Archiwum maj 2004, strona 2


maj 05 2004 ogórki.....
Komentarze: 2

Mam nową kontrpropozycję w stosunku do propozycji Klemensa co do opisu życia w danym dniu, co prawda nie mam zamiaru z tego robić publikacji, ale może to być zabawne i pouczające dla niektórych. Otóż może by wyszukać w sieci jakieś dziwadła związane z akcesją Polski i różnymi aspektami biurokracji i zamieścić je na blogach ku uciesze gawiedzi- oczywiście z linkiem ???? Ja przejrzałam oficjalną stronę Unii Europejskiej i znalazłam takie kwiatki :

 

Debata wokół kiszonego ogórka :

 

w Polsce rozeszła się wieść, że będzie zakazana produkcja ogórka kiszonego (ciekawe, że na stronie unijnej znalazły się polskie litery ) Ktoś puścił plotę, że nasza narodowa zagrycha będzie zakazana bo używa się do kiszenia za małych ogórków, które nie spełniają norm europejskich. Komisarze unijni zaprzeczają, że będą jakiekolwiek problemy z tego tytułu, bo

nie ma kontrowersji wokół rozmiaru polskich ogórków ani technologii kiszenia. Niemniej jednak do tej pory nie było ustalone, jak ogórek o masie poniżej 180 g powinien być zakwalifikowany przez Unię i trzeba będzie nadrobić to zaniedbanie aby małe ogórki były odpowiednio oceniane na rynku europejskim. Co z korniszonami nie powiedziano.....

 

Równocześnie Węgrzy, Czesi i Polacy wystraszyli się, że nie będzie można zarzynać zwierząt indywidualnie i robić domowych przetworów. Otóż nie!!!! Rąbanka i kaszanki pozostaną. Ale może to skonsumować tylko właściciel. Lecz mięso sprzedawane na rynku musi pochodzić z rzeźni, spełniających wymagania unijne. Jedna rzecz mi się w tym podoba – określenie „humane slaughter” w świetle tego co swego czasu było opisywane w prasie o jednej rzeźni na północy Polski.....mimo wszystko może podejście do zwierząt będzie bardziej humanitarne.....

Ale z tego wynika, że mięcho zdrożeje o koszty uzyskania atestów unijnych a kto wie, czy nie wrócą czasy bagażników z rąbanką, ba co to dużo ukrywać, pewnie wprowadzą też kontrole drogowe, szlabany.....ha.. dawne czasy....to se ne vrati

 

Podaję linka, jest tam jeszcze o wódce...ale nie chce mi się tłumaczyć, polecam.... http://europa.eu.int/rapid/start/cgi/guesten.ksh?p_action.gettxt=gt&doc=MEMO/04/820RAPID&lg=EN&display=

 

 

 

kaas : :
maj 04 2004 zdjęcia
Komentarze: 2

Dzisiaj będę troszkę świniowata. Sprowokował mnie do tego facet z Sympatii. Jakkolwiek jestem obecnie w pełni usatysfakcjonowana moimi kontaktami w realu i mam dość wrażeń natury emocjonalnej to siedzi we mnie duch przekory i jeszcze nie wywaliłam swojego konta z Sympatii, choć przyznam, powinnam. Ta baza jest zresztą, jak cały Onet w dużej mierze zorientowana na małolatów, ich gusta i upodobania, sama konwencja Sympatii temu sprzyja. Nie poznałam nikogo sensownego w tej bazie. Nie umieściłam tam również mojego zdjęcia. Mój netowy kolega umieścić chciał zamiast swojego zdjęcia zdjęcie puszki z piwem to go zabanowali. Może mieli rację, ale nie do końca. To piwo go w jakiś sposób charakteryzuje…..

 

Zawsze uważam, że dobrych znajomych nigdy za wiele. Jednocześnie wiem, że poznanie kogoś i zakochanie się przez Internet jest trafione w niewielkim procencie. Ale uważam, że w dzisiejszych czasach jest praktycznie niemożliwe poznanie człowieka spoza branży lub wolnego, z którym dałoby się jakoś miło spędzać czas. I to niekoniecznie w łóżku a przynajmniej nie od razu.

