Archiwum kwiecień 2005, strona 1


kwi 14 2005 zrobili nas......
Komentarze: 4

Nie pisze bo zdaje egzamin europejski jutro. Co jakis czas uprzejmie o tym donosze, ale jakos jednak postanowiłam podejść. Co prawda nie licze na wiele- dopiero niedawno dowiedziałam się co to jest Coreper i jakie kryteria akcesyjne ustalono w Kopenhadze oraz jakie zalozenia do polityki rolnej CAP zostaly ustalone przez Agende 2000. Może dla europeisty sa ta rzeczy banalne i oczywiste, ale dla przedstawiciela dyscyplin ścisłych to jest totalna abstrakcja. Do tego tekst na zrozumienie jest zazwyczaj belkotem tak wieloznacznym, ze wybranie zdania które koreluje z tekstem jest raczej niemożliwe- wszystkie sa w jakis sposób prawdziwe, ale nie do konca.

 

Wczoraj dowiedziałam się ciekawej rzeczy, jak zostaliśmy jako demoludy zrobieni w bambuko. Otoz nowe przepisy o zatrudnianiu na stale w placówkach unijnych weszly w zycie dokladnie w dzien akcesji czyli 1 maja 2004. Od tego momentu prawo do zatrudnienia się na stale w unijnych instytucjach maja tylko laureaci tych konkursow, których nazwy nie podam z tego powodu, ze w Goglach robi się zaraz link do mojego bloga. Proporcje sa takie, ze startuje kilka tysięcy osob a przechodzi około 100 a na koniec zostaje na przykład 30.

 

Dowiedzialam się od zaprzyjaźnionej osoby, ze moja firma na gwałt nadawala status pracownika stalego przed pierwszym maja wszystkim- tylko nie Polakom tam pracującym. Bo przed 1 maja nie byli w Unii. I tak zostaliśmy w piekny sposób odcieci od przywileju zatrudnienia się na stale. A byli ludzie, którzy mieli tam dosc pokazny dorobek jako stypendyści.

 

Oczywiście oni potrzebuja ludzi ze znajomością polskiego do prac w Parlamencie, Radzie czy Komisji, choćby jako tłumaczy. Wiec nabory sa- na sekretarki, personel pomocniczy, stażystów. Sa również nabory na administratorow. Ale ilości miejsc sa sladowe. A chetnych duzo, bo któżby nie chciał być jednym gestem ustawiony finansowo do konca zycia…..i to bez jakiejkolwiek obawy przed zwolnieniem…..

 

B wierzy we mnie i kaze się nie martwic. Zdasz- mowi- za drugim razem, może trzecim. Ale administratorow  z Polski nie potrzebuja tak znowu duzo. Wiec może nastepny konkurs być albo nie być.

W gruncie rzeczy Unia zrobila ciekawy ruch, który jeszcze nie wpadl do glowy naszym mędrcom. Zaszufladkowala pracownikow naukowych do kategorii urzędasów. Mnie to już nie dotyczy, jak obleje to nic się nie stanie, startuje raczej z ciekawości niż z wiary, ze się dostane. Nawet moja tutejsza szefowa, która przez to przechodzila mowi, ze to loteria. Życzyła mi powodzenia. Sama zdawala dwa razy.

 

A propos poprzedniej dyskusji- czytam nadal Onet. I widze obrzydliwe notki, pelne jadu, blota i paskudztwa. Narod odreagowuje czas modlitwy i pokory oraz zaloby. A na konklawe patrzy jak na kampanie wyborcza. Jak to może być- pisze jeden z onetowcow- ze jakby wygral kardynal Ratzinger- to Polacy musieliby calowac Niemca w pierścień i klękać przed nim…….no comments i koniec dalszych dyskusji na temat cech narodowych. Ja tam zostaje przy swoim zdaniu……

 

kaas : :
kwi 12 2005 Porownania
Komentarze: 4

Porownania. Dlaczego my robimy porownania. Czy ludzie innych narodowości to robia? Tego nie wiem, ale mysle, ze tak. Duzo się dyskutuje u nas o naszych cechach narodowych. Tu w Unii tez się dyskutuje. Wczoraj przyszla do naszego pokoju Amalia-Hiszpanka. Zaczela się dyskusja o naturze Belgow. Bo wiecie- powiedziala- wczoraj bylam na stacji obsługi samochodow i taki jeden Belg wymienial mi kola. Grzebal się przy tym tak długo, az mi się flaki wywracaly. Chciałam go pogonic, ale jakos tak nie wypadalo, był mily i bardzo uprzejmy. A potem ta jazda- perorowala- jade jakies 50 km/h a im się w ogole nie spieszy. U nas jakbym tak jechala to by mnie zaszlachtowali albo rozjechali- dodala z uśmiechem. Nastepnie obgadałyśmy, tak po babsku, ale życzliwie zachowania innych nacji. Tak, Klemensie, to nie jest tak, ze żaden narod się nad swoimi  cechami narodowymi nie zastanawia . Owszem dyskutuje się wywyższanie się Niemcow, życzliwość ludzi z Austrii czy powolność Belgow.

