Archiwum 29 czerwca 2004


cze 29 2004 prowincja
Komentarze: 3

Poznań, kolejne miasto polskie, które odwiedziłam dzisiaj. Zauważyłam, jeżdżąc nie tak dawno, że one wszystkie czyli Katowice, Kraków, Gdańsk są tak dalece różne od Warszawy. Zawsze, gdy przyjeżdżam do innego miasta  nachodzi mnie chęć, aby chociaż przez chwilę, na kilka miesięcy czy kilka lat wyprowadzić się z Warszawy.

Jestem warszawianką od lat ponad 30 z okładem, choć urodziłam się na Wybrzeżu. Jest to niewątpliwie miasto wygodne do życia. Wszystko tu jest na miejscu. Ale brak jest takiego indywidualnego klimatu miasta, jaki panuje w innych regionach kraju. Oczywiście to prawda, że wszystko trzeba było odbudowywać od nowa, nie ma zbyt wielu starych kamienic a te na Pradze zamieszkują w wielu wypadkach lumpy. Na przykład poznańskie stare budynki mieszkalne w centrum mają wiele uroku. Jeżdżąc po miastach śląskich, mijając obiekty przemysłowe czasem trafia się w całkiem sympatyczne enklawy zieleni. Że nie wspomnę o Krakowie.

 

Nie wiem, czy słusznie zauważyłam, że w innych miastach łatwiej znaleźć sklepy z materiałami po przystępnych cenach, z butami czy ciuchami dla małolatów w takich cenach, że nie trzeba trzymać się za kieszeń za mocno. W Warszawie sklepy w Centrum typu Chmielna i Nowy Świat mają ceny zabójcze. Alternatywą są supermarkety. W drogich sklepach taksują cię wzrokiem od góry do dołu i od razu szacują, czy zachcesz kupić czy nie. Nie jest to zbyt przyjemne. W  Poznaniu właściciel małego sklepiku pokazywał swój towar i zachwalał z dumą. Podobnie było w Częstochowie.

 

Zastanawiam się, czy kiedykolwiek dojdzie do tego, tak jak na Zachodzie, że zniknie pojęcie prowincji. Człowiek będzie mógł się osiedlić tam, gdzie będzie miał pracę. Weźmie kredyt, kupi dom. W sklepach i marketach będzie to samo.

 

Zauważam coraz częściej, że nauka w mniejszych ośrodkach również będzie miała niebawem większe szanse. Oni maja też stałe łącze i mogą również ściągać te same publikacje co ośrodki stołeczne. Nierzadko też mają dostęp do znakomitej aparatury. Internet lada moment zrewolucjonizuje uprawianie nauki, będzie ją można uprawiać w Pcimiu Dolnym na zbliżonym poziomie, mając dostęp do netu i wykupione abonamenty na bazy danych.

 

Nie wiem tylko czy z mentalności tego narodu zniknie uwłaczające pojęcie prowincjonalności. Warszawka jest bardzo cwana.. Wiem, jak w tzw. środowisku są traktowane prace wykonywane na tzw. prowincji. Nie zawsze są gorsze. Ale na ogół gorzej oceniane.

Pomimo, że jestem z Warszawy bardzo mnie razi zachowanie wielu warszawiaków, zwłaszcza na przykład na Mazurach. Są hałaśliwi i obrzydliwi. Kiedyś w Słowacji na rynku w Liptowskim Mikulaszu natknęłam się na Polaków. Byli wulgarni, w sposób niewybredny kpili ze Słowaków. Nie spodziewali się pewnie, że ktoś rozumie co mówią. Rzecz jasna byli ze stolicy.....

 

Zanosi się w tym tygodni również na gonitwę. Do tego dochodzi konieczność wyłącznej opieki nad bydlakami. One ciągle chciałyby aby je drapać. Co ja dorywam się do netu to one podłażą pod krzesło. Teraz czekają  na stosowną chwilę aby wskoczyć na tapczan, jak tylko się położę......i chyba to zrobię. Pobudki za 10 piąta to nie jest to, co tygrysy lubią najbardziej....

 

kaas : :