paź 09 2004

prztykacz


Komentarze: 2

Dziś miałam dzień techniczny, zamieniłam się w domowego faceta. Pojechałam do Castoramy i bynajmniej nie w takim charakterze jak ten głupi i pretensjonalny babsztyl z reklamy o urządzaniu mieszkania, który o tu ma właśnie umywalkę a tam szafę i od razu urządza sobie mieszkania za pieniądze fajtłapy męża- bo czy normalny facet jest w stanie znieść taką idiotkę w domu?

 

Ja byłam po prztykacz, gips, listwę przypodłogową w kolorze dąb sękaty i tego typu akcesoria. Prztykacz nazywa się zgoła inaczej a nazwa jest nie do zapamiętania, nigdy w życiu nie poprosiłabym w sklepie o to, co było napisane na opakowaniu....W przypadku uszczelek producent wpadł na genialny pomysł, aby pakować uszczelki do torebki i dać zdjęcie i wtedy wiadomo było czy to do kranu czy też rurek- złączek.

 

Co do poziomu informacji wszystkich bije IKEA. Kupiłam dziś jakiś śmieszny wieszaczek a instrukcja była na kilka stron, jak to montować i podejrzewam, że było to przejrzyste nawet dla totalnego abnegata technicznego. Był nawet rysunek w którym kierunku należy kręcić śrubokrętem. Ogólnie styl IKEI trawię średnio, bo na te przaśne czasem  meble trzeba mieć metraże. I do tego są sakramencko drogie, biorąc pod uwagę, że połowa z nich wygląda jak meble ogrodowe. Ale też nie ulega kwestii, że różne ich wyroby są  pomysłowe,  wszelkiego typu wieszaczki, półeczki czy nawet gałki do mebli. Lubię kupować ich pachnidła w woreczkach z folii.

 

Ogólnie stwierdziłam, że chodzi mi się bardzo miło po sklepach, bo po pierwsze nie poganiała mnie Młoda, po drugie miałam trochę rzeczy do kupienia i zajmowałam się polowaniem i lokalizowaniem wszystkiego na półkach a przy okazji odkrywałam rzeczy dziwne a użyteczne, takich, których istnienia nie domyśliłabym się.

 

No i rzecz jasna co przez cały  robiłam? Wkręcałam listwy, reanimowałam wraz z moim tatą kilka emerytowanych lampek, założyliśmy prztykacz. Naszedł mnie bowiem dzień, gdy nie odczuwam zwisu totalnego na widok odpadniętego wieszaka, nie działającego żyrandola czy też latającej klamki. Na ogół poziom abnegacji mam dość spory, w zeszły m tygodniu mnie prawie w domu nie było. Ale raz w roku mi się tak trafia. I wtedy ściągam tatę, czasem innego przedstawiciela płci odmiennej. Działamy. Jutro jeszcze pozostanie mi gipsowanie......A teraz dobrej nocy strudzonym sobotnią domową harówą z którymi czuję się dziś szczególnie solidarna......

 

kaas : :
10 października 2004, 03:58
polowa mojego domu to z ikea , ja sie musialam nauczyc sama wszystko montowac , bo te instrukcje byly tak skomplikowane ze czlowiek na glowie stawal i gonil po slownik hiszpansko-angielski zeby moze bardziej zrozumiec po hiszpansku niz po angielsku :] ale w koncu , zrozumialam moj mozg :D Pozdrawiam !
10 października 2004, 03:22
A dziękuję bardzo, dziękuję pani!

Dodaj komentarz