Archiwum 17 stycznia 2006


sty 17 2006 kop w przod
Komentarze: 2

Jeszcze trzy miesiace dali pozyc na unijnym wikcie a wiec siedze do maja. Do polowy maja. To chyba kompromis pomiedzy tym, co wymyśliła moja Niemra, z która się nie lubimy czyli odesłać do niedźwiedzi natychmiast a tym co napisałam ja - czyli jestem genialnym naukowcem, lepszego mieć nie możecie. Szef mnie zahaczyl dzis na korytarzu, bylam z betami i szlam po deszczu i wygladalam jak zmokla kura. Zaprosil mnie do biura i oznajmil, ze gadal z kadrami i przedłużają mi pobyt o 3 miesiace.

 

Odetchnęłam. Kazda decyzja jest lepsza niż brak, który powodowal moje odloty i złość. Na razie się ciesze, bo nie musze pakowac gratow i jechac teraz zaraz już,czyli za miesiąc. W te mrozy…..Mam do dyspozycji dwa aparaty i zaczynam obrabiac już od jutra probki. Na wlasne konto i w celu może jakiegos dorobku. Czuje się naprawde swietnie. To lubie. A w maju na rancho. Arrivederci Unio…..

 

Reakcja moich znajomych była rozna. Mój przyjaciel napisal jedno slowo- „kutas”. To niby o szefie. Ze nie dłużej. Odpisałam mu, ze jest przysłowie „ nie badz chamie za chytry” , pewnie, poleczka z konfiturami neci ale każdemu według możliwości. A ja jestem prostym Polakiem a nie wybitnym specjalista niemieckim. Trzeba znac swoja miare. Firma peka w szwach.

B napisal z przekasem, ze i tym razem bez histerii się nie obeszlo, ale nie miał racji. Wczoraj jak zwykle go zamęczałam. Mimo swojej słabości do wirtualnych bab ma jednak do mnie cierpliwość. Ale nazywac to histeria? On zawsze przesadza.

 

Wyluzowałam, nie musze na gwałt zwiedzac wszystkiego. Pojade jeszcze w Ardeny a może i do Luksemburga bo na to już powoli nie było czasu.

 

Może to i malo te trzy miesiące. Ale postaram się ten czas jak najlepiej wykorzystac. I nie myśleć już o pozostaniu.

 

Ale przekonałam się do jednego, ze trzeba walczyc o swoje. Prawda jest taka, ze tutaj panuje dzungla, taka cywilizowana jej odmiana. Nikt cie nie szanuje, bo jestes ze Wschodu. O tym się nie pisze i nie będzie pisalo. Nigdzie. Ze niby jestes mila kolezanka, ale nigdy nie będziesz „ z nich” a wszelkie proby zmiany takiego stanu rzeczy sa zalosne.

 

Możesz być potrzebna i wtedy masz niezle. I wiesz, ze zasuwasz dla nich. Gul ci rosnie, bo często robisz rzeczy dla głupszych od siebie, ale maja przewage, ze sa stad. Jedno dobre ze tobie tez cos przy tym skapnie. Ale tez możesz być mniej potrzebna i wtedy maja cie gdzies nawet jak jestes dobra. Nikt się z toba nie liczy.

 

Ale możesz i próbować. Zrobic cos dla siebie. I może się udac…..I najciekawsze ze pomogl mi w tym jeden, dosłownie jeden człowiek, który uwierzyl we mnie, bo cala reszta uważała, ze nic z tego nie będzie. I to się liczy, ze on jest również Niemcem. Bywaja i dobrzy Niemcy. To dla takich co będą uwazali ,ze jestem nacjonalistka, bo nie jestem…..

 

kaas : :