Archiwum styczeń 2006, strona 2


sty 06 2006 15 minut
Komentarze: 2

Mam jeszcze 15 minut na napisanie notki, zycie znow nabralo tempa. Robota mnie przywalila.  Okazalo się ze aby porzadnie zrobic roczne sprawozdanie musze wykonac wielka kompilacje. I jak zwykle doszlam do konkluzji, ze mój temat tak naprawde jest już zrobiony, tylko trzeba dobrze pogrzebac w sieci. A wiec grzebie i coraz wiecej ciekawych informacji znajduje.

 

Rozmawiałam z bossem.  Po 4 godzinach spania z powodu korka. Przyszlam wiec srednio przytomna. Ale i wyluzowana Przyjal mnie niezmiernie życzliwie, co wcale nie oznacza laskawego podejścia przy przedłużeniu kontraktu. Trzymam się tego, ze koncze go w lutym, po powrocie do kraju uznałam, ze kasa kasa, ale zatęskniłam za normalnością, za B, za przyjaciółmi, z których wielu nawet nie miałam kiedy odwiedzic. Jak nie przedluzy to kij mu w plecy. Boss powiedział, ze sie rozejrzy za funduszami, ze poczatek roku i takie rozne gadki-szmatki. Już się przyzwyczaiłam, ze z milym uśmiechem można zaliczyc urocza odmowe. Powiedziałam mu, ze wiem jak to jest, bo sama pracuje w zblizonej firmie i ze srodkami na etety bywa roznie. Pozytywem było to, ze mnie nie pogonil w cholere od razu co mogl zrobic grzecznie ale stanowczo. Ale jedna rzecz mnie zaskoczyla na plus. Zaproponowal abyśmy się spotkali w kilka szefow i pogadali o współpracy. On chce nawiązać kontakt z polskimi instytucjami z branzy. Bardzo mi to pochlebilo. Tym bardziej, ze przewidywałam, ze Helga robi mi krecia robote i obrabia mi tylek, bo czuje, ze mnie wewnętrznie nie lubi. Totez zaskoczona bylam niezmiernie, ze zadnych śladów intrygi nie zaobserwowałam. Czlowiek się sugeruje pewna specyfika naszej mentalnosci.

 

Rozradowana napisałam zaraz do szefowej aby się podzielic z nia wiescia o planach wspolpracy i skonczylo się to dyskusja o podziale strefy wplywow. Jestem zdania, ze niezaleznie od wszystkiego warto wejsc w tematy unijne i korzystac z tego, ze aby zyc to na razie nas chca. Oczywiście nas chca bo na tym zarobia, ale może i nam cos z tego skapnie. Coraz bardziej kurcza się fundusze na rozszerzenie, aby istniec musimy z nimi trzymac. W ogole jakos ostatnio bardzo się poprawily nasze  relacje. Może to efekt, ze dluzszy czas mnie tam nie było?

 

Wczoraj pojechalam z Mloda po zakupy. W kolejce do kasy żarly się ze soba dwie baby, które kupowaly w promocji Coca cole. Okazalo się, ze kasa wybila cene wyzsza niż na promocji i roznica była około 50 centow albo i mniej. Nie przeszkadzalo to im, ze utworzyla się już spora kolejka, do kasjerki dolaczyla jej kolezanka i tak narabialy we trzy na okraglo. Zrobilo się swojsko.......

 

kaas : :
sty 04 2006 sikanie na A2
Komentarze: 2

Wrocilam do krainy Eurokracji. Dzis dzien jest i tak na straty z punktu widzenia bo spalam wszystkiego 4 godziny a to przez wczorajszy korek. Jakies 46 ton oleju albo innego syfa rozlalo sie po autostradzie A2 w kierunku Dortmundu. To fatalne miasto oprocz tego, ze kojarzy mi sie z miejscem urodzenia i zamieszkania Helgi to do tego teraz bedzie mi sie kojarzylo z sakramenckim pieciogodzinnym korkiem.

 

Zazwyczaj rozbijam sobie jazde na dwa dni, bo moj samochod to nie Porsche a ja nie jestem kierowca formuly pierwszej i po jakichs 9 godzinach prowadzenia pojazdu padam na morde. Zatrzymuje sie zazwyczaj w takim uroczym hoteliku i badzo milo mnie tam przyjmuja jak rowniez mam tam bonifikate jako staly klient. Potem niespiesznie rano wstaje, zabieram bety i wyjezdzam kolo 8-9 nie spieszac sie. Tak bylo i tym razem.

 

Poczatkowo do Berlina jechalo sie calkiem niezle. Fakt, psy czasem chcialy sie wysikac. Cos trzeba bylo rowniez przetracic a i gaz zatankowac bo Niemiaszki nie wszedzie go maja. Potem byla prosta autostrada, musze zawsze walczyc z sennoscia bo droga rowna i zadnych wrazen nie odnowotwalam.

W pewnym momencie zaobserwowalam korek. No coz, zdarza sie, czasem udawalo mi sie taki korek przezyc. Ale po drugiej godzinie stania zaczelam odczuwac pewien niepokoj co do tego, czy nie stalo sie jednak cos powazniejszego. Na ogol stluczki sa dosc szybko rozladowywane i do tego policja zaraz przyjezdza. A wiec nie to…..

 

Mloda wyszla i zapytala sie kierowcow, co to moze byc. W koncu maja CB radia i sie chyba w tirach informuja. Jeden facet powiedzial, ze myja autostrade. Jaja sobie chyba robia- pomyslalam. Wyslalam szybko sms, ze autostrada A2 jest myta i chyba Ludwikiem. Ale potem mi nie bylo do smiechu.

 

Korek trwal jakies 5 godzin. O 22 wypompowana opuscilam autostrade i wjechalam w drugi korek, tym razem w miescie Bielefield. Punktem newralgicznym byl skret w lewo. Zielone swiatlo trwalo 8 sekund, liczylam ze stoperem.

 

Bylam wykonczona nerwowo i straszliwie sikac mi sie chcialo. Nie udalo mi sie tego zrobic na autostradzie, wial zimny wiatr, Mloda i psy sie wysikaly a ja jakos sie krepowalam. Tiry swiecily swiatlami…Ale w pewnym momencie nerwy puscily. Po zjezdzie z autostrady stanelam bezczelnie na poboczu, zdjelam spodnie i wysikalam, sie, wypinajac tylek na kierowcow. A macie Niemiaszki, nie potraficie rozladowac korka, leje na was, pocalujcie mnie wszyscy w d….. Wiedzialam, ze jeszcze przede mna kawal Niemiec, no i cala Holandia. Mialam totalnie dosc wszystkiego. Wpuscili mnie po wysikaniu sie do korka bez szemrania…..

Ale pomoglo. Nie potrzebny byl Red Bull bo skrzydla mialam napedzane wsciekloscia.Zajechalam okolo 3 nad ranem do mojej rezydencji belgijskiej i padlam na twarz.

Reszte jutro

 

kaas : :