 

I któregoś dnia dostałam taki liścik, cytuję go w całości, facet ma 55 lat. :

Przepraszam Cię moja (i tu są kropki-przypis mój) ..., nie mogłem nie zareagować:-(Pokażę się, tzn. powiem coś więcej o sobie, jeśli zechcesz:-) - i ujawnisz swoje oblicze:-)Andrzej S.as_pl@op.pl

 

Zastanawiam się też na co jegomość nie mógł nie zareagować….Nie pisałam n ic takiego aby prowokować reakcje… Czy zechcę coś więcej się dowiedzieć, ależ oczywiście, że tak , po coś tam siedzę……Ale na propozycję wysłania zdjęcia zaprotestowałam, nie wysyłam zdjęć tak ad hoc, musi to być decyzja przemyślana bo istotną jest rzeczą jest czy na pewno chcemy się poznać. Nie zawsze jest to oczywiste….

 

Przeczytałam więc życiorys tego faceta :

 

Wieczny optymista, wykształcony i aktywny zawodowo nauczyciel akademicki (tzw. humanista zresztą:-)); kulturalny, oczytany, teatroman i meloman (barok!); zainteresowania filozoficzne (Daleki Wschód) i artystyczne (sztuka), lingwistyczne; turysta (muzea!), luzak i włóczęga (pieszy), używa na co dzień roweru; uprawia wewnętrzne sztuki walki, a poza tym tańczy:-); lubi pływać + narty + łyżwy, itp...Mało wrażliwy na kwestie materialne i bywa leniwy; potrafi zadbać o bliskich (np. gotować i piec) i zwierzaki; do tego czasem zabawny, a czasem ironiczny, nieznośny i uparty, zawsze zajęty. Prawicowiec, przekonany do swych racji, unikający kontaktu z banałem ... Pozdrawiam !

 

Czy na pewno chcę poznać zadufanego w sobie rozwodnika z Warmii??? Jeśli byłby taki naprawdę to czemu na litość boską jest sam? A może impotent….Super samiec, wysportowany, inteligentny, do tego „nie mieć a być”…do tego ciasto umie upiec….cholera, jak to się dzieje, że nie lecą na niego tabuny bab. A może lecą, ale zaraz odlatują????? Bo to najprawdopodobniej typowy przykład abnegata, powierzchownego i zarozumiałego a do tego bez pieniędzy.

 

szystkic oto jego oczekiwania:  cytuję dosłownie:

 

Rzecz jasna – IDEAŁJ A więc m.in.: POMARZĘ sobie chwilę – partnerska, [b. chętnie] wybitnie inteligentna i kreatywna, wrażliwa i uczciwa; [jeszcze chętniejJ] intelektualistka lub/i artystka; [koniecznie] wolna, [odrobinę] zadbana i [raczejJ]szczupła! Ach – gdybyż jeszcze – uśmiechnięta…:-))) na dodatek! Pozdrawiam szystkich i życzę powodzenia, AS.

AAA więc tak , też potrzebuje takiego ideału jak on w swoim mniemaniu……

Oczywiście olałam następny list do mnie, który był tylko jednym słowem…obiecałaaaaśśśś. W gruncie rzeczy wiedziałam już na 100%, że mam do czynienia z bufonem. Więc nie odpisałam. Więc przysłał mi pozdrowienia z jakiejś strony, bodajże wp z życzeniami. Aby nie być niegrzeczna wyjaśniłam uprzejmie, że nie wysyłam zdjęć dopóki nie będę przekonana do końca a pozo tym jestem XL i może w ogóle nie będzie trzeba tego zdjęcia wysłać. Po kilku dniach odpowiedział, że rzeczywiście waży tylko 74 kg i przy 180 nie będzie pasowało. W sumie razem miał rację, bo niezależnie od tego ile on waży a ile ja, to nie pasowałby mi przy boku zarozumialca totalnie nadętego, któremu się zdaje, że czas stoi w miejscu.

 

Faceci z baz towarzyskich po 50 są na ogół żałośni. To, że nie znaleźli partnerki jest raczej wyłączną ich winą i ich charakteru. Jeśli mają zamiar polować na laski to jakiego grzyba zawracają na przykład mi głowę, wiek podaję przecież zawsze zgodny z prawdą. Wydaje im się, że pisząc, że jeżdżą na nartach czy łyżwach postrzegani są jako supermani i nie widać ich obwisłego ciałka????

