Archiwum 24 sierpnia 2004


sie 24 2004 zmiana pracy
Komentarze: 2

Zwalniają się- a więc trafnie można było przewidzieć, że ludzie zaczną się zwalniać, jak firma zacznie ogłaszać niewypłacalność. Zadziwiające, że dowiedziałam, że zwalnia się jedna z osób, którą najmniej o to podejrzewałam. Na razie nie powiedziała dokąd idzie- sama jestem ciekawa, bo całe życie przepracowała w jednej firmie czyli u nas.

 

W gruncie rzeczy jestem za....moim zdaniem jest ona osobą dość leniwą i w firmie miała coś w rodzaju synekury, siedziała dostatecznie długo, aby zyskać sobie markę zasłużonego pracownika a jednocześnie niewiele zrobiła- pomimo wykształcenia wyższego, które zrobiła w trakcie pracy, w ogóle nie dbała o swój rozwój, nie nauczyła się języka. Oczywiście można funkcjonować w takiej placówce jako doskonały technik o ile dojdzie się do wniosku, że nie ma się ambicji mocarstwowych i robić prace laboratoryjne perfekcyjnie. Ona niestety miała i chętnie pędziła innych do roboty, sama siedząc i pracując nad upiększaniem urody. Babki się buntowały i nadeszła wreszcie „kryska na matyska”, przyszły młode dziewczyny z dużo większym zasobem wiedzy i umiejętnością obsługi komputera i do tego takie, co i odpalić potrafią. Było kilka nieprzyjemnych awantur.

 

Teraz zastanawiam się nad tym, gdzie idzie, czy będzie pracowała w branży. Ponoć w poniedziałek ma rozmowę kwalifikacyjną, która będzie decydowała. Będę za nią trzymała kciuki, bo tak naprawdę to tutaj doszła do kresu swoich możliwości, osiągnęła szczebel niekompetencji. Prywatnie też jej tego życzę, od pewnego czasu młode ją dość niszczyły, zresztą co tu dużo mówić, są po prostu bardziej błyskotliwe. Nie da się ukryć, że ma pewne zalety, jest sumienna i dokładna. Być może w innym środowisku uda się jej bardziej wykorzystać wrodzone cechy.

 

Zaproponowałam aby szefowa przyjęła w zamian jakąś młodą, po studiach. I spotkałam się z ostrą opozycją. Ciekawe, że ze strony szefowej i mojej przyjaciółki padały argumenty : młoda, znajdzie męża i zajdzie w ciążę, trzeba przeszkolić a sobie pójdzie. I przekonałam się, że w dużej mierze wrogiem kobiet są same kobiety......

 

Pomyślałam, że baby te też kiedyś były na urlopach wychowawczych. I też walczyłam kiedyś o to, aby przyjąć moją przyjaciółkę, bo zaraz po wychowawczym jej ówczesny szef miał zamiar ją zwolnić. Siedzi tu do dziś. Czemu jest wrogiem dania szansy zdobycia praktyki jakiejś młodej? Tylko dlatego, że kiedyś może odejść?

 

Znów, po raz kolejny przekonałam się, jak bardzo ludzie się boją młodości, innowacyjności i lepszego wykształcenia. To prawda, młodzi odchodzą, bo płacą u nas marnie. Ale też część z nich zostaje. Są tłamszeni przez niedocenionych starych, których kariera zawodowa była zdominowana przez wszechobecną geriatrię. Teraz, gdy geriatria w sposób naturalny odeszła, bo ile lat można pracować po 70, są oni ludźmi po 50. Ich najlepsze lata minęły, Teraz rządzą, ale tego się nie nauczyli.

 

Nie jestem zwolenników 30 letnich ministrów i szczawiowatych prezesów, ani pampersów wszelkiej maści. Ale zadziwia mnie jedno, otóż te starszawe już mamuśki nader gorliwie śledzą kariery szkolne własnych dzieci, puszą się ich osiągnięciami w liceach i przy przyjęciu na studia. I zapewne pewnego dnia będzie ich rozrywać złość, że córka czy syn muszą siedzieć w domu, pomimo świetnego wykształcenia bo nikt nie zechce ich zatrudnić. No bo przecież ich wspaniale wyedukowana córka może zajść w ciążę i do tego potem zmienić pracę.......

 

kaas : :