 

Polacy w swej historii nie mieli okazji zbyt wiele podróżować. Albo wyjeżdżali najbardziej hałaśliwi i przedsiębiorczy, którzy niekoniecznie odebrali najlepsze zasady kindersztuby albo tez towarzysze, rzucający się na dinnery na przyjeciach jak sepy. Cale pokolenia przez historyczne zaszłości nie mialy okazji do nauczenia się tolerancji i obycia i co najważniejsze jezykow. Teraz to się co nieco zmienia. Wyjeżdżają ludzie obyci i swiatowi i na ogol z powodzeniem dopasowuja się do tutejszej społeczności i sa akceptowani. Mogą mieszkac tu i teraz albo wrócić do kraju.

 

Spora czesc Polakow jednak jest zasiedziala, z nieswojej zreszta winy mieszkaja w biednym i targanym aferami kraju. I nie zdaja sobie sprawy z tego, ze można po prostu zyc inaczej i mieć poszanowanie i tolerancje. Wczoraj idac na spacer z psami widziałam ponad 30 pan kolo 60 jadacych wspólnie na rowerach, były rozne, grube, chude, wszystkie w dresach i roześmiane. Pewnie czlonkinie jakiegos klubu rowerowego. One nie sa ani gorsze ani lepsze od Polek. Tylko dlaczego u nas nie ma czegos takiego- aby baby w podchadziaszczym wieku zamiast latac po supermarketach czy plotach wsiadły gremialnie i pojechaly na rower.

 

U nas się ocenia- jak Ksiaze Karol wziął slub z Kamila ile było komentarzy na temat ich braku urody. Tu tak ludzi się nie ocenia.

 

Teraz będzie się ocenialo mnie- czy jestem patriotka czy nie. Nawet dzis mój przyjaciel zapytal czy tesknie. Powiedziałam, ze tak, ale za ludzmi. Nie za codzienna lektura afer, propozycjami pomnikow, gdy spora czesc społeczeństwa nie ma co do gara włożyć. Nie za udowadnianiem, ze jesteśmy jesteśmy jakichs powodow lepsi od innych nacji.

 

kaas : :
kwi 11 2005 post scriptum do ostatniej notki
Komentarze: 2

Do komentarza Fanaberki.....chyba bardzo Cie zbulwersowałam......

 

Osobiście myślę, że nie o konsumpcję tu chodzi przy kulcie Małysza- te same uniesienia były przy zwycięstwach piłkarzy. W latach 70 było to istne szaleństwo a nazwisko Lubańskiego znali wszyscy.....niemowlęta prawie też. Ja nie porównuję tych wydarzeń, ale raczej ten szał i brak wyważenia, który temu towarzyszy. Cenię sobie pewien takt i dyplomację w relacjach z ludźmi.I oczekuję aby ludzie się tego nauczyli.

 

Polacy potrzebują idola- może to wynik niedoceniania naszego narodu w naszej historii...Sama osobiście odebrałam śmierć Papieża jako utratę kogoś bliskiego, chciałam bardzo się spotkać z ludźmi, dzielić smutek i żałobę. Pomodlić się, wspólnie odmówić w jego intencji różaniec. Być blisko innych....Nie było mi to dane, bo w tej okolicy w której przebywam ludzie są bardzo zlaicyzowani a do kościoła chodzi niewielka część tutejszej społeczności. Zapewne nigdy też nie słyszeli nauk Jana Pawła. Jestem wierząca od dawna a nie od wczoraj. Ani nie od pontyfikatu Jana Pawła- maturę z religii zrobiłam w roku 1975. Pamiętam charyzmę Papieża w czasie mszy w Licheniu czy Warszawie, jego umiejętność nawiązywania kontaktów z ludźmi i mądre wyważone słowa. Jego nauki wskazywały drogę.

 

Zapewne wielu ludzi czuło podobnie- żal, rozpacz i poczucie bolesnej straty. Ludzie różnie to wyrażali. Ale w pewnym momencie zrobił się obłęd- to latanie ze świecami, smsy, wręcz presja na określone zachowania w stosunku do innych ludzi, może mniejszych ekstrawertyków lub wyznających inne systemy religijne wydawała się czasem co najmniej dziwna...Z nami lub przeciw nam. Część odreagowywała w mniej lub bardziej prymitywny sposób.

