Archiwum 13 października 2004


paź 13 2004 brak weny
Komentarze: 2

Młoda wlazła przed kompa i roześmiała się- czyżbyś nie miała weny twórczej? Tak, jakoś nie za bardzo mi idzie ostatnio pisanie. Jak mam wenę to nie mam czasu albo odwrotnie. Chciałam napisać o mrozie, trochę ze stresem trzymam na balkonie kwiaty, w tym olbrzymią jukkę ale zazwyczaj kwiatki zabieram w połowie listopada. Mają znaczne nasłonecznienie, lepsze niż w domu- mam pokoje południowo wschodnie, tej jednostronne mieszkania to porażka....po południu jest  zazwyczaj  u mnie ciemno.

 

Robię jabłka, przecier na szarlotkę, mam jeszcze na balkonie co najmniej dwie skrzynki a jeszcze jest od metra pod drzewami. W ostatni weekend nie byłam na działce, co prawda pojechał ojciec i nazbierał kilka worów, ale to pikuś w porównaniu z tym ile ich jeszcze tam wisi na drzewach...chcąc nie chcąc musze robić przetwory. Cała moja natura buntuje się przeciw marnotrawstwu....więc zamieniam się w wiewiórkę lub inne zapobiegliwe zwierzę, gromadzące zapasy na zimę.

 

Coś mnie próbuje powalić, czuję jak mnie boli łeb. Gdy siedzę w domu to jako tako, choć dość kiepsko się siedzi przed monitorem. Ale mam mizerne szanse na posiedzenie. Nie byłam w pracy, ale dziś pojechałam z B wymienić opony do mojego samochodu. Potem odwiedziłam kumpla i wróciłam około 13. Oczywiście z bolącym łbem a głupio o tej porze roku chodzić w czapce....

 

U mnie jak w serialu, nie dzieje się nic takiego i trup się gęsto nie ściele. Nikogo nie porwali ani nie wymuszają okupu. Zero szaleństw uczuciowych. Kupa roboty i mało pieniędzy. Grzyby przestały rosnąć. W jak zwykle miał coś przysłać i nie przysłał. Słowem standard. Zero wydarzeń ...ale może to traktować  jako sukces?

 

 

kaas : :