Archiwum 20 marca 2004


mar 20 2004 potrzeby ludzkie.....
Komentarze: 6

Zastanawiam się nad tym, czy mój przyjaciel ma rację twierdząc, że w całej populacji ludzkiej generują się osobnicy o nadmiernej agresji, którym po prostu należy albo wojnę wywołać albo ich wysłać na front na jakąś wojnę istniejącą. Popatrz- dowodził, na przykład taki Gołota, jak łazi na wolności to zaraz jakiegoś taksówkarza pobije. Aby dać ludziom upust dla naładowanej adrenaliny to najlepiej jest stworzyć jakiś batalion. Według jego stwierdzenia istnienie kontyngentu wojskowego z naszych wojsk w Iraku jest uzasadnione dla co poniektórych awanturników, którzy tam piją czy strzelają sobie w lewo i w prawo. Czasem tam ktoś zginie....

 

Tak nie wiedzieć czemu przypomniało mi się to podczas lektury dziennika Klemensa a ściślej mówiąc wywiadu na temat celibatu i jego skutków. Argumentacja Ojca Leona czasem wydaje mi się być nieco pokrętna, jakkolwiek decyzja o celibacie w imię służby Chrystusowi wydaje się być oczywista. Ale już z tym brakiem czasu dla rodziny to pewnie nie do końca tak jest.

 

Każdy, kto zdecydował się czemuś poświęcić to robi to jakimś kosztem i jest to jego wybór. Znam młodego doktora po habilitacji, ma ładną i fajną żonę, udaną córeczkę i świetny dorobek naukowy. Jednocześnie w nauce funkcjonuje wielu oszołomów na granicy zdrowego rozsądku, starych rozmamłanych kawalerów, który również mają imponujący dorobek. To kwestia wyboru, co kto woli. Ale nie jest dowodem, że starokawalerstwo gwarantuje lepszy poziom naukowy.....

 

Żona tego doktora jest znakomitą organizatorką życia domowego, podtrzymuje kontakty, opiekuje się dzieckiem i chodzi do pracy. I dziecko ma przykazane, nie włazić do taty i zawracać mu d..... . Ona nie labidzi, że mąż ją zaniedbuje, sama rezygnuje z własnej kariery na rzecz rodziny. Oboje są fajni i sympatyczni i mają wielu znajomych. I zapewne mogłabym również przeczytać wywiad, który dałby prasie ten stary zatwardzialec, mówiąc, że nauka wymaga poświęcenia bo z rodziną nie dałoby się dojść do takich rezultatów....

 

W telewizji kiedyś funkcjonował serial o rodzinie pastora z piątką dzieci. Pastor ten znał swoich parafian dobrze, pochodził z małej społeczności a dzieci co i raz sprawiały mu różne niespodzianki. Również żona pastora była fajną kobietą. Oprócz własnych problemów uczestniczyli w życiu parafian w sposób aktywny i pozytywny pod każdym względem. Taka rodzina pastora była czymś, co wtopiło się w społeczeństwo i w nim żyło. Pewnie jak to w filmie fabularnym to było to tendencyjnie przedstawione, ale przyznam, że nie znam osobiście księży zaangażowanych tak w pojedyncze problemy ludzkie w mikrospołecznościach. W gruncie rzeczy funkcjonuje nasz serial „Plebania”, który pozytywnie przedstawia rolę proboszcza i jego postawę wobec problemów wiernych, ale znam z autopsji nieco inne postawy niektórych wiejskich proboszczów, którzy stwarzają ogromny dystans między sobą a wiernymi.

 

Co do problemów seksualnych to jest to również kwestia dyskusyjna. Każdy człowiek ma pod tym względem wolną wolę i różny temperament i nie musi w żadnym razie uzasadniać, że te potrzeby ma w takim czy innym wymiarze. Oczywiście lepiej, żeby człowiek o nadpobudliwym temperamencie seksualnym nie wybierał drogi celibatu, ale skoro się tak zdarzy to powinien raczej z tego zrezygnować dla dobra własnego i publicznego. Po co psuć obraz i reputację innym duchownym, po co żyć nie w zgodzie z samym sobą? Natomiast człowiek o temperamencie średnim lub małym nie ma potrzeby uzasadniać, że prowadzi ze sobą walkę. Tak jak aktor musi mieć talent i poprawnie się wysławiać a balerina być szczupła i zgrabna tak ksiądz powinien mieć na tyle silną wolę aby powstrzymać swoje seksualne zapędy, jeśli chce być księdzem katolickim.

 

Przecież w samym kościele jest wiele miejsca dla świeckiej działalności służącej Panu. Są różne formacje i wspólnoty, po co zaraz wyświęcać się. Jest wiele form działalności w ramach parafii dostępnych dla ojców rodzin.

 

No i pozostaje niewątpliwie drażliwy temat- pieniądze. Gdy istnieje rodzina to ta potrzebuje środków na życie i rozwój. Dochodzą sprawy majątków i dziedziczenia. Majątki kościelne są znaczne. Wielu księży idąc drogą duszpasterstwa często po prostu uważa, że jest to stosunkowo łatwa i przyjemna metoda na dostatnie życie, dobry samochód, podróże po świecie. Brak konieczności wiązania się z kobietą na stałe jest również rzeczą ponętną. Tacy księża chyba nie widzą korelacji pomiędzy służbą Chrystusowi a koniecznością wdrażania innego modelu, tego pozbawionego życia seksualnego.

 

Reasumując- bo notka się robi za długa- uważam, że celibat nie jest ani czymś dobrym ani złym, ani godzien polecenia ani potępienia. Szanuję wypowiedź Ojca Leona, że jednak również dla niego dojrzałość do celibatu była przedmiotem rozważań i efekt był rezultatem głęboko przemyślanej decyzji. Ale wcale nie jestem przekonana, czy gdyby księża katoliccy mieli rodziny to byliby gorszymi duszpasterzami. Pod jednym warunkiem- że sprawy majątkowe byłyby właściwie ustawione i posługa duszpasterska nie sprowadzałaby się jedynie do „strzyżenia owieczek”......

 

kaas : :