Komentarze: 2
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 | 04 |
05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 |
12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 |
19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 01 | 02 |
Dawno nie zaglądałam na blogi jak również nic nie pisałam. No bo co pisac jak wszystko idzie powolutku i nic nie wyprowadza z równowagi? Dla mnie sensem pisania jest wyrazanie jakis emocji, a tych zaczyna brakowac. Mam jeszcze pol roku stabilizacji, martwi mnie co będzie dalej. Ale jeszcze nie w takim stopniu, aby się tym zadręczać. Genialne pomysly przychodza czasami w ostatniej chwili.
Dostalam zaproszenie na wieczorne zakupy. To jest cos, co kiedyś pamiętam wkurzało ludzi, ze bodajże Galeria Mokotow zamknęła sklep uprzednio zaprosiwszy aktoreczki i spikereczki a nastepnie sprzedawala rozne dobra doczesne po obniżonej cenie. Potem ukazaly się jakies bulwersujące notki w tej sprawie i słusznie. Bo tutaj ma do tego dostep każdy staly klient i może nawet się na cos takiego zapisac. A wiec dzis ide do mojego kochanego M&S, który wie również, ze na świecie nie istnieją tylko suche laski, hehe….i 40 % bonifikaty na cala kolekcje dla mnie…..
Hindus od jakiegos czasu daje czadu. Powoli się staram na to uodparniac, ale widze ze wiele mu brakuje jakiejs samodyscypliny. Pracuje na zasadzie żeby byc zauwazonym a w gruncie rzeczy robi elementarne błędy wynikające z niechlujstwa. Funkcjonariuszom jak zwykle to ogolnie wisi. Staram się go czasem dyscyplinowac, ale jak sobie pomysle jaki będą mieli pasztet jak odejde- bo jednak poki co go kontroluje to wyniki wychodza – to jestem zdania, ze po prostu ta technika padnie. Wedlug mnie facet ma zbyt wielkie mniemanie o sobie i powinien zaczac od pracy od podstaw. Chocby od czytania literatury. Jak w pore tego nie zrozumie to dupa blada.
Zbieram się powoli na urlop, jakkolwiek jeszcze trwaja debaty na temat co jak i kiedy. Jeszcze na 100% nie zdecydowałam się, co do daty, bo obrona Młodej, jej przyjazd tutaj oraz inne wydarzenia. Sa w toku, ale powoli sytuacja się klaruje. Jeszcze kilka dni mi trzeba, aby wszystko poskładać do kupy.
Rozliczam tez tutejsze podatki, trzeba to zrobic do 19 lipca, ciekawe, ze konsultacje sa bezpłatne na przykład w banku. Albo w tutejszym urzedzie skarbowym. Nikt tutaj nikogo nie straszy, przeciwnie, wszedzie jest oferowana darmowa pomoc. Jest tez i pomoc platna, korzystaja z niej ludzie osiągający jakies specjalne dochody lub majacy wlasne firmy, ale taki pracownik na etacie jest wspomagany za darmo. Pity przychodza do domu poczta i wrzuca się je do skrzynki w tutejszym Urzedzie Skarbowym. Zero stresu. Jak ma się odliczenia to bank to powie. U nas zawsze kosztowalo mnie to sporo gimnastyki, aby odliczyc wszystko, bo zawsze robiłam to sama osobiście.
Herbatkowa przerwa się zaczyna a ja zabieram się do roboty, rzucając jeszcze tu i owdzie oko……
Dzisiaj jeszcze większy upał. Na termometrze było 31 stopni jak jechałam w południe. Siedzę w domu, bo chłodniej i czytam wieści z kraju, rzecz jasna z Onetu. Propagandówa, to prawda, ale lepiej wiedzieć cokolwiek niż nic.
Jak widać zabrali się za lekarzy i naukowców. Nie ma to jak skłócać ze sobą środowiska, prawdę mówiąc chyba już za czasów stalinowskich a może i wcześniej dobrze było namącić w społeczeństwie aby żarło się między sobą i nie dostrzegało rzeczywistych problemów i matactw władzy.
