Archiwum 26 stycznia 2004


sty 26 2004 polskie piekło.....
Komentarze: 2

Dzisiaj wróciłam z pracy totalnie zdegustowana. Moje laboratorium liczy sobie 12 osób, prawie same dziewczyny, jeden facet. I okazuje się, że największą pasją niektórych ludzi jest...śledzenie cudzych list obecności, kto kiedy się wpisał. U nas obowiązuje względnie ruchomy czas pracy. Ostatnio kadry jakby zaczęły zaostrzać dyscyplinę i bardziej pilnować wpisów, zaczyna się problem z nadgodzinami i takie duperele.....ale w sytuacji gdy ogólnie nauka ma się nędznie to chyba jakoś ludzie powinni się wspierać, co zrobić aby zarobić a nie bawić się w polskie piekło..... A tu się okazało, że jedna pani od nas siedzi w oknie i filuje o której kto wchodzi a potem leci do listy obecności i patrzy. I tak wypatrzyła, że któregoś dnia dołożyłam sobie...10 minut i poleciała zakablować do kierowniczki Zakładu. Śmiech mnie ogarnął pusty.....

 

Mnie by takie coś po prostu do głowy nie przyszło. Nie interesuje mnie czas siedzenia i pozorowania roboty...„po owocach nas poznacie” taka moja dewiza....jeśli ktoś coś potrafi i nie szczędzi czasu nawet prywatnego do pracy to odsiadywanie dupogodzin jest absolutnym nonsensem.

 

Mam na głowie olbrzymie sprawozdanie do napisania do końca lutego z którym ta pani nie poradziałby sobie, bo od lat pracuje w systemie odtąd-dotąd. Siedzę często w domu i tłumaczę teksty. W pracy-co brzmi nieprawdopnie-nie mam dojścia do netu, jest to bowiem instytut naukawy, często siedzę w necie i mój prywatny czas poświęcam na ściąganie literatury.....ta pani nie ma pojęcia jak kopiować na dyskietkę......Ale ma czelność chodzić i kablować.

 

Szefowa powiedziała mi o tym kablowaniu. Zna mnie jako osobę niepokorną, ale dość skuteczną w działaniu. Prosiła : błagam, nie rób takich sytuacji, bo potem nie mogę opieprzać innych dziewczyn, które kantują na godzinach. Zawsze zaargumentują....no bo zastępca kierownika też oszukuje.....

 

Zaraz...powiedziałam......a gdzie są ich publikacje, granty i projekty? One po prostu siedzą jak te kury na grzędzie i trzeba im pokazać robotę. Prochu nie wymyślą....okno można otworzyć spokojnie.... Owszem siedzą te przepisowe osiem godzin jak Pan Bóg przykazał. Czasem cztery zajmuje im bredzenie i herbatki...ale są w pracy!!. Więc niech pilnują tych nieszczęsnych godzin, bo to, że siedzą sumiennie w robocie to jest ich jedyny atut....

 

A te co nie zaargumentują......też czasem kręcą, bo co to za idiotyzm w placówce naukowej pilnować godzin jak na taśmie...fajne dziewczyny, dzięki nim chce się żyć i chodzić tam do pracy. Techniczki doświadczone, bijące na łeb niejednego niedorobionego magisterka a nawet doktorka, dziewczyny po studiach biegłe w obsłudze kompa i myślące. I one nie donoszą. Donosi taka miernota, popłuczyny po komunistycznym zamordyźmie....jeszcze się tego trochę plącze po tej ziemi...ale każde stworzonko ma prawo do życia.......

 

kaas : :