 

W ocenie ludzi mi chodzi o pewien umiar i dystans. O wyczucie. I takt Brak mi tego u wielu Polaków- wszystko albo nic. O podświadome wywieranie presji na innych i inaczej myślących....Szczerość- a może to właśnie wyczucie? Podejście Austriaka z który pracuję 2 miesiące, który może swoje myśleć na mój temat, ale potrafi się zdobyć na choćby krótkotrwałe wyrażenie uznania – czy też podejście szefowej z którą pracuję jakieś 15 lat i niejedno razem żeśmy przeżyły a która nie potrafi pohamować zawiści, więc gada głupoty, które do mnie docierają. Czy to jest szczerość?

 

Dystans i wyczucie- tak bardzo mi tego brak.

 

kaas : :
kwi 11 2005 relatywizm
Komentarze: 2

Zadziwia mnie Klemens swoją wielkodusznością. Na bazie tego postanowiłam skonstruować dzisiejszą notkę. Ja nie muszę określać, którzy są gorsi ani lepsi, ja tak sobie tylko myślę, dlaczego są gorsi. Czy mam się z nimi utożsamiać, bo są z mojej ojczyzny?

 

W Polakach tkwi odwieczna potrzeba posiadania jakiegoś narodowego herosa i idola. Podnosi on mniemanie o sobie szaraczka, że oto jesteśmy wielcy. Niestety uwielbienie szybko zmieniające się w nienawiść. Jest to w sumie razem dość wredna cecha. Co się działo z Małyszem? A co dzieje się teraz z ludźmi choćby na Onecie. Co prawda zastanawiam się czy czasem tych debilnych prowokacji nie wymyślają ludzie z tego portalu, bo są tak głupie, aby zwiększyć oglądalność.....

 

Zawsze zwalczam pozerstwo, nie cierpię tego, żyjąc wśród ludzi nie jest mi obojętne jak się zachowują.

 

Już dzisiaj zamieszczono do komentowania jakiś durny artykuł z La Republica krytykujący polskie rządy w Watykanie. Wiadomo było, że takie artykuły będą się ukazywały, bo to element gry politycznej, zwłaszcza teraz, przed konklawe. Po jaką cholerę przywołano ten artykuł wywołując oburzenie święte, jak smią nas krytykować. Dlaczego brak u nas dystansu, aby ukazanie się takiego artykułu zignorować. Będziemy walić się w piersi i machać szabelką?

 

Już prawie dwa miesiące pracuję za granicą z ludźmi z całej Europy. Oczywiście nie ulegam unijnym agitkom, ale faktycznie jest to pole do pewnej integracji i zrozumienia. Lata całe karmiono nas stereotypami. Stereotyp Włochów jako zżytej i solidarnej nacji obaliłam na swój prywatny użytek, faktycznie Włosi nie chodzą do stołówki na lunch, lecz jadają wspólnie obiadki i imprezują razem, ale gdy moja Włoszka z pokoju kupiła meble z IKEI czy chciała tam pojechać to tylko ja miałam czas pojechać z nią mimo iż jej pobratymcy mają samochody i to nie takie jak mój. Ale mieli to gdzieś. Teraz mam trochę roboty z egzaminem i nadal widzę, że nikt z jej nacji jakoś nie kwapi się jej pomóc w skręcaniu szafy czy regałow a jest raczej drobnej postury- a jazgoczą ze sobą na okrągło, zbierają pieniądze, bo jedna z Włoszek odchodzi, chcą jej kupić prezent, będzie impreza......a tu dziewczyna nie ma gdzie ciuchów wsadzić i olewają to równo.

 

Co do Polaków- mam dwie fajne dziewczyny w firmie ale jest też i taka jedna Polka, która wręcz ostentacyjnie unika rodaków a zachowuje się jak bluszcz, włazi tym zagraniczniakom w tyłek bo chce tu się zaczepić na dłużej. Jej mizdrzenie się do nich jest po prostu żałosne. A to już kreuje obraz naszych rodaków....

 

Dlaczego my nie mamy dystansu do pewnych spraw? Fakt, jesteśmy biedni, ale to chyba nie powód aby się płaszczyć.

 

Wierzę, że wyjazd do Rzymu był wspaniałym mistycznym przeżyciem dla wielu Polaków. Ale jak to się ma do naszego zachowania na co dzień? Afery na okrągło, atmosfera jak w Chicago w latach 50. Zero pewności i bezpieczeństwa. Tu rowery stoją w schowku i jakoś nie zdarza się, aby znikały. Czy to, że istnieją tabuny płaczących i palących światła ludzi i równocześnie złodziejstwo i krętactwo na okrągło mają się jakoś do siebie?

