sie 16 2004

rejs wysoce kształcący


Komentarze: 2

 

No i znów jestem w cywilizacji, mam na ręku zegarek, naładowaną komórkę i nie śpię na dechach z karimatą. Znów wróciłam znad jezior, ten rejs był chyba najlepszy z dotychczasowych, pod względem żeglarskim. Sądzę, że dostatecznie opanowałam sztukę sterowania, że w zasadzie pomoc faceta jest mi potrzebna przy różnych pracach siłowych a warianty pływania, rodzaj wiatru i halsy mam w małym palcu. Jest to znakomita zasługa B, który zabrał mnie tym razem w ostatni tegoroczny rejs. Dziś wciągaliśmy łajbę na brzeg i robiłam to z ogromnym żalem. Pogoda bowiem była pyszna, sporo wiatru i słońce. No ale to i tak dla mnie był bonus od losu, że mogłam jeszcze od zeszłego piątku popływać ponad tydzień. Więc jednak okazało się, że nie mam konkurencji, nie wiem dokładnie z jakiego powodu. Przestałam jednak określać tę sytuację w kategoriach emocjonalnych. Jeśli wybiera sobie jakieś pindy a z nimi potem nie jedzie to jego sprawa. Żeglarstwo jest dla twardych ludzi a nie wyfiokowanych laluni.

Zresztą sytuacja na tym froncie się nieco zmieniła. Nasze relacje są odwrotnie proporcjonalne do stopnia zgrania jako załogi. Powoli dochodzę do wniosku, że nie potrafię przebić pewnego muru, on chce dalej chrzanić swoje życie i niech je sobie chrzani. Jego nieudolność przy rozwiązywaniu pewnych spraw mnie wkurza a on tak naprawdę pogrywa jak ostatnia oferma 

 

Ale dobrze się razem pływa, oboje potrafimy miotać przekleństwa jak szewc a potem sobie wspaniałomyślnie wybaczać. Z drugiej strony potrafi być naprawdę opiekuńczy, niestety takiż stara się być w stosunku do swojej eks. Bo czym innym wytłumaczyć fakt, że ciągle nadzoruje i aktywnie uczestniczy w przebudowie domu w którym i tak nie będzie nigdy mieszkał? Że żyje jak odyniec- odnoszę coraz częściej wrażenie, że jeśli nawet poznaje panienki w sieci to i tak z tego nie wynika, bo nie może wynikać dla nikogo. Która zaakceptuje taki brak decyzyjności jaki on prezentuje? Znam go już trzeci rok i ciągle widzę, że kitwasi się z tą eks, niby żrą się do granic bólu, ale ani ona ani on nie potrafią sobie życia normalnie ułożyć. Skoro wzięli rozwód to po jaką cholerę im wspólny pies, którego trzeba pilnować. Po kiego wała ona, niby mieszkając gdzie indziej i tak do niego wpada. Dlaczego ona nie znajdzie sobie jakiegoś innego faceta i da mu spokój.

 

Odpowiedź jest prosta- ona boi się samotnej starości. Lepszy taki kawałek faceta jak B niż zero samca. Więc najprawdopodobniej go od czasu do czasu pokokietuje. On w gruncie rzeczy jest dobrym facetem i chyba można go przerobić jak plastelinę. Więc dodatkowo doi go finansowo albo wrabia w pewne roboty dla swojej korzyści. Sądzę, że nawet być może uznała ten rozwód za błąd życiowy, bo nie ma żadnych konstruktywnych rozwiązań dla siebie. A on się nie potrafi wyplątać i powiedzieć zdecydowanie „nie”. Dlatego odreagowuje na mnie, być może również na innych babkach. Stąd agresja i kłótnie.

 

Myślę, że to co widzę zaakceptowałam i przestałam mieć złudzenia, że kiedykolwiek będzie inaczej. Przekonwertowałam mój stosunek do B na stopę przyjacielsko – towarzyską. Czuję, że mi z tym jest lepiej. Nie będę się więcej zastanawiać, czy ma on kogoś czy nie. Chętnie pojadę z nim popływać jak mnie zaprosi. A zrobi to na pewno, bo naprawdę stanowimy dobry tandem. Odetnę się od spraw związanych z jego domem i eks małżonką, niech robi co chce.

 

Myślę o tym ile przepłynęliśmy...naprawdę był to fantastyczny rejs....i jaki kształcący.....

 

kaas : :
16 sierpnia 2004, 10:03
kształcący :):):) i koniec złudzeń? to się jeszcze okaże :):):)
16 sierpnia 2004, 00:17
Hm.Zalezy Ci na nim.Odnosze takie wrazenie.Chcesz uciec od Niego myslami,ale to chyba nie jest takie proste.Mysle,ze jest nieszczesliwy...Ale nie chce oceniac sytuacji ktorej nie znam

Dodaj komentarz