Archiwum 21 października 2005


paź 21 2005 rocznica
Komentarze: 1

Komisarz okazal sie bardzo sympatycznym i pozytywnym facetem o plowej slowianskiej czuprynie. Miał kompetentnie przygotowana mowe, mowil o tym co się dzieje w naszej firmie jak gdyby u nas bywal co jakis czas. A on złożył wizyte scisle kurtuazyjna. Potem był wyklad laureta nagrody Nobla, który dostal za badanie prionow odpowiedzialnych za chorobe wściekłych krow, Alzheimera i temu podobne. Początkowa czesc wykładu była dostepna dla wszystkich, staral się popularnie przedstawic to, co robi i za co go nagrodzili. Dalsza czesc wykładu z tabelkami troche zaczela nudzic. Badania na myszach, ludziach strusiach….zaczelam się wiercic, jak tez próbować szukac wyjscia ewakuacyjnego, bez zwracania uwagi. Zawiozłam Mloda po raz wtory do Antwerpii, gdzie udalo się jej wreszcie wyjechac. Tym razem autokar był punktualny. Ale nie był to OMAR.

 

W domu pobojowisko i syf. Byłam jednak zbyta padnieta, aby cokolwiek zrobic. Poszlam spac. Dopiero dzisiaj zabrałam się za ogarnianie dobytku.

Mam sporo teraz roboty. I to odpowiedzialnej. Staram się skoncentrowac, ale widze, ze oczy jednak mi siadaja. Co tu duzo ukrywac, wiele czasu przy komputerze robi swoje. Nawlekanie igly idzie mi jak po grudzie. A i z daleka nie bardzo widze w moich okularach, pewnie już za słabe…..

 

Wczoraj również rozmawiałam z moim przyjacielem o jego związku. Co i raz serwuje mi kawałki, jak układa się z jego partnerka i się niestety nie układa. Co bardzo mnie zaskoczylo- powiedział, ze jedynie wyobraza sobie spedzenie reszty zycia jedynie ze mna…czyzby czekal na mnie na mój powrot na z gory upatrzonych pozycjach? Twierdzi, ze z tamta nie ma już sensu tego ciagnac.

Troche mnie to rozbawilo, bo zauważyłam, ze jak do tej pory wielu facetow traktowalo mnie jako cos, co może być jako wariant awaryjny to teraz czasem daja mi odczuc, ze im mnie brakuje. Z moim przyjacielem przeżyliśmy taki quasi związek, był jeszcze wtedy zonaty i dla mnie taki facet to zawsze będzie absolutne tabu i stawiam sobie szlaban na związki uczuciowe z takimi jegomosciami. Niemniej jednak spędziliśmy sporo milych chwil, nie dających jednak podstaw do tego aby mialo to mieć ciag dalszy kiedykolwiek….

 

Zdziwil mnie ostatnio również B scena zazdrości, calkiem zreszta bezpodstawna. Staram się być wobec niego correct, ale nic ponad to. Zbyt wiele mnie kosztowalo przezywanie jego kombinacji mesko damskich. To, ze tutaj jestem pozbawiona facetow to nie oznacza, ze ich w ogole potrzebuje i to w trybie natychmiastowym. Gdy człowiek sobie może pozwolic na odczuwanie prawdziwej wolności i swobody, niekoniecznie musi zaraz się wiazac. Minione lata, które były dla mnie w wielu wypadkach pasmem prawdziwych klesk i upokorzen i często przynosily bol i rozczarowania traktuje jako dobre doświadczenie, ze może być w zyciu i tak. Niemniej jednak teraz, gdy stanelam na nogi to nie musze za wszelka cene mieć kogos do glaskania i przytulania.

B chyba to wyczuwa, bo doprawdy trudno porównać jego postepowanie z tym co było. Naprawde się stara kontaktowac jak najczęściej. To wiele dla mnie znaczy, bo milo jest zyc ze świadomością ze kogos obchodzi jak zyje i jakie mam problemy. Oczywiście nie spotykamy się, no bo niby jak- wiem, ze chce przyjechac i sprawilby mi tym radość. Mimo wszystko lubie go, ale w gleby duszy dalam mu prawo do organizowania sobie zycia jak chce, w tym do polowania na baby w necie. Jeśli go to bawi to droga wolna….nigdy juz nie dam sie tak potraktowac jak probowal i chyba on wie.

 

Wiem jedno, ze naprawde w zyciu sa chwile dobra i zle. Nastawianie się wyłącznie na to ze będzie zle prowadzi do tego, ze zycie staje się nudne i rozwlekle. Jeśli nie chce się zaryzykowac nic, po to aby nie narazic się nikomu i nic nie zmieniac to będzie się wegetowac i narzekac przez wiele lat. Ale tez sa wśród moich znajomych ludzie, którzy wierza, ze w zyciu musi być zawsze dobrze, przynajmniej w ich wypadku- chyba przykładem jest partnerka mojego przyjaciela. Człowiek jest kowalem wlasnego losu, ale jednak tylko do pewnego momentu. Zbliza się rocznica wydarzen, które rozwalily moje zycie na strzepy i dalibóg wie, ze nawet nigdy nie myślałam, ze będę jeszcze miala okazje przezywac to co mam dzisiaj……

 

 

 

kaas : :