Archiwum 14 października 2005


paź 14 2005 na antwerpskim bruku
Komentarze: 3

Dolka ciag dalszy- nie ma zadnych teoretycznych uzasadnien, ale jednak powoli czuje jakis taki brak luzu. Zrobiłam te badania- ku mej radości wykonywala je szalenie sympatyczna dziewczyna i przyjemny chłopaczek- albo adepci pielęgniarstwa albo tez studenci medycyny. Godzine szukali żyły, ale znaleźli, obylo się bez bolu i siniaka. Pochwaliłam ich- wiele się jeszcze musimy nauczyc- odpowiedział chłopaczek, cos tak w wieku Młodej. Udalo mi się uniknąć szponow naszego pracowego wampira……

 

Tu znow zadziwiający upal i duchota. Komplenie nienormalna jest ta jesien….Miałam ostatnia lekcje holenderskiego przed srodowym egzaminem, wyszlam zblazowana - jakos nie mam chyba talentu do jezykow germańskich- cos niecos z tego rozumiem, coraz bardziej chwytam to co mowia, ale kudy mi do mowienia….poza ik ben czy ik ga niewiele potrafie wydukac. Znam przedziwne rzeczy ale brak mi jakiejkolwiek znajomości konstrukcji gramatycznych. Inwersja, czasowniki modalne- teoretycznie wiem, o co chodzi ale jak przychodzi co do czego to rozdziawiam paszcze. Na rowni z Rosjaninem, który w tym jezyku jest tak samo dobry jak i ja i ciagle mu się chrzani z angielskim. Z kolei Wlosi sobie radza bo maja ucho i lapia melodie jezyka. Ale z zasobem slow bywa roznie.

 

Znam przyczyne tego dola- to niezdrowy klimat spowodowany wielogodzinnym siedzeniem w pomieszczeniach z plastiku. Wloszka i Hiszpanka ciagle marzna a ja się dusze- nie bardzo wypada mi otwierac okna, ale jak tylko ich nie ma to rozwalam okna na cala szerokość. Wiec sa drzwi do biura otwarte ale ciagle ktos lazi a to do ksero a to do drukarek- mamy centralne drukarki, zadnych plujek na biurku. W cafeterii zarcie tanie ale fatalne, po nim ciagle mi w brzuchu burczy, jakies ryze na slodko z miesem na kwasno czy smazone krewetki polane sosem .Do tego ich ulubione danie- frytki w dużych ilościach smazone na czyms białym co przypomina Plante. Fatalnie…….

 

Wczoraj udzielałam rad mojemu przyjacielowi a on mnie - w zasadzie sa to czysto teoretyczne dywagacje z których niewiele wynika. Ostatnio ma spore kłopoty ze swoja partnerka, odkryl, ze jest niesamowicie pazerna, gdzies ulotnilo się uczucie, które spowodowalo, ze rozwiodl się dla niej z zona. Zamiast czułych scen miłości ma brak szacunku i klotnie plus objawy lekceważenia - nic nie ma, bo zostawil wszystko eks zonie i dzieciom. Z jednej strony zawsze uwazam, ze facet, który idzie z domu zasluguje na najgorsze, ale z drugiej po prostu go lubie i wcale mu zle nie zycze. Notabene nie udalo mi się stwierdzic, ze jakikolwiek znajomy mi facet, który poszedł do drugiej zrobil na tym wspanialy interes….niebawem mija kolejna rocznica śmierci mojego malzonka, który chciał sobie również w ten sposób poprawic egzystencje…..Od tej pory pilnie studiuje takie przypadki i jakby nie było, nie znalazłam budującego przykładu. Owszem to prawda, ze czasem się takie sztuki udaja. Osobiście nie znam jednak nikogo takiego. No może z wyjątkiem mojego austriackiego szefa i jego młodej laski- doktorantki. Ale o tym się tu nie mowi…..dalibog nie wiadomo jak to wyglada naprawde.

 

Ide dzisiaj na dinner z mieszanymi odczuciami- z jednej strony wypada się integrowac a z drugiej zwyczajnie mi się nie chce. Dla wielu ludzi z Zachodu pojscie do knajpy to prawdziwa frajda. Nie robia z zasady imprez w domu i nie zapraszaja do siebie. Ale spotykaja się w knajpach. Może gdyby nie było to piatkowe popołudnie to by było inaczej. A tak jestem zmeczona calym tygodniem, przyznam, ze wolalabym isc na rower z psami- zdziczałam chyba czy co? Wyzerka jakos mnie nie specjalnie podnieca, bo naprawde dobre zarcie jest u nas. Mule, krewetki, kurczaki nadziewane hormonami, mieso mielone, które może bez zmian lezec dwa tygodnie w lodowce, szynka z konserwantami i paluszki surimi  nawet się nie umywaja do smazonych pierogow, flakow – nie wspomne bigosu, bo nie przepadam- ale również grzybow duszonych. A zurek jaki gotuje moja macocha- po prostu majstersztyk….z biala kielbaska…mniam…..

Cos ostatnio zrobiłam się za bardzo proojczyzniana. Sama się sobie dziwie. W kraju bylam w lipcu wiec może odczuwam potrzebe doładowania akumulatorow…….byc może….ale na razie nie mam urlopu….trzeba będzie cos wykombinowac….

 

kaas : :