kwi 10 2005

rekolekcje


Komentarze: 3

Chyba nawet do Belgów dotarło, że zmarł wielki człowiek. Postanowiłam zabrać Młodą i moją polską koleżankę na mszę do katedry w Antwerpii. O godzinie 10,30 mają liturgię z udziałem chóru, uczestniczył w niej jak to zwykle tutaj mistrz ceremonii – w zasadzie ktoś w rodzaju kantora. Do tego w odróżnieniu od mszy małomiasteczkowej, szedł orszak za prowadzącym kapłanem- w sumie razem jeszcze inny wariant mszy. Było uroczyście. Nawet przyszło sporo ludzi.

 

W pięknej gotyckiej katedrze ustawiono specjalne miejsce z obrazem Jana Pawła II. Paliło się wiele świec, gdy podeszłyśmy, wiele osób za nami również zapaliło świece. Stało zdjęcie, które przedstawiało Ojca Świętego modlącego się przed ołtarzem Lieve Onze Vrouwe czyli Najświętszej Marii Panny, patronki katedry. Dziś również o godzinie 17 miała się odbyć msza koncelebrowana przez arcybiskupa Antwerpii ku czci Papieża. Niestety nie miałam okazji, aby tak długo tam czekać.

 

W Katedrze znajdowała się księga pamiątkowa pod portretem Ojca Świętego. Oczywiście nie omieszkałyśmy się tam wpisać- księgi grube i zapisane podziękowaniami, głównie w języku flamandzkim. Jakieś dwie leciwe Amerykanki spytały o mszę o 17 i też się wpisały. W sumie razem co nieco mi ulżyło- jednak na całym świecie śmierć Papieża nie przeszła niezauważona, choć może bez takich zewnętrznych oznak jak w Polsce.

 

A day after…. nie opuszcza mnie takie odczucie, że świat pozostał jakby uboższy o kogoś bardzo ważnego. Należę do osób, które nie mogą i nie powinny oglądać swoich bliskich po śmierci ani ich zdjęć. Zdjęcia mojej mamy i mojego męża są głęboko schowane. Pamiętam ich jacy byli, gdy żyli i gdy było dobrze.....oglądanie tych zdjęć mnie rani.

 

Rani mnie także oglądanie zdjęć Papieża gdy sobie uświadomię, że jego wizerunek frasobliwy, oparty na krzyżu, jaki był dziś wystawiony w katedrze w Antwerpii jest już tylko wspomnieniem i zdjęciem Nie mogę wyrzucić z siebie obrazu Papieża na katafalku w czerwonych szatach liturgicznych z plamami opadowymi, co za koszmar robienie zdjęć umarłym. Chcę pamiętać Go żywego i przywołać obraz i jego słowa, gdy będzie to konieczne i pożądane. Wiem, że nikt nie jest w stanie go zastąpić, każda nowa głowa kościoła będzie kimś całkiem innym.

 

Kruk zadaje pytanie, czy zmieni się coś w ludziach. Wiele osób zadaje sobie to pytanie. Myślę, że dla wielu osób był to moment refleksji, taką jaką odczuwa się po śmierci kogoś bliskiego. Ale też i pamiętam różne dywagacje na temat starości i niedołęstwa Papieża w ostatnich miesiącach. Pamiętam irytujący „kult jednostki” mocno krytykowany w mediach. Wtedy nie mówiło się o jego naukach. I trzeba przyznać, że dla wielu osób moment zakończenia oficjalnej żałoby był ulgą- co poniektórzy zaraz zaczęli używać sobie na forach zwłaszcza w Onecie. Kibice dali sobie po pysku. Urban zamilkł- czy na ten temat będzie pisał równie niesmaczne kawałki jak kiedyś?

 

Sama nie wiem, czy nasz naród potrafi się zmienić na tyle aby wejrzeć w głąb siebie i swojej natury, natury sarmaty, pieniacza i warchoła. Jak każde rekolekcje- ich działanie jest tymczasowe......

A więc może nie krytykować Belgów, którzy nie wylecieli na ulice i nie eksperymentowali ze światłami? Przyznam, że sama nie wiem do końca co o tym myśleć.....

 

kaas : :
10 kwietnia 2005, 23:28
Dlaczego w ogóle to oceniać, osądzać? Jedni ludzie są tacy, drudzy inni. Jedni potrzebują wyjść na ulicę i zapalić świecę, a inni nie potrzebują. Wygląda, jakbyś potrzebowała sobie koniecznie określić, którzy są gorsi :) Są jacy są. To ja mogę albo ich odrzucić, albo olać, albo przyjąć z całym inwentarzem...
10 kwietnia 2005, 23:20
Naprawdę myślisz, kaas, że taką złą mamy głąb natury? Złą i płytką...
10 kwietnia 2005, 20:52
...i tu pies...(że nie dokończę).

Dodaj komentarz