kwi 07 2004

służbista


Komentarze: 4

Pracowy „Kurnik” dzisiaj zniosłam dość dobrze, nawet bardzo dobrze. Co by nie powiedzieć moje dziewczyny, stare gospodynie porobiły dobre sałatki, jajeczka faszerowane oraz śledziki. Było smacznie. Jedna rzecz mnie dziś wyprowadziła z równowagi i to do tego stopnia, że klęłam jak szewc a mianowicie sprawdzanie przepustek na bramie.

 

Otóż od pewnego czasu jest u nas firma ochroniarska, której zajęcie główne stanowi sprawdzanie przepustek przy wejściu do pracy. Siedzą dostatecznie u nas długo, na tyle długo, że chyba nas poznają po twarzach. I z reguły my ich też i mówimy sobie dzień dobry. Przepustki na ogół pokazujemy ale czasem są momenty, że coś dźwigamy i z reguły na naszą prośbę ochroniarze odstępują od tego rytuału.

 

Dziś dźwigałam w jednym ręku teczkę a w drugiej akcesoria na jajeczko w drugiej torbie. Na ramieniu wisiała mi torebka. W torbie z wałówką były słoiki z ogórkami kiszonymi, jakieś pudła i duperele, dość ciężkie i niewygodne. Ochroniarz poprosił o przepustkę. Grzecznie wyjaśniłam, że ją mam, ale doprawdy jest mi ciężko dźwigać i proszę niech mnie tym razem wpuści bez kontroli, kolega zresztą potwierdził, przecież ta pani u nas pracuje.

 

Facet jednak nalegał i to w sposób niegrzeczny i niewybredny a następnie zaczął mi grozić i straszyć. Podziałało to na mnie jak płachta na byka. Poniosło mnie....Wściekła zaczęłam bluzgać jak furman. Trwało to krótko, on zaczął wrzeszczeć. Co jeszcze bardziej mnie rozjuszało. Kawał buca i służbisty. Postraszył mnie jakimś swoim szefem-palantem, który kazał mi się zatrzymać a ja powiedziałam, że może mi skoczyć. Drżałam z wściekłości. Przepustkę rzecz jasna wyjęłam i pokazałam, sącząc przekleństwa. Potem odeszłam. Nie chodziło mi o fakt kontroli, przecież ten bałwan znał mnie doskonale, nie pracuję tu od wczoraj, on co dwa trzy dni ma tu dyżur. Poszło po prostu o jego małpią służbistość, demonstrację swojej władzy.

 

Okazało się, że nie jestem dzisiaj pierwsza a moja awantura nie jest jedyna. Moje dziewczyny się uśmiały, bo prawie każda dziś w związku z jajeczkiem coś dźwigała i miała ciężko. I bałwan ten każdej kazał grzebać w torebce i szukać przepustki.

 

Z całą pewnością można od nas wynieść wszystko. W domu mam służbową drukarkę, którą wyniosłam bez nawet najmniejszego zapytania ze strony ochroniarzy. Mogłabym wynieść cokolwiek.

 

Tacy są również niekiedy kanary. Ja zazwyczaj miewam bilet, bo jeżdżę codziennie do pracy autobusem i kupno karty miejskiej jest wpisane w comiesięczne czynności. Ale obserwuję jak czasem pastwią się nad kobieciną, która zapomniała skasować biletu lub wziąć miesięcznego z domu.

 

Jest to oczywiście banał i nic odkrywczego, że taki człowieczek, który się dorwie do odrobiny władzy potrafi być nieobliczalnie paskudnym służbistą. Chyba nie jest problemem odróżnienie kanciarza, oszusta i złodzieja od porządnego obywatela. Nienawidzę takich ludzi, spośród takich typów rekrutują się donosiciele, kapusie i tacy co „w imieniu prawa” są gotowi strzelić w łeb.......

 

kaas : :
09 kwietnia 2004, 11:52
Życzenia :-)
08 kwietnia 2004, 00:04
Jaja sobie robią!
07 kwietnia 2004, 21:56
Ja tez ci zycze Wesolych Swiat, smacznego jajka, i mokrego dyngusa :).... o wow.....moja mama i ja tez tak robimy, co za tepak :(.....pozdrawiam pa pa puszek :) fajnie sie czytalo choc sytuacja napewno nie byla fajna....pa pooh :*
07 kwietnia 2004, 21:09
Wszystkiego najlepszego z okazji Świąt, Kaas!

Dodaj komentarz