Archiwum 01 sierpnia 2004


sie 01 2004 gówniane sprawy
Komentarze: 1

Dzień bez wpisu to dzień stracony, miałam dwa dni przerwy. Więc uprawiam  swoje grafomaństwo (tak, tak, ja właśnie tak oceniam moją twórczość....), choć już jest dość późno.....

Zaskoczeniem dla mnie był fakt, że nie było korków. Powrót w niedzielę wieczorem na trasie Serock Warszawa via Legionowo jest koszmarem. Jechałam około godziny 21 i puchy totalne! Chyba ludzie się wystraszyli przełomu miesiąca i zmienili trasę.

Stwierdziłam, że ja tam dopiero odżywam. Do tego stopnia, że dziś wyjęłam o godzinie 6. 30 maszynę do szycia i zaczęłam robić różne przeróbki tudzież zasłonki do chałupy. W Wawie byłoby to nie do pomyślenia. Tu jest duszno, leniwie, paskudnie i do tego cuchnie na dworze....Chcę znów do mojego grajdoła.....

 

Wiejskim życiem zaraziłam jednego z moich netowych przyjaciół, który miał to szczęście, że udało mu się w sieci spotkać bogatą wdowę. Ja tam jestem co prawda wdowa, ale bynajmniej nie bogata, niestety....natomiast tamta jest po prostu miliarderką. Otóż kupili w mojej wsi kawał pola. Postawili sobie dom z kamienia, wyposażony, że daj Boże zdrowie. Brama i ogrodzenie są jak z innego świata i są jawnym dysonansem w stosunku do przaśności mojej wiochy.

Babka jest osobą niezwykle zaradną życiowo i pracowitą. Mój przyjaciel z kolei jest od niej znacznie młodszy. Nic więc dziwnego, że targają ją różnego typu obsesje i robi mu sceny zazdrości. Często również ja padam ich ofiarą, tym bardziej, że mój przyjaciel jest człowiekiem niezwykle sympatycznym i mnie lubi. Jednak musiałabym być co najmniej idiotką, aby robić jakieś prowokacje i włazić między nich. Lubię go, ale jako samiec jest on dla mnie skreślony, choć nie ukrywam, kiedyś łączyły nas więzi dość bliskie. Nasze relacje pogrzebałam z honorami a teraz  chadzam do nich na drinka. Jego dziewczyna stara się być mimo wszystko dla mnie bardzo miła. A jeśli potem go dręczy swoimi obsesjami to jest już jej problem.....

 

Życie sielskie- anielskie byłoby cudowne, gdyby nie pojawiał się co jakiś czas problem sławojki. Nie mam szamba, te inwestycje odkładam, gdy nauka polska stanie na nogi i zacznie swoim przedstawicielom dawać zarobić a nie płacić zasiłki. Tymczasem teraz mam poważny problem jak pozbyć się nadmiaru końcowego produktu metabolizmu, którego ilość w mojej sławojce przyrasta w tempie zastraszającym.....

 

B w piątek przez telefon nadał tekst o propozycji kolejnej wyprawy na  żagle. Na razie milczę i udaję głupa. Mam tydzień na przemyślenie wszelkich za i przeciw.

 

I tak splatają się sprawy mniej lub bardziej gówniane......

 

 

kaas : :