sie 22 2005

sail 2005


Komentarze: 2

Wczoraj bylam na paradzie Sail 2005 i nie zawiodlam sie- fajna impreza rodzinna, przy nabrzezu w Amsterdamie staly przycumowane najpiekniejsze zaglowce swiata w tym polskie jachty Pogoria i Dar Mlodziezy. Byly tez repliki jachtow z minionych stuleci, jednego z nich, Prinza Willema obejrzalysmy z kolezanka od wewnatrz. Tak w ogole to mozna tam bylo spedzic kilkanascie godzin albo tez kilka dni. W roznych godzinach zalogi zapraszaly na jachty, wstep na impreze byl wolny. Po IJ Haven caly czas trwala parada statkow i zaglowcow na motorach, Co jakis czas pojawial sie statek-orkiestra na ktorym graly przerozne zespoly- od rockowych po czarne kapele grajace na bebnach. Wystepowaly rowniez Holenderki w ludowym repertuarze w tych slawnych bialych czapeczkach. Byla rowniez kapela szantowa, ale holenderskie szanty byly co nieco inne od brytyjskich.Zastanawiajace ze przy tej ilosci lodzi nie dochodzilo do kolizji, na jachtach panowala radosna atmosfera, ludzie pili wino przy stolikach i ogolnie byli wyluzowani.

 

Byl nie najgorszy dojazd – ja z kolezanka jechalam najpierw samochodem do Eindhoven. Dojazd z dowolnego belgijskiego miasta do Amsterdamu byl znacznie drozszy a z Eindhoven jechalo sie szybko i stosunkowo tanio. Ogolnie koleje sa tutaj bardzo drogie w porownaniu z naszymi. Strzelilysmy sobie po czapeczce i zafundowalysmy przejazd wokol portu stateczkiem wycieczkowym. To byl dobry manewr, bo z brzegu nie daloby sie tyle zobaczyc. Wypstrykalysmy trzy filmy a naprawde bylo na co.

 

Zaskoczylo mnie, ze Rosjanie maja takie ogromne zaglowce, staly majestatycznie i ludzie chetnie tam wchodzili. Ale aby tam sie dostac, trzeba bylo odstac swoje w przeogromnej kolejce a jachtow do zwiedzenia bylo mnostwo. Staly tez jachty nowoczesne, jednen katamaran wyprodukowany przez firme Bonduelle od tych przebojowych warzyw byl istotnie w kolorystyce firmy. Drugi zas- o czym rozpisywala sie prasa i bylo to na stranie- to dar ksieznej Beatrix dla niepelnosprawnych. Nawet byly chrzciny tego katamaranu przez darczynce, ale trudno bylo sie polapac o ktorej to bylo godzinie.

 

Zaskakiwala tez stosunkowo niewielka ilosc smieci plywajacych, plastikowych butelek przy takich tlumach. No i calkiem smieszny pomysl byl ze sprzedawaniem nie za gotowke ale za plastikowe zetony. Wartosc jednego zetonu byla 2 euro a jedna mala butelka z woda mineralna kosztowala jednego munta- (munt to byl jeden zetonik). Moze to mialo zapobiegac naduzycion i kradziezom? Nie wiem, ale wiem, ze kupowanie malego opakowania wody za jednego munta mniej boli niz za 2 euro….ze tez u nas na cos takiego nie wpadli………

 

Powrot byl calkiem mily gdyby nie to ze oczywiscie zamiast jechac E-34 w strone Antwerpii pojechalam na Venlo. I jak to na autostradzie- gubie sie zawsze, to juz regula. Ale w koncu dotarlysmy co nieco po 7 co i tak bylo niezle. Na szczescie psy nie zrobily mi niemilych niespodzianek…..siedzialy tak dlugo. Ale sadze, ze dzis im to wynagrodze rowerkowym spacerkiem….

 

kaas : :
22 sierpnia 2005, 19:39
Fajna imprezka :-)
Kiedyś w Gdyni spotkałyśmy z popielatką grupę amerykańskich emerytów, którzy każdego lata wynajmowali jacht i pływali gdzie oczy poniosą. Dla jaj śpiewali szanty w tawernie. Niektre były nam znane, w wersji polskiej oczywiście.
dzielne pieski, ja bym chyba nie dała rady :-)
mateut
22 sierpnia 2005, 11:44
Jest port wielki jak świat, co się zwie Amsterdam,
Marynarze od lat pieśni swe nucą tam.
Jest jak świat wielki port, marynarze w nim śpią,
Jak daleki śpi fiord, zanim świt zbudzi go...
To nie moje:)Pozdrawiam:)

Dodaj komentarz