paź 02 2004

lumpeksowe reminiscencje


Komentarze: 4

Zrobiłam sobie dzień lumpeksowy. Jak typowy przedstawiciel branży budżetowej buszuję z upodobaniem w tego typu sklepach od dawna. Jest to pewnego rodzaju sztuka. Chyba teraz jest to już tak powszechnie przyjęte, że nie mówi się w ogóle o czymś takim jak obrzydzenie. Przyznam, że kiedyś miałam takie opory, bo moja mama, bywała często w Niemczech, przedstawiała takie sklepy jako miejsce, gdzie zaopatruje się biedota. Wówczas w czasach dobrobytu na kredyt w latach 70 i wczesnych 80 takie coś jak lumpeks jawiło się jako egzotyka. Czekam teraz tylko na wprowadzenie sprzedaży garażowych tak jak w Stanach, to całkiem niegłupi pomysł, jak na nasze realia.

 

Moja koleżanka, która nauczyła mnie chadzać po lumpeksach potrafiła ze skrzyni wybrać coś takiego, co genialnie leżało i pasowało bez zarzutu. Wyciągała jakąś szmatę i po upraniu i uprasowaniu nagle okazywało się, że jest to ciuch bombowy. Sama ubiera się szałowo, ma zawsze fajnie dobrane oprawki od okularów. Po prostu dostała z niebios dar właściwego doboru kolorów  i  umiejętności zadbania o wygląd . Zazdroszczę jej tego.

 

Dziś była przecena, po 12 złotych za kilogram. W taki dzień trzeba się naprawdę naszperać, aby trafić coś fajnego i markowego i za grosze. No i udało się- za 7 złotych trafiłam na całkiem nowiutki sweter, wełna z domieszką czegoś syntetycznego, w  kolorach brązowo- granatowym, niby zestawienie takie sobie, ale całkiem pasuje. Żadnych śladów noszenia a sądząc po napisach to chyba ze Szwecji lub innego kraju skandynawskiego. Reszta też niezła, ale już nie to- jakieś koszulki, T-shirt. Takie duperele. Razem 14 złotych.

 

Nie jestem w tym odosobniona, moja szefowa ma swoje obstawione sklepy, w jakichś dziurach  kupuje dosłownie wory ciuchów, marynarek, spodni. Zawsze jest fajnie ubrana. Znam zresztą kilka elegantek, nawet dość zamożne osoby. To prawda, trzeba mieć jakiś dar, umiejętność wybrania sobie tego co pasuje.

 

Niedawno też łaziłam po różnych takich H&M, Orsayach, Adlerach i tego typu sklepach. Tak naprawdę to główna ich klientela to mogą być niezwykle szczupłe panienki typu Barbie, bo nawet moja Młoda z 182 wzrostu nic dla siebie nie jest w stanie tam kupić. Czasem, bardzo rzadko udaje się jej coś kupić. Ale są to sytuacje sporadyczne. Też ze mną łazi i buszuje po lumpeksach.

 

Odnoszę wrażenie, że osoby takie jak ja a więc dość postawnej postury są dyskryminowane. Mimo kapitalizmu. Są skazane na ubieranie się jak paniusie czy własne ciotki. Z rozrzewnieniem wspominam czasy jak bywałam na Zachodzie w takich sklepach jak C&A czy Marks and Spencer. Przywoziłam sobie szałowe dzinsy, które nosiłam po 2-3 lata. To, co u nas jest w tych sklepach to nędzne popłuczyny. Rzeczy z tych sklepów, fajne a duże można dostać tylko w ciuchlandach.

 

Jako zarzut przeciw chodzeniu do lumpeksów powiedziałam tej koleżance, że przecież mogą być tam rzeczy po nieboszczykach. Powiedziała : przecież w nich nie zostali pochowani, no nie? Zresztą człowiek w tym kraju do wielu rzeczy się potrafił już przyzwyczaić...........

 

 

kaas : :
TY CHUJU
28 października 2004, 13:09
wEz tY KuRwA MaSz nAjEbAnE NiEcZyTaLaM TeGo bLoGa bO KuRwA JuZ Po pIeRwSzYm zDaNiU ZaSnEłAm a tU KuRwA CaLa sTrOnA ZaJeBaNa.pierdol się lumpie!!!!!!lumpeksie ty!!!
TY CHUJU
28 października 2004, 13:09
PISAŁA TO wERONIKA tOFIL Z gRABINY zAMECZKU
hip_hop_nigdy_stpo
02 października 2004, 16:23
Cześć fajne tu macie blogi nuie macie zdjęć? Lumpeksy są dobre jak ci coś trzeba na jakieś przedstawienie hehe wtedy kupisz coś niedrogiego:/ ja tego często nie praktykuje ale można jak chcesz to zajżyj na mojego bloga : blog.tenbit.pl/hip_hop_nigdy_stop
F
02 października 2004, 14:52
W lumpeksach wszystko jest strasznie duże, naprawdę nie sposób znaleźć cokolwiek szczupłego :-))). Ja tam chodzę \"goła\", teściowa czasem coś mi podrzuca, co JEJ się podoba. Wysoka z Ciebie dziewczyna???!!!! Ja ze swoim 164 w swojej rodzinie czuję się jak krasnoludek.

Dodaj komentarz