Archiwum 24 lipca 2004


lip 24 2004 seks w lecie
Komentarze: 7

Przyjechałam się ucywilizować a to znaczy wykąpać w ciepłej wodzie, której brakuje mi na rancho. Stoi tam co prawda wielki sagan w który rano nalewam wody i grzeje się ona pod wpływem ciepła słonecznego, ale to nie to samo. Włosy też porobiły mi się sianowate, wypłowiałe, mieszanina rudego z siwym. Ale opalenizna jest nie do pobicia a sąsiadki widząc mnie pytają czy byłam w krajach południowych. Może będę z tego powodu miała zmarszczki a może coś gorszego- nie wiem, ale biel alabastrowa skóry kojarzy mi się z anemią, anoreksją i ogólnie stanem chorobliwym. Jutro wizyta u rodzinki, urodziny mojego ojca  a potem znów myk na rancho. Młoda nadspodziewanie angażuje się w prace na działce, jestem totalnie zaskoczona. Szkoda, że urlop mi się kończy w niedzielę, ale jako research worker mam go jeszcze od cholery. Zobaczę jak będzie się wszystko układało, na razie wnioskuję z braku maili i telefonów, że sezon i tam jest ogórkowy.

 

Zawsze irytują mnie teoretycy blogowi, tacy pseudosocjologowie, którzy próbują zdefiniować co jest istotą bloga, na czym ona polega. A także jakie grupy społeczne biorą udział w blogowaniu. O ile wiem, powstało chyba kilka prac na ten temat, nie ma sensu dowodzić, że blogują stare niedorżnięte panny i kochanki. Sławny skądinąd blog Janda pisała jako szczęśliwa mężatka i matka. Czytałam go dość pobieżnie zresztą. Każdy pisać może.

 

Druga grupa to ludzie, posiadający jedynie słuszne poglądy, które chcą zaimplementować bliźnim. Byliby może nawet dobrymi ideologami, zresztą nie wiem, nawet czy nie są. Wieje od nich powiew lodowaty prawdy objawionej, trudno jest ich czasem komentować, bo człowiek ma ochotę odpalić coś i przy okazji nie obrazić, bo i po co?. A nie da się, więc nie komentuje. Na kilka takich się ostatnio nadziałam- czyżby autorów frustrował brak popularności?

 

Tymczasem rzeczywiste życie blogowe koncentruje się wokół seksu w sposób mniej lub bardziej ewidentny.

 

Najpierw przytoczę opisane rozważania o interesowności  dziewczyn. Czyli  brak chętnych do przeżycia tzw. prawdziwej miłości. Lub ta prawdziwa miłość nie klei się, dziewczyny lecą na szmal, są ogólnie wyrafinowane i lecą po piwie do łóżka. Autor nie dodaje, czy dotyczy to dziewczyn, które podobają się nie tylko jemu ale również przynajmniej dziesięciu jego kolegom a chodząc po ulicach ściągają spojrzenia również wielu facetów starszych wiekiem. Zapewne też omija szerokim łukiem dziewczyny-brzydule, które z całą pewnością byłyby idealnymi kandydatkami właśnie do przeżycia mądrej i sensownej miłości. Na to muszą one poczekać ileś tam lat, kiedy faceci przestają dostrzegać przede wszystkim w nich obiekty do łóżka. Irytuje mnie takie podejście do sprawy, chociażby z tego powodu, że trochę dowiaduję się o tych sprawach od Młodej.

 

Panienki, zresztą inne kobiety również mają jakąś wartość rynkową i swoją cenę. Cena ta obniża się z wiekiem i różnicuje się w zależności od przyjętych kryteriów, jeśli modne są suche gidie, ich cena rośnie. Toteż trudno im się dziwić i odwoływać się do moralności, jeśli są one wziętym obiektem. Pokolenie zwane „shopping and fucking”- to zasłyszałam od Młodej, ma inne kryteria wyboru i wiadomo że taka polska Britney poleci za kasiastym osiłkiem a nie samoudręczonym intelektualistą ale bez grosza.....

 

Drugi problem dotyczy impotencji u facetów starszych. Nie jest ona winą kobiet, przekonałam się o tym. Udręczanie się z tego powodu, że jest się stara i brzydka, ma się zmarszczki i fafle jest pozbawione sensu. Facetowi nie staje, bo im bardziej leciwy tym więcej by chciał a organizm zmożony piciem, pracoholizmem, stresami po prostu reaguje negatywnie na „stój bo strzelam”. Do tego faceci z problemami, nie potrafiący poradzić sobie z samymi sobą i przeszłością a także  poligamiczni wysiadają częściej, chcą zaliczać jak najwięcej lub nie są w stanie uporać się z problemami natury psychicznej. Ostatnio dość blisko zetknęłam się z takimi sytuacjami. Z autopsji i doświadczeń znajomych.....

 

Jakie wyjście- przestać nadawać seksowi jakieś szczególne znaczenie. Pewnie, celibat nie jest rozwiązaniem. Ale znacznie lepsze jest traktowanie życia jako czegoś wyłącznie własnego, które jest miło móc dzielić z drugą osobą, ale gdy jej nie ma to nie zadręczać się....i robić inne równie przyjemne rzeczy......

 

kaas : :