sie 03 2004

Polak Węgier.......


Komentarze: 1

Jestem zmęczona, od dwóch dni mam taką masę roboty, że nawet nie mam jak wysmażyć notki. Wiele się nawet nie dzieje, ale po prostu mam tak koszmarną ilość roboty, że już nie daję rady. Chyba straciłam odporność na stres, brak pieniędzy i nadmiar pracy i czuję, że lada dzień wybuchnie coś we mnie.

Tak to jest, że zawsze sobie obiecuję, że napiszę notkę zaraz po przyjściu do pracy. Nic z tego, prawie natychmiast pojawia się jakiś telefon, mam ich około 20- 30 2 sprawach konkretnych. Zaczynam się wciągać w robotę i niestety z bloga nici. Nawet nie włączam gadu, bo nie wyrabiam.

Jak to jest, że pracy jest coraz więcej a forsy mniej? Ilość informacji do przejrzenia i przetworzenia się zwiększa....

Od wczoraj mamy na stanie na dwa miesiące praktykanta z Węgier. Młody student przyjechał w ramach współpracy z Politechniką. Najweselsze jest to, że w pierwszej chwili okazało się, że w firmie nie ma żadnego dokumentu w którym byłoby wspomniane, że ma ona zapłacić studentowi. W pewnym momencie nastąpiła konsternacja. Dyrekcja tak na mnie patrzyła jakbym sama zadecydowała, że będę mu płaciła, bo jestem odpowiedzialna za praktyki. Na szczęście znalazłam faks, podpisany przez czynniki decyzyjne i ulżyło mi. Biedaka w deszcz wysłałam po dokumenty. Wrócił i jest zaskoczony jakie u nas panują stosunki i biurokracja. Ale dogaduje się świetnie z panienkami ze swojego pokolenia, jako opiekunkę wyznaczyłam mu taką fajną młodą dziewczynę. Sądzę, że współpraca będzie się im układała.

 

W pracy jest chyba dość przyjemnie, bo na urlop poszły najbardziej rozhisteryzowane baby w tym szefowa. Jest cicho i spokojnie. Robimy swoje. Dogadujemy się i nie ma tych chorych ambicji i obsesji, które tak wyłażą. W ogóle uważam, że robiąc w nauce trzeba nad sobą pracować. Nasze młode mają wszystko przed sobą, chcą czegoś się więcej dowiedzieć, pójść na studia podyplomowe. Mają albo świeżego męża albo w niedalekiej perspektywie ślub. Trochę będzie przykro, gdyż lada miesiąc zaczną się rozmnażać. Może nawet po tych wakacjach.....

Brak jęczących i sfrustrowanych bab przemawia do mnie na korzyść wcześniejszego wysyłania ich na emeryturę. Jeśli nie mają nawyku rozwijania się to tragicznie stoją w miejscu a potem sfrustrowane hodują jakieś pretensje do świata, że są niedoceniane.

 

W końcu też jestem w wieku starczym. Ale staram się być na bieżąco.  I kosztuje mnie to kupę nerwów...Miało być znów o seksie, ale naprawdę nie mam dziś siły. Jeśli dzień jutro nie zacznie się od 20 telefonów to może uda mi się coś wyartykułować......zawsze lubiłam ten temat.....

 

 

kaas : :
F
04 sierpnia 2004, 19:58
Wyjeżdżam na trochę kaas, więc seks staruszek w moim wydaniu chwilowo nie będzie wchodził w grę, bierz się więc do dzieła, cze, siema.

Dodaj komentarz