Archiwum 12 stycznia 2004


sty 12 2004 otwieranie przewodu
Komentarze: 0

Dzisiejszy dzień spędziłam na otwieraniu przewodu doktorskiego mojego młodszego kolegi po fachu, doktoranta mojego przyjaciela, tego, na którego myśl zaraz cieplej na sercu się robi...Chłopaka cechuje rzecz dość rzadka w środowisku młodzieży : rzetelność i ambicje badawcze. Większość jego kolegów uważa, że pykną dwa, trzy doświadczonka i zaraz praca będzie gotowa. Ja pamiętam robienie doktoratu jako czteroletnią harówę, momentami zdawało mi się, że utknę gdzieś w połowie drogi i dalej nie dam rady. Pisanie pracy, sam finał to były noce, kiedy wszystko plątało się na monitorze, word siadał, bo nie jest przyzwyczajony do obsługi długich dokumentów. Wykresy, tabelki, Orgin, mieszał się ze Statgraphixem i excelem, do tego grafika. I wysiadały oczy.

Teraz jest trudniej, bo wiele osób traktuje robienie doktoratu jako ucieczkę od bezrobocia i przedłużenie tak wspaniałego okresu studenckiego. Chętnych jest sporo. Wymagania się zaostrzają na uczelniach, podobnie zreszta jak również kontrole uczelni.

Piszę to w blogu, który z definicji zajmuje się raczej życiem uczuciowym i emocjonalnym, gdyż dla mnie było to znakomite doświadczenie, jak można się zmagać nad sobą i jak udowodnić nawet sobie, że jest się coś wartą. Pomimo braku sukcesów osobistych w dziedzinie męski-damskiej.......

Czasem ludzie myślą, że praca naukowa może zastąpić życie uczuciowe...to prawda, że wiele samotnych i zgorzkniałych ludzi osiąga znaczne sukcesy w tej dziedzinie. Ja jednak nie potrafiłam kompensować sobie braku życia uczuciowego, romansików czy romansów siedzeniem i zakuwaniem. Mimo nawału pracy skakałam czasem na piwko z moimi młodszymi, duuużo młodszymi kolegami po fachu, spotykałam się na mniej lub bardziej zabawnych randkach realnych i wirtualnych. Moja córka wówczas 18-19 letnia była zaskoczona. Praca badawcza jest jednak taką dziedziną życia, która porusza inne struny aktywności, pozwala zapomnieć o zdradzającym mężu, który postanowił sobie strzelić nowe życie a niewiele później sobie je odebrać, pozwala zapomnieć o tym, że w domu siedzi zbuntowana istota, która matkę obciąża winą za wszystko, wreszcie pozwala przeżyć to czego normalnie nie da się przeżyć, gdy odchodzi Mama, wtedy, kiedy jest tak potrzebna....

Nie zawsze udaje się zyskać uczucie i akceptację drugiej osoby na żądanie. Praca mi pomogła wrócić znów do czasów młodości, przypomnieć sobie, że kiedyś przecież też byłam sama, studiowałam i wpadałam na piwo, nie zawsze gotowałam obiadki w domu..... Pomogła mi odzyskać szacunek dziecka z którym nagle znalazłyśmy wspólny język na tematy egzaminów, matury a potem kolokwiów. I pojąć, że naprawdę to nie obecność mężczyzny nobilituje kobietę, lecz to czy potrafi się sama zaakceptować.....

Mój młodszy kolega jest na starcie życiowym, ma młodą żonę i malutką córeczkę. Chce osiągnąć więcej, ale nie po cwaniacku i na skróty. Myślę, że mój przyjaciel będzie miał z niego pociechę....oby nie zabrakło mu wytrwałości.....

 

kaas : :