Problem przedstawicieli firm farmaceutycznych i ich sposobów dopieszczania lekarzy został wyolbrzymiony. Lekarzom się od jakiegoś czasu dostaje sporo i chce się wywołać w narodzie niechęć do nich. A prawda jest jednak taka, że brak jest uczciwego określania zasad funkcjonowania zasad odpłatności za leczenie. Nie jest to w interesie oligarchii lekarskiej i grona ordynatorów, robiących ze swoich oddziałów w państwowych szpitalach prywatne kliniki. Tutaj jest tak, że idzie się do dowolnego lekarza i płaci za usługę. A potem rozlicza, załączając rachunek. Jest kilka kas chorych, jedna chrześcijańska a druga socjalistyczna. W ogóle to jest dość zabawne ale jakiś czas byłam członkiem tej socjalistycznej kasy. A teraz podlegam unijnej służbie zdrowia. Ale zasady są te same- płatna usługa i refundacja. Zwrot w zależności od przepisów. Nie ma darmowego leczenia. Z jednej strony to bije po kieszeni a czasem nawet mocno. Za głupie badanie krwi zapłaciłam 50 euro. Teraz czekam na refundacje. Budynki kas chorych nie przypominają pałaców. Lekarze mają się nieźle ale na tle całego społeczeństwa to co mają nie kłuje w oczy. Minusem jest ordynowanie czasem bezsensownych zabiegów, mnożenie wizyt. Do tego leczenie w szpitalu zależy od warunków jakie sobie pacjent zażyczy. Jeśli chce to może leczyć się w izolatce i z pielęgniarką i wtedy płaci drożej, nawet za zabiegi, które kosztują taniej gdy się chce leżeć na sali ogólnej. Moja znajoma Belgijka za dość skomplikowaną operację kręgosłupa zapłaciła na początku 2400 €, natomiast po refundacji dostała zwrot 1800€. Całość kosztowała ją 600€.
Fakt to bogaty kraj, ale nikt nie spędza czasu w przychodniach jak naprawdę nie musi i nie wykupuje worów leków. Ludzie żyją długo – w ogóle to społeczeństwo jest stare.
Ja na przykład w Polsce chodzę do właśnie takiej przychodni, w której pewnie napisano by, że kursują przedstawiciele medyczni i korumpują. Ale faktem jest, że dzięki temu firma też funduje dodatkowe badania pacjentom, robione są za darmo testy alergiczne co jakiś czas. Na moją dolegliwość pomagają drogie leki zachodnich firm, wiem, że polskich odpowiedników nie ma. Na szczęście są refundowane bo inaczej zbankrutowałabym. Pomagają i daje się żyć. Nie spotkałam się z tym, aby przedstawiciel medyczny wchodził na chama poza kolejką a jak moja pani doktor załapie się na wycieczkę, którą zasponsoruje jej przedstawiciel medyczny, to daj jej Boże.....Jest to młoda osoba, świeżo po studiach, śledząca nowinki. W recepcji zamiast burkliwych bab siedzą sympatyczne pielęgniarki, umawiają na godzinę. Fakt, że w starszych dzielnicach są jeszcze przychodnie-widma z numerkami od piątej rano- tak jakby nie można umówić ludzi na godzinę przez telefon, gdzie opryskliwe babsztyle spławiają albo nie odbierają telefonów. Tak jest w przychodni, gdzie jest zarejestrowany mój ojciec.
Fakt, ja jeszcze jestem w całkiem dobrej kondycji- natomiast mam w rodzinie przypadek, że była konieczna operacją a teraz będą naświetlania. No i oczywiście ten schemat jaki zna się z opowiadań- prywatne wizyty u lekarza, płatne do kieszeni, państwowa operacja ze stosunkowo krótkim terminem oczekiwania, prywatna opieka pooperacyjna też płatna do kieszeni u profesora. Życie ludzkie jest zbyt cenne aby ryzykować, konował- partacz nie wykrył w porę i potrzebna była operacja, na szczęście w samą porę zainterweniowano....
Dodam jeszcze, że zęby prześwietlam w państwowej przychodni za pół ceny bez rachunku, zęby leczę prywatnie a rachunek nie jest wystawiany, dlatego taniej. Ogólnie problem tkwi w tym, że jak jest chory system to nie ma szans, aby była zdrowa służba zdrowia. Bo inaczej beneficjenci systemu musieliby dostać mocno w d...... Więc lepiej stworzyć mit, że konowały są skorumpowane przez przedstawicieli firm i bujają na okrągło na Hawajach, aby i tak wkurzyć ten naród. Aby dolać oliwy do ognia wzięli się również za tzw twórców. Ale o tym w następnym odcinku......
Upał nieludzki, niedawno wróciłam z wycieczki z Finką do parku- skansenu w Bokrijku. Wyjątkowe miejsce, byłam tam kilkakrotnie. Skansen jest strasznie fajny, w chałupkach siedzą poprzebierani regionalni chłopi i opowiadają historyjki o tym jak robi się koronki, piecze chleb, odprawia nabożeństwa. W ogóle zastanowiła mnie msza w tym skansenie. Do tej pory nie wiem, czy była to msza czy też przedstawienie na użytek gawiedzi. Gdy tam wlazłyśmy, zostało coś po holendersku odśpiewane co u nas śpiewa się „My chcemy Boga” a potem ksiądz się odwrócił i powiedział ite missa est, czego się raczej nie praktykuje nawet tutaj- w końcu bywam tutaj na flamandzkich nabożeństwach....więc nie wiem do końca...
