Archiwum 25 stycznia 2005


sty 25 2005 ślub z lesbijką
Komentarze: 3

A więc uczę się nowego kapitalizmu w wydaniu biurokratycznym. Jadę do kraju, gdzie pedały mogą brać ślub ( gdzieś mam polityczną poprawność!) , ale nie sposób znaleźć niedużego za przystępną cenę mieszkania dla stypendysty. Ponadto do rangi problemu urasta zamieszkanie z psem a co gorsza z dwoma. Dziś dostałam ofertę locum w postaci willi o powierzchni 200 metrów kwadratowych. Ogród w kierunku południowym. Cztery sypialnie. Studio, kuchnia, sraczyk z bidetem, ale niestety na tę wielką chałupę tylko jedna łazienka. Do tego jak napisano w ofercie- możliwość zatrudnienia ogrodnika i służącej. Słowem rezydencja w stylu francuskim.

 

Ubawiłyśmy się z Młodą przednio. Zwłaszcza perspektywa wynajęcia ogrodnika nas podrajcowała. Coś mnie korciło i jak tylko Młoda sobie poszła to zadzwoniłam do jegomościa najemcy. Gadał świetnie po angielsku i okazało się, że za chałupę chce bagatela 1500 euro. Miło podziękowałam i napisałam pani z mojego nowego instytutu, że to deko za drogo dla postkomunistycznej wdowy i poproszę o coś bardziej stosownego.

Wadą mojej lokalizacji jest to, że firma europejska do której aplikowała mieści się w okolicy gdzie nie ma nic. Kiedyś prowadzono tam badania wojskowe. To tak jakby teraz na przykład w Bornym Sulinowie otwarto ogólnoeuropejskie centrum badawcze i ludzie szukaliby kwater. Mój problem jest tego kalibru......

 

W ciągu dnia dostałam odpowiedź z innej firmy działającej tam, że mają studia i dormitoria, ale dla dwóch osób są za małe. O psach nie było wzmianki. Nie wiem, co to znaczy za małe, bo „u nas w Polszcze” na trzydziestu kilku metrach całe życie potrafi mieszkać cztery osoby. Ale nie zadawałam głupich pytań bo europejskiemu stypendyście po prostu nie wypada. Ma być za ciasno i tyle.

 

Inna firma z kolei zaoferowała mu usługi przeprowadzenia się i znalezienia szkoły dla dziecka za –bagatela 2500 euro. To jest ze zniżką bo normalnie jest za 2800. Normalnie firma powinna wynająć chałupę i dogadać się na jakąś prowizję z najemcą. A rodzice powinni pójść do szkoły i zapisać dziecko do najbliższej w okolicy. Ale kapitalizm oferuje usługi kompleksowe. Relokacja to u nas nieodkryty biznes. Zresztą u nas nie ma relokacji, tylko przyjeżdza się do Warszawy bo gdzie indziej nie ma po co, chyba, że ma się zawód uniwersalny i nie boi się bezrobocia.

 

Net bardzo przybliża załatwianie spraw, ale tylko teoretycznie. Wbrew pozorom odpisują jakieś bzdety, niewiele mające wspólnego merytorycznie z załatwieniem sprawy. Pewnie gdybym znalazła koleżankę lesbijkę i chciała z nią wziąć ślub to z całą pewnością nie byłoby problemu i wiele firm by zaoferowało swoje usługi. A tak, skoro chcę wynająć nieduży dom z łóżkiem i szafą oraz dojściem do netu i do tego zabrać swoje fafusie to problem urasta do rangi niebotycznej. No cóż, pozostaje czekać......

 

kaas : :