kwi 06 2006

psia historia


Komentarze: 2

Dostałam odpowiedź na komentarz ASI. Bardzo niesympatyczny, więc odpowiedziałam równie niemiło. Zrobiła się całkiem niepotrzebna pyskówka, więc zamierzam to skończyć. Jestem szczególnie uczulona na to, że ludzie korzystają z tego że sieć jest anonimowa starają się wywalić swoje negatywne emocje na piszących. Zdarza mi się to nie pierwszy raz. No cóż, nie każdemu to co piszę musi się zaraz podobać.....ale zaraz z takim impetem. Bo się nie lubi psów?

 

Historia o psach opisana przeze mnie była z premedytacją. Rozumiem ludzi, którzy niekoniecznie akceptują zwierzęta u siebie w domu. To prawda, one bałaganią, roznoszą różne rzeczy i zostawiają sierść. Nie namawiam nigdy nikogo na hodowanie czegokolwiek. Ja trzymam psy bo lubię. Ale opisałam tę sytuację -  była na tyle idiotyczna, że ta kobieta była już u mnie drugi raz. Siedziała parę godzin u mnie i moje psy znała. I za kilka dni przyszła i to samo. Uznałam to za beznadziejne i irytujące i dlatego to opisałam. Uważam, że trzeba się nauczyć panować nad sobą a nie przychodzić jak się boi i histeryzować. Jakby miała w domu pytona to zapewne też bym się bała po raz pierwszy. Ale gdyby zapewniła że nie gryzie, na drugi raz nie urządzałabym histerii....

 

Ja sama kocham psy ale i daję ludziom pożyć. Moje są karne i raczej nie są zainteresowane obcymi. Czasem jamnior staje się nadmiernie towarzyski ale on jest miły i ludziom to nie przeszkadza z reguły. Również uważam, ze ludzie mogą sobie palić, pić i robić inne rzeczy. Jestem również przeciwko nie sprzątaniu kup, ale również mam świadomość że psy są częścią ekosystemu tak samo jak my. Nasze kupy elegancko pływające w kanalizacji tak samo zanieczyszczają środowisko jak i psie...choć może są mniej widoczne. Natomiast jestem zdecydowanie za organizacją sprzątania czyli dostępnością miejsc spacerowych i miejsc do wywalania kup i stosownych torebek. Albo tez za zakupem specjalnych odkurzaczy do kup, które w różnych miejscach na świecie  istnieją.

 

Co do spokoju i zdrowego otoczenia to chyba od psów znacznie bardziej szkodliwe są samochody ze spalinami i azbestem w klockach hamulcowych. Znacznie bardziej spokojnie czuję się nie, gdy nie łażą psy ale gdy chodzi straż miejska i goni na przykład łysych. Nie wiem kto zakłóca spokój w Brukseli, wieczorami tam nie bywam, ale zdecydowanie wiem czego mam prawo się obawiać w Warszawie.

 

„Pysk” był odpowiedzią na propozycję więzienia dla właściciela w razie pogryzienia przez jego psa. Równie zresztą absurdalną. Psy bywają faktycznie nieprzewidywalne i mogą pogryźć. Ale często niestety jest to wina ludzi. Czasem sami prowokują albo ukierunkowują psa w kierunku celowej agresji. Wyhodowanie ras niebezpiecznych  to nie wynik naturalnej krzyżówki gatunków ale celowa działalność człowieka. Trzymanie w kojcach przez całe dnie również jest szkodliwe dla psychiki zwierzęcia. Agresja u psów jest często wynikiem drażnienia. Ja sama, kochając te zwierzęta nigdy nie głaszczę i nie zaczepiam obcych psów, których nie znam, bo po prostu mogą tego nie lubić. Wypadki i nieszczęścia zdarzają się czasem. Nie każdy pies zaraz zagryza.