Psy dostały w kość, dobrze, że wzięłam dla nich miseczkę i wodę. Upały mnie o tyle zaszokowały, że jeszcze nie tak dawno było zimno. Piły często i w każdym skrawku cienia chowały się. Ja spaliłam się nieludzko i skóra mnie piecze. Coś niesamowitego ten kontrast letnio- zimowy....
Pogadałyśmy z Finką o blaskach i cieniach pracy w Unii. Zadziwiające jest to, że Finów jest tutaj stosunkowo niewiele, tylko dwie osoby. Na samym początku powiedziała, że u nich jakoś nie uznają tego przymierza...Teraz się odbywa przekazanie zarządzania Unią Finom przez Austriaków. W związku z tym szykuje się wielka feta, ona jest współorganizatorem. Jedną z atrakcji ma być fińskie tango. Dla mnie to zaskoczenie, raczej ten taniec kojarzyłam z bardziej ognistymi nacjami. Ona mówi, że będzie zademonstrowane. Jest ponoć wolniejsze od argentyńskiego. A drugim clue programu będzie zapewne Lordi. A więc balanga będzie.....
Finka jest osobą niezwykłą. Z wyglądu przypomina małego eskimosa, jest malutka i skośnooka. Przybyła jakiś rok temu. Byłam zdziwiona, że takie dzieci przysyłają jako stypendystów. W ogóle nie wygląda na panią doktor z bagażem całkiem sporych osiągnięć w wieku lat 33. Pochodzi z niewielkiej wsi, jej rodzice mają farmę mleczną, którą teraz przekazali jej bratu. Ona została wykopana – jak się wyraża- dość wcześnie z domu. Mieszka w Helsinkach na 40 kilku metrach. W latach licealnych miała bardzo ciężki wypadek samochodowy i ledwo uszła z życiem. Pozostało jej mnóstwo dolegliwości, które znosi ze stoickim spokojem ( właśnie w lecie idzie na kolejną operację), spora wada wzroku ( której nie widać, bo na okulary wydaję majątek, mówiła, że kosztują 1000 euro) i do tego niezwykła radość życia i empatia. Potrafiła zjednać sobie sympatię Wielkiego Bossa, jest niesamowicie bezpośrednia i kontaktowa.
Nie tolerują jej ludzie nadęci. I nie lubi Niemców- to chyba mamy wspólne. W zjednoczonej Europie już tak się chyba porobiło, że Niemcy i Francuzi nie budzą sympatii wielu narodów. W ogóle nacje germańskie : Austriacy i Szwedzi są całkiem inni od reszty Europy. No i jeszcze Angole, też mało kto ich trawi. Natomiast Irlandczycy, Włosi , Hiszpanie, narody słowiańskie jakoś łatwiej znajdują wspólny język ze sobą. I nie dziwota, że sympatyczna Finka zjednała sobie sympatię Irlandczyka właśnie.
Ona jest sama, twierdzi, że jest dziwadłem i ma trudny charakter. W ogóle narody północne mają to do siebie, że są bardzo zamknięci. Jest bardzo wiele rozwodów, co wynika zarówno z charakteru tych ludzi jak i wysokiej stopy życiowej- jak człowieka stać na samodzielne mieszkanie to nie ma motywacji aby męczyć się w nieudanym związku tak jak jest u nas. Ale ta izolacja ma też ujemne aspekty w postaci stosunkowo wielu ludzi w depresji i wysokiego odsetka samobójstw. Nie są oni również religijni. Misjonarzy u nas zawsze się mordowało- dodała z lekkim przekąsem. W tym kraju część osób jest wyznania prawosławnego, kościoły katolickie są dwa. Oba w Helsinkach.
Dziwny kraj, mówi, że w mieście maksymalna dozwolona szybkość to 50 km/godz, cały rok trzeba jeździć na światłach, bo jak nie to mandat. Samochody produkuje się z podgrzewanymi siedzeniami i ogrzewanymi szybami bocznymi.
I zadziwiające, że ona jest naprawdę wielką rzeczniczką swojego kraju, Nigdy nie mówi o nim źle. Ja mam rzecz jasna ukształtowany stereotyp krainy wiecznego zimna, gdzie pół roku jest ciemno i w Rovaniemi mieszka Święty Mikołaj. Ona mówi, że w jej kraju są świetne wyroby z porcelany, znakomitej jakości odzież i konfekcja i nie zamierza kupować czegokolwiek tutaj bo jest to tandeta...
Wycieczka była udana , spróbowałyśmy lokalnych specjałów, cukierków o smaku naszych odpustowych, napiłyśmy się piwka Gummarus ( kolejny belgijski porąbany święty, nie wiadomo od czego). Gdy psy naprawdę zdecydowanie zastrajkowały, wróciłyśmy. I był to naprawdę przepiękny, jeszcze nie letni, ale prawie dzień.....