wrz 19 2004

z psami


Komentarze: 2

Dziś na działce miała ponownie miejsce dyskusja o wyższości miasta nad wsią, podobna do tej, o której wspomniałam swego czasu. Wszystko się zaczęło od psów. Otóż zauważyłam w różnych sytuacjach i u różnych ludzi dość zadziwiającą reakcję na fakt, że mam dwa psy. Do tego z psami jestem dość zżyta, są one bezgranicznie ufne i wierne i patrzą we mnie jak w obrazek. Zawsze je biorę na działkę i latają sobie ile wlezie. A potem mówię :hop i one wskakują na siedzenie samochodu. Wiedzą, że czeka je jazda do miasta. Gdy dojeżdżamy na osiedle są zniecierpliwione, ale radośnie merdają ogonem, wiedzą, że za chwile wpadną na trop swoich ulubionych zapachów.

 

Pierwsza była sąsiadka z działki, kuzynka mojego męża. O jego rodzinie onego czasu coś pisałam, ona jest nieodrodnym przedstawicielem tego klanu, chytra pazerna i złośliwa baba. Toleruję ją a dziś dała mi nawet w prezencie wiaderko węgierek. Nie dlatego, że mnie lubi, ale po prostu ma mnóstwo drzew i nie ma co z tym już zrobić. Narobiła dżemów w ilości  do zarzygania.

No i – mówi- a nie ma skarg na ciebie, że psy wyją- zagaja

Ależ nie słyszałam, że ktokolwiek twierdziłby, że moje psy wyją, pewnie cieciowa by mi doniosła natychmiast- odpowiedziałam. Moje psy z całą pewnością nie wyją.

No tak- skonstatowała- ludzie sobie kupują psy po to aby denerwować sąsiadów-dodała,

Przeciwnie- powiedziałam- mojego jamnniora bardzo lubią dzieci z osiedla, zaraz go wołają jak tylko wychodzi.

Ale że też ci się chce je trzymać, ja bym nie chciała –dodała na zakończenie

Odpowiedziałam, że jeszcze nie ma dekretu, który zmuszałby do posiadania lub nieposiadania psów. I na tym dyskusja się skończyła.

 

Potem była gadka z sołtysową. Lubię ją, fajna babka, ale nie rozumiemy się. Nadajemy na innych falach.....

-I pani się chce przyjeżdżać na wieś po to aby robić jakieś słoiki, nie może pani ich sobie kupić, taniej by było- nadaje.

-No tak, przyjeżdżam bo po prostu nie lubię miasta a spędzanie weekendu w bloku to dla mnie kara boża- powiedziałam- no i psy się wybiegają- dodałam. A przetwory robię bo sprawia mi to przyjemność....

Ale po co pani te psy, jednego bym uśpiła-dodała- to za dużo...

Jak można uśpić domownika, on jest jednym z naszych członków rodziny, jak chorował to obie z Młodą rozpaczałyśmy- odpowiedziałam,

No tak, moja wnusia też lubi psy, jak tu jest to zawsze nosi je na rękach...

No to niech matka jej zorganizuje jakiegoś małego psiaka, to dobrze dla dziecka, będzie miało kogo nosić- napomknęłam.

Trafiłam widać w czuły punkt, bo usłyszałam- Ależ przenigdy, oni, żeby im smrodził, żeby zasikał ten piękny ogródek i iglaki......

Właściwie wiedziałam czego nie powinnam była powiedzieć, bo jednak lubię tę kobietę, ma ona obsesję na temat jednej z córek. I jej awansu społecznego. Ze wsi do miasta. Warszawianka całą gębą......

Ale powiedziałam : wie pani, ja miasta to tak naprawdę nie lubię. Nie mam powodu aby je lubić. Żyję tam, bo muszę-mam w pracy kierownicze stanowisko, chodzę na spotkania, gdzie przyjeżdżają dyrektorzy z Zachodu i gadam po angielsku. Byłam koordynatorem i opiekunem zagranicznego stypendysty. Prowadzę projekty i je rozliczam. Jeżdżę na uczelnie. Spotykam się z ludźmi, nie jestem odludkiem i dzikusem. Ale doprawdy nie rajcuje mnie siedzenie w mieście i sobotnie picowanie mieszkanka po to by zaprosić w niedzielę rodzinę na niedzielny obiadek. I wolę przyjechać z moimi srającymi i kudłatymi psami właśnie tutaj, bo ja się tu czuję dobrze, jestem wyluzowana i robię śliwki w occie albo tnę gałęzie. Do tego mam delikatnie mówiąc wszystko w dużym poważaniu.....A dzieci drące się i kiwające się na trzepakach i odwalone na niedzielę baby, które przesmradzają się po osiedlu z mężami na kacu po piątkowym lub sobotnim pijaństwie działają mi na nerwy bardziej niż najbardziej smrodzący pies. Weekend w mieście to dopust boży- dodałam na zakończenie.

Nie wiem czy zrozumiała o co mi chodzi, ale rozstałyśmy się przyjaźnie.

 

 

 

 

 

kaas : :
21 września 2004, 12:40
... kiedyś pisałam notkę o tym jak bardzo kocham wieś... mówią, że źli ludzie nie lubią psów,chyba z wzajemnością ...
20 września 2004, 15:05
gorące pozdrowienia od Paskudy :-))))

Dodaj komentarz