 

Mnie też ugryzł kiedyś pies. Taki Burek z podwórka, który miał tylko szczekać, dostawał jakąś rozmoczoną bułę i siedział ciągle na sznurku. Zapewne nikt nigdy go nie głaskał. Pewnie też obrywał wciry i ogólnie był zły. Noga mnie bolała po tym jak diabli. Niemniej jednak nie przyszło mi do głowy zwalczać psy i się bać. To nie był wściekły potwór, raczej biedne zestresowane zwierze. Również kiedyś spory pies rasy gończy polski zaatakował mojego jamnika i mało go nie zagryzł. Właściciel, człowiek spokojny i przyzwoity był zszokowany. Jamnika uratowałam odpychając rozjuszonego gończego. Właściciel jeszcze tego samego wieczora zadzwonił, opłacił koszty konsultacji i leczenia na szczęście niewielkich ran. Wszystko było ok.

 

Właściwie nie powinno być powodu do złości. Ale najbardziej zawsze mnie wkurza wizja plastikowego świata, bez zwierząt, najlepiej ze sztuczną trawą lub kostką betonową. I ludzi poruszających się po ściśle określonych torach. Drzewa powyrzynane bo zasłaniają światło, trawka podcięta na milimetr. Ideał, ale może nie dla wszystkich.

 

Bo ja lubię prawdziwą naturę – z krzywymi drzewami, trawą w której można się schować. Uwielbiam domy, gdzie na tarasie leży rozwalony u nóg właścicielki pies a zza płota przyczaja się kocur, polujący na ptaszki, ale zbyt leniwy aby polować naprawdę. Ciepło, miło, domowo.....Patrzę z niechęcią jak Belgowie formują drzewa i sterczą takie ohydne kikuty albo plotą gałęzie na drutach. Jak trzymają ledwo zipiące psy na krótkich smyczach, sapiące i wściekłe. Jak każde podwórko jest identyczne jak u sąsiada.

 

Szkoda że ludzie nie zawsze zdają sobie sprawę jak szkodliwe jest takie gadanie. Życie w zbiorowości wymaga kompromisów. Pies był zawsze towarzyszem człowieka a jego wierność i oddanie jest niesamowite. Faktycznie ludzie są zmuszeni mieszkać w mieście i często jest to utrudnienie dla właścicieli dużych psów. Dziecko mające kontakt z psem wyrabia sobie poczucie odpowiedzialności i empatię. Opiekując się nim, nabiera nawyku opieki nad słabszym. Obserwując Młodą jak wkraplała do oczu mojego psiaka krople i karmiła łyżeczką wiem, że kiedyś być może gdy ja będę potrzebowała, też się mną tak zaopiekuje. I nie zapekluje w jakiejś wymieralni typu państwowy dom starców, bo nie będę pasowała do wizji plastikowego i bardzo estetycznego ładnego świata.

 

kaas : :
Asia
07 kwietnia 2006, 20:40
Bardzo dziekuje za poswiecony mi wpis. Naprawde nie jestem szalencem strzelajacym do psow z wiatrowki, czy inne tego typu skrajnosci. Kocham zwierzeta, tak jak Ty, ale.... kocham je na tyle, ze nie wyobrazam sobie trzymania w domu zwierzecia, ktore wyje godzinami bo ja poszlam do pracy. POsiadanie psa tylko dlatego ze jest przywiazany i kocha to jakies takie.. dwuznaczne.. jak wykorzystywanie? takie samo odczucie mam np do jezdzenia na koniu. Lubie patrzec jak zwierzeta biegaja sobie dziko po naturalnym lesie. Czego oczywiscie w Belgii nie uswiadczysz (mowie o LESIE, takim jak w Polsce jest wszedzie). Dla mnie piekna wizja to czlowiek chodzacy po lesie i ogladajacy przyrode nie przeszkadzajac jej. Adam Wajrak jest moim Hero, na przyklad ;-) W domu mialam tylko dwa zolwie bo zobaczylam na targu jak sie dusza w kartonie u jakiegos niegodziwego handlarza i je kupilam zeby je uratowac. Poniewaz do lasu wpuscic ich nie mozna bylo, hodowalam zwierzaczki przez 12 lat ( potem oddalam do ZOO). Twoj blog czytam przewa
07 kwietnia 2006, 14:03
No nie... pyton by nie ugryzł... one się chyba lubią tulić w okolicy szjnej... A tak a propos zwierzątek - pająka chcę, ptasznika. Dziewczyna się nie zgadza. Ale ją przekonam. I nie wątpię, że też się go będę bał;)

Dodaj komentarz