sie 17 2005

uwaga zły kot


Komentarze: 4

Nie cierpię tego cholernego kota- ta jędza budzi moje najgorsze instynkty. Nie dość, że się duszę to gryzie i drapie bezustannie nie tylko mnie ale i psy. One też uciekają gdzie pieprz rośnie. Może jej to z czasem przejdzie, ale na razie muszę się przed nią chować. Mam całe łapy podrapane. Do tego potwornie rzuca się na żarcie, z miaukiem a jak nie dostaje to wrzeszczy w niebogłosy i wbija pazury w łydkę. Nie zrobię nigdy krzywdy zwierzakowi, nie bardzo wiem co mam z nią zrobić- w Polsce na pewno ją sprzedam ojcu, bo w małym mieszkaniu nie wyrobię. Tu jej szczęście polega na tym, że ma gdzie ganiać.

 

Do tego nie wiem w jaki sposób nauczyła się załatwiać dokładnie wtedy, gdy gadam z ludźmi na Skype. Kilka razy zdarzało mi się wyłączać rozmowę, bo czuć było tak koszmarnie, że nie dało się wysiedzieć. Młodej nie ma więc wszystko spada na mnie. Ale jak Młoda wróci.....

 

Do tego te gówna ze żwirkiem musze trzymać na balkonie w specjalnym worku. O belgijskim systemie wywożenia śmieci już pisałam. Lato nie lato, wywożą śmiecie tzw szare dwa razy w miesiącu. I tak mam na balkonie gnijące śmiecie biologiczne, na których lęgną się z lubością muchy plujki, szare śmiecie obejmujące wszystko i puste pojemniki po psim, kocim żarciu, które również śmierdzą. Smród everywhere.....

 

Belgijska służba zdrowia jest równie fajna jak mechanicy samochodowi. Ci pracują tak aby robota, niezależnie jaka trwała godzinę albo jej wielokrotność. A więc łażą, kręcą się i marudzą tak aby oddać samochód po co najmniej godzinie. Wczoraj byłam z koleżanką- Polką u dentysty. Ma dość skomplikowany przypadek wrastających wewnątrz zębów mądrości. To trzeba ciąć chirurgicznie. A tu ważne jest aby się załapać na konsultacje. Ona ma to już nie pierwszy raz, więc tłumaczyła dentyście, że chce tylko się spytać, czy się podejmie zabiegu, bo zdaje sobie sprawę, że to raczej sprawa dla chirurga szczękowego. On na to, że musi się z nią umówić na konsultacje. Wczoraj wiozłam całą przerażoną ale nic z tego nie wyszło. Facet oczywiście nie był w stanie nic zrobić. Ale założył jej kartę, poględził, że to musi być zadanie dla chirurga szczękowego i zainkasował 30€. Z tego ubezpieczalnia jej zwróci 15€. Do tego za pół roku prześle zaproszenie na wizytę, domyślam się, że będzie również wysyłał kartki świąteczne i informował o promocjach.....

 

Jedyną zaletą, że facet był ogromnie przyjemny, miał świetnie wyposażony gabinet a rozmowa odbywała się- jak zeznała koleżanka- w postaci leżącej. Oni tu wszystko robią na leżąco, nawet pobierają krew. Do borowania na życzenie znieczulają lub podają narkozę. Nie jestem zwolennikiem operacji na żywca, ale bardziej boję się zastrzyku niż tego borowania.....

 

Jednak trafiają się również rzeczy miłe w tym życiu. Dostałam długo oczekiwany list od Mata, jak zwykle długi, ciepły i przemiły. Był teraz za granicą, więc się nie odzywał. Teraz wraca po urlopie do pracy. Odpisałam natychmiast, tak bardzo mnie on rozradował. Jego listy uświadamiają mi, że są jeszcze fajni faceci i to do wzięcia, ale mam pewne obawy, że z uwagi na odległość załatwi go jakaś jego sąsiadka z góry czy też koleżanka z rejsu. Wiadomo, że nieobecni nie mają racji...co zrobić, żeby go tutaj ściągnąć, choć na trochę....muszę o tym pomyśleć......

 

Z B sytuacja wróciła do normy. Jak zwykle jak jesteśmy z dala od siebie to jest można by rzec poprawnie. Sama zastanawiam się, na ile muszę jeszcze popracować nad sobą aby uznać, że on mi nie jest do niczego potrzebny, może być miłym przerywnikiem w codziennej egzystencji, ale nie mogę go traktować jak wsparcie. Bo chyba to mnie najbardziej dołuje. Wydaje się mi, że jest on na tyle wrażliwy, że rozumie moje stany ducha...i to jest prawda, czasem przesyła takie teksty, jakby czytał we mnie jak w otwartej księdze. A jednocześnie jest co tu dużo ukrywać, zwyczajnie niewierny, nikomu. Nawet chyba tej babce. Ciagle przecież jesteśmy w bliskim kontakcie, co prawda słownym tylko.

Wredna kocica chyba wreszcie zrozumiała, że ze mną się nie da gwałtem. Wlazła mi na kolana i mruczy. Mam nadzieje, że z wiekiem się na tyle ucywilizuje, ze nie będę marzyła aby z własnej i nieprzymuszonej woli wyskoczyła przez okno lub utopiła się w sraczu....

 

kaas : :
19 sierpnia 2005, 01:52
re:to prawda,ze jestem zmeczony, jak kazdy po ciezkiej pracy, ale nie kazdy po pracy moze byc tez zadowolony, Ja jestem.Zarobilem troche pieniedzy,teraz troche popodrozuje i zobacze kawalek swiata.Dla mnie to nie jest syf, moglbym tam jezdzic co roku, troche wysilku fizycznego nie zaszkodzi za godziwe wynagrodzenie.Mam przed soba piekne wakacje...nic nie wyszlo na Twoje.
18 sierpnia 2005, 21:23
...delikatnie mówiąc, nie przepadam za kotami ... chociaż one dziwnie do mnie lgną...
17 sierpnia 2005, 21:29
Jesteś psia mama! Mnie ostatnio strasza koty sąsiadów, które po winogronie i okanch chodza właściwie po wszystkich balkonach. Jednak mi wchodzą do mieskzania, po cichu i przyprawiają o zawał. Siedzę sobie cichutko przed kompem, albo nad książką, jest ciemno, a tu nagle wyłania się coś z kąta...brrr!
17 sierpnia 2005, 21:25
haha niezły ten kocur! :D Powiem jedno --> nie ma to jak pies ;)
Tez wole borowanie bez zastrzyku:) W Polsce jak sie pójdzie prywatnie do dentysty, to nawet tak strasznie nie jest. I zrobic dobrze potrafią :) [gorzej, jak sie pojdzie na kase chorych :/]
a ściągaj go, ściągaj :D moze ciekawie się skonczy ;)
nie moge z tego kota! :DDD rogal na twarzy! ;)

Dodaj komentarz