 

Pytanie czy olać czy odrzucić czy przyjąć z całym inwentarzem- nie ma dobrej odpowiedzi. Chciałabym żyć wśród ludzi szczerych i dobrych. Po 2 niecałych miesiącach pracy szef-Austriak tutaj przysyła mi maila- dzięki, że zajęłaś się tą sprawą, well done. Po 2 miesiącach mojej nieobecności moja szefowa w Polsce mówi- ja ją nawet lubię, pod warunkiem, że jest daleko....

 

kaas : :
kwi 10 2005 rekolekcje
Komentarze: 3

Chyba nawet do Belgów dotarło, że zmarł wielki człowiek. Postanowiłam zabrać Młodą i moją polską koleżankę na mszę do katedry w Antwerpii. O godzinie 10,30 mają liturgię z udziałem chóru, uczestniczył w niej jak to zwykle tutaj mistrz ceremonii – w zasadzie ktoś w rodzaju kantora. Do tego w odróżnieniu od mszy małomiasteczkowej, szedł orszak za prowadzącym kapłanem- w sumie razem jeszcze inny wariant mszy. Było uroczyście. Nawet przyszło sporo ludzi.

 

W pięknej gotyckiej katedrze ustawiono specjalne miejsce z obrazem Jana Pawła II. Paliło się wiele świec, gdy podeszłyśmy, wiele osób za nami również zapaliło świece. Stało zdjęcie, które przedstawiało Ojca Świętego modlącego się przed ołtarzem Lieve Onze Vrouwe czyli Najświętszej Marii Panny, patronki katedry. Dziś również o godzinie 17 miała się odbyć msza koncelebrowana przez arcybiskupa Antwerpii ku czci Papieża. Niestety nie miałam okazji, aby tak długo tam czekać.

 

W Katedrze znajdowała się księga pamiątkowa pod portretem Ojca Świętego. Oczywiście nie omieszkałyśmy się tam wpisać- księgi grube i zapisane podziękowaniami, głównie w języku flamandzkim. Jakieś dwie leciwe Amerykanki spytały o mszę o 17 i też się wpisały. W sumie razem co nieco mi ulżyło- jednak na całym świecie śmierć Papieża nie przeszła niezauważona, choć może bez takich zewnętrznych oznak jak w Polsce.

 

A day after…. nie opuszcza mnie takie odczucie, że świat pozostał jakby uboższy o kogoś bardzo ważnego. Należę do osób, które nie mogą i nie powinny oglądać swoich bliskich po śmierci ani ich zdjęć. Zdjęcia mojej mamy i mojego męża są głęboko schowane. Pamiętam ich jacy byli, gdy żyli i gdy było dobrze.....oglądanie tych zdjęć mnie rani.

 

Rani mnie także oglądanie zdjęć Papieża gdy sobie uświadomię, że jego wizerunek frasobliwy, oparty na krzyżu, jaki był dziś wystawiony w katedrze w Antwerpii jest już tylko wspomnieniem i zdjęciem Nie mogę wyrzucić z siebie obrazu Papieża na katafalku w czerwonych szatach liturgicznych z plamami opadowymi, co za koszmar robienie zdjęć umarłym. Chcę pamiętać Go żywego i przywołać obraz i jego słowa, gdy będzie to konieczne i pożądane. Wiem, że nikt nie jest w stanie go zastąpić, każda nowa głowa kościoła będzie kimś całkiem innym.

 

Kruk zadaje pytanie, czy zmieni się coś w ludziach. Wiele osób zadaje sobie to pytanie. Myślę, że dla wielu osób był to moment refleksji, taką jaką odczuwa się po śmierci kogoś bliskiego. Ale też i pamiętam różne dywagacje na temat starości i niedołęstwa Papieża w ostatnich miesiącach. Pamiętam irytujący „kult jednostki” mocno krytykowany w mediach. Wtedy nie mówiło się o jego naukach. I trzeba przyznać, że dla wielu osób moment zakończenia oficjalnej żałoby był ulgą- co poniektórzy zaraz zaczęli używać sobie na forach zwłaszcza w Onecie. Kibice dali sobie po pysku. Urban zamilkł- czy na ten temat będzie pisał równie niesmaczne kawałki jak kiedyś?

 

Sama nie wiem, czy nasz naród potrafi się zmienić na tyle aby wejrzeć w głąb siebie i swojej natury, natury sarmaty, pieniacza i warchoła. Jak każde rekolekcje- ich działanie jest tymczasowe......

A więc może nie krytykować Belgów, którzy nie wylecieli na ulice i nie eksperymentowali ze światłami? Przyznam, że sama nie wiem do końca co o tym myśleć.....

 

kaas : :