Komentarze: 0
Dawno nie pisałam- znów wydarzenia tak szybko się toczą, że tracę oddech. Szarpanina z Unią ciąg dalszy- dziś wreszcie udało mi się osiągnąć to, że mam chyba wreszcie takie lokum jakie chcę. A więc w miarę tanie, w miarę duże i do tego z możliwością trzymania psów. Alleluja. Uważam, że przechytrzyłam Belgów. Po pierwsze chcieli mi wcisnąć drogi hotel, po drugie uważali, że nie ma możliwości wynajęcia czegoś blisko i niedrogo. Dzięki radzie kumpla w końcu sama zadzwoniłam do sąsiedniej firmy, okazało się, że mają małe, jednoosobowe pokoiki-bez psów i Młodej. Ok.- powiedziałam, lepszy mały slums aniżeli drogi hotel, coś znajdę na miejscu, jak będę sama. I kiedy już doszłam do konkluzji, że najpierw jadę ja sama to dziś nadszedł mail, że oprócz tego studio jest do wzięcia apartament dla rodziny. Czy chcę? Pewnie. Co prawda dla nich problemem jest to, że jest to daleko od centrum (8 km) i mojej firmy ( 14 km). Ale przecież mam samochód a i za dwa euro można wypożyczyć rower......nie jestem stara i wygodnicka......
Do tego odpisał mój nowy szef stamtąd- przysłał mi niby plan pracy. Napisane to jest taką nowomową eurokratyczną, że niewiele z tego wynika. W ogóle w Unii obowiązuje a zwłaszcza w takich dziedzinach jak moja taki swoisty bełkot : jest mowa o harmonizacji, dobrostanie, potrzebach, same ogólniki a mało konkretów. Nowomowa sowiecka, która kiedyś była obowiązująca była czymś zbliżonym. W ogóle coraz częściej dochodzę do wniosku, że wiele rzeczy w tych systemach jest zbliżone.......
A więc chyba zaczyna się koniec nerwówy- wysłałam już chyba prawie wszystkie dokumenty, jestem nastawiona, że około 10 wyjeżdżam, czas na spokój i koncentrację......aby jeszcze zrobili mi mój pojazd, ciągle stoi w warsztacie. To będzie rakieta- taką mam nadzieję......
Wreszcie trochę luzu psychicznego i mniej wariactwa........