....

 

Obserwuję też moje młodsze koleżanki po doktoratach. Są zupełnie inne niż ja i moi rówieśnicy z czasów komuny i braku możliwości wyjeżdżania. One zaliczają kolejne postdoki, są raz tu a potem gdzie indziej I to też nie jest wcale takie dobre- są to kobiety po 30, nie mające tak naprawdę domu i stałego miejsca zaczepienia. To rodzi potworne frustracje- z jednej strony wiedzą, że wygrały los na loterii a z drugiej- mąż czy facet pozostawiony jest tysiąc z hakiem kilometrów dalej, bez szansy pracy tutaj w Belgii....trzy lata przerwy w tym wieku to jednak jest bardzo dużo. Więc tęsknią bardzo. Ale taka jest cena ich sukcesu.....

 

Wolny czas spędzają przeważnie na dbaniu o siebie- chodzą na permanentne aerobiki, joggingi, masaże- wszystko to zastępuje to, co w tym wieku powinno się robić czyli chować dziecko i żyć w stadle. Dziwaczeją przez to, przez brak kontaktów z czynnościami stricte fizjologicznymi jakie kobietom przypisała matka natura a więc przewijaniem pieluch- czytają jakieś Feng Shui, stosują debilne diety pisane przez nawiedzonych konowałów, mają dni na oczyszczanie organizmu i chrzanią tak, że nie sposób o tym słuchać. Nic nie czytają, zero muzyki-siedzą i kombinują. Jak być jeszcze piękniejszą......

 

A propos dzieci- bardzo mnie zaskoczyło naprawdę fajne potraktowanie naszej sekretarki adoptującej dziewczynkę. Ich córeczka urodziła się kilka dni temu. Zdecydowali się na adopcję drugiego dziecka, mają już jedno dziecko, które wychowują. Ann otwarcie dyskutowała o problemach jakie miała podejmując taką decyzję, o swoich wahaniach i obiekcjach. W moim dziale jest zwyczaj, że na tablicy zamieszcza się młode matki i ich dzieci, jak się urodzą. I na tą tablicę przypięto również zdjęcie Ann z córeczką i szczęśliwym mężem. Zostało to potraktowane jako coś oczywistego i wszyscy szczerze życzyli Ann szczęścia. Mam również kolegę, Hindusa, którego zaadoptowała belgijska rodzina. Wcale się z tym nie kryje i mówi o tym jak o czymś normalnym.

 

Dzisiaj jakoś tak wszystkiego po trochu- poniekąd takie jest moje życie ostatnio......

 

kaas : :
15 września 2005, 00:50
Zastanawiam się, czy jeśli przy słowie \"sukces\" pojawia się \"cena\", to jest to nadal sukces?

Dodaj komentarz