 

Dlaczego nie wywieszam zdjęcia w żadnej z tego typu instytucji? Po pierwsze jestem osobą poważną i byłoby lekko irytujące, aby z tego powodu pastwił się nad nimi jakiś np. młodszy personel techniczny z mojej firmy buszujący w sieci. Po drugie, wszelkie wartościowe i do dziś trwające znajomości, niektóre nawet bardzo przyjacielskie zostały zawarte na ogół bez wysyłania zdjęć. B poznałam korespondując dość długo, potem wysyłaliśmy sobie śmieszne SMS-y a na końcu zaprosiłam go na moje rancho, nawet nie widząc jak wygląda. Znamy się już prawie dwa lata .A W zobaczyłam w realu dopiero po roku.

 

Cóż , każdy wiek ma swoje prawa i młode dziewczyny wysyłają zdjęcia natychmiast i nieomalże bez majtek. Mój netowy kumpel pokazał mi kiedyś swojego maila ze zdjęciem jakiejś młodej siksy z biustem na wierzchu. Ale ja jednak mam inne zdanie

kaas : :
maj 02 2004 Mazury w Unii
Komentarze: 4

Co można powiedzieć o moim wypadzie na jeziora był mi bardzo potrzebny. B jest człowiekiem, który w zimie praktycznie nie istnieje, natomiast latem zaczyna żyć. Robi się bardzo kontaktowy. Zabrał mnie na Mazury. On jest prawdziwym pasjonatem żeglarstwa natomiast ja z nim pływam od trzech lat jako załoga. Gdy zobaczyłam znów jeziora to odżyły wspomnienia letnich wojaży, przybijania do portów, smak smażonych ryb. Jakoś miałam szczęście, że dotychczas miałam zawsze w czasie rejsów ładną pogodę. Deszcz na łajbie to prawdziwa tragedia, za chwile wszystko robi się mokre i cuchnie stęchlizną. Mogę znieść komary, zwały papieru toaletowego na brzegach natomiast zimno przyprawia mnie o dreszcze.

 

Ruciane przed sezonem było pełne ludzi. Wszystkie sklepiki otwarte, knajpy też. Z pewnym niepokojem zauważyłam podwyżki cen wędzonych ryb, węgorzy i troci, zrezygnowałam z kupna, 80 zł za kilo wędzonego węgorza to jednak trochę drogo.Troć była po 50, w zeszłym roku kupowałam po 35.

 

Ponieważ właśnie weszliśmy do Unii chciałam zapłacić w sklepie kartą kredytową. Nic z tego, zbyt wysoka prowizja i małe sklepiki rezygnują. Bankomatów jak na lekarstwo. Flagi unijne powiewały w Mikołajkach ale i Nowej Ukcie Paliwo zdrożało nieprzyzwoicie, gaz do 1,51-1,60 natomiast benzyna 95 bezołowiowa do 3,89 za litr średnio. I teraz nikt mi nie wmówi, że ceny wszystkiego nie wzrosną. Już rosną.

 

Coraz więcej ludzi zaczyna zajmować się turystyką. Mazury rzeczywiście są krainą unikalną, lecz mają parszywy klimat. Często więc ci ludzie z jednej strony mają kokosy i zero wolnych miejsc gdy jest ciepło a w innych latach klientów w ogóle brak. Nie sposób przewidzieć jak będzie w tym roku. Natomiast nocowaliśmy w bardzo miłym i czystym mieszkanku. Widać, że ludzie się starają.

 

Widać też jak rosną fortuny niektórych przedsiębiorców. Można było kilka lat temu zrobić sporą kasę na obsłudze żeglarzy, więc powstały świetne nabrzeża i zaplecze. Ale niestety jest ono obliczone nie na takich dłubków jak B, lecz na posiadaczy plastikowych wydmuszek, w których niewiele da się samemu naprawiać tylko trzeba to i owo wymienić. Żeglarstwo to sport dla bogatych lub bardzo pracowitych, którzy sami potrafią zadbać o sprzęt.

 

Ogólnie można rzec, że wejście do Unii nawet w szpanerskich Mikołajkach obeszło się bez echa, jak zwykle mnóstwo Niemców, niezależnie czy byliśmy w Unii czy nie. Bezrobocie na Mazurach sięga ponoć 40%. Czy ludzie potrafią się utrzymać tylko z tego co urodzi las i z turystyki? Aby ją uprawiać mieszczuchy powinni również mieć trochę gotówki, która im umożliwi wyjazdy. Do Niemiec jedzie ich sporo, wielu z nich ma tam rodzinę i pewnie gdyby nie te wyjazdy to wyzdychaliby z nędzy.

 

Spadł jednak deszcz i udało się przed nim wiele zrobić. Toteż wracaliśmy do Wawy w świetnych humorach...pozostaje czekać na lato......

 

kaas : :