Archiwum 08 września 2004


wrz 08 2004 dość tego
Komentarze: 6

Przed pracą odrobiny higieny psychicznej, napiszę małą notkę. Nie mogę zabrać się do pracy, bo co i rusz przyłażą trujodupy, aby załatwić im rzeczy małe i mało istotne. Nie lubię niesamodzielności, wiele spraw można naprawdę załatwić samemu, jak się chce. Gdy mam jakąś robotę to biorę się za nią z dobrodziejstwem inwentarza, łącznie z chodzeniem do magazynu. Męczą mnie ludzie, których trzeba poganiać i za nich robić. Jest to dość perfidne, bo większość doskonale się orientuje, co zrobić należy, tylko im się nie chce. Szukają jelenia.

 

Martwi mnie konieczność poganiania również W. Poganianie pana profesora może nie należy do czynności najłatwiejszych. Jest on człowiekiem niewątpliwie sympatycznym, ale ostatnio jakoś jest mało przedsiębiorczy i mobilny. Skapcaniał. Od kilku lat robimy różne rzeczy wspólnie. Związek męsko damski zasadniczo nie wypalił, ale znakomicie dogadujemy się na niwie zawodowej. Jednak od pewnego czasu coś się psuje. Jak coś zaczynamy robić to się na ogół udaje, ale zazwyczaj po jakimś czasie nadchodzi moment, kiedy muszę myśleć o tym jak wyjść z twarzą z różnych rzeczy, bo jego dopada chandra i zaczyna pewne rzeczy sobie odpuszczać.

 

Może to jakaś obsesja, ale ostatnio wśród chłopów wszędzie widzę leni, ludzi uzależnionych, ludzi niechętnych i połamańców życiowych. A po drugiej stronie łowców wrażeń seksualnych. Naprawdę nie jestem herod-baba, mam swoje słabości i czasem wymiękam. Ale chyba nie popadam w taki defetyzm jak oni.

 

O ile spotykam na swej drodze wiele fajnych, sympatycznych i rzeczowych dziewczyn to od jakiegoś, dość długiego czasu wszyscy okoliczni faceci to nieudacznicy. Chlubnym wyjątkiem jest mój brat, człowiek pracowity jak wół, świetny fachowiec i człowiek inteligentny, potrafiący radzić sobie w różnych sytuacjach. Mój serdeczny przyjaciel, który oprócz pracy w firmie szykuje dom na zimę, pracuje w polu. Mąż jednej z koleżanek, który w chwilach wolnych- a ma ich bardzo mało, szyje garsonki swojej żonie i córkom. Nasz jedyny facet zakładowy jest mimozą i siedzi pod pantoflem. Reszta- szkoda gadać.

 

Zastanawiam się nad sobą i swoim tokiem rozumowania. Może i jest to jakaś fala goryczy po skończeniu z B i efekt rozczarowania? Nie chcę uchodzić za osobę zgorzkniałą, ale od pewnego czasu zbyt dużo się mówi o uzależnieniach. Są one domeną ludzi słabych, nie umiejących sobie radzić z życiem. Stada nurków śmietnikowych przemierzających moje osiedle, gdy wychodzę z psami, są również tego dowodem. moi znajomi, którzy mówią, że piją kiedy chcą i zawsze mogą to przerwać, również……

 

Zawsze szczyciłam się swoją tolerancją a zostaje wystawiona na ciężką próbę. Nie mam już siły aby pomagać, uzdrawiać, wybaczać i zrozumieć. Mnie nikt nie wybacza i nie próbuje zrozumieć, przeciwnie- raczej podlegam ocenie. Nieustannie. I do tego włażą mi na głowę co poniektórzy.

 

Chyba czas do pracy, moje dywagacje i tak niewiele zmienią i nie mają wpływu na nic. Trzeba robić swoje i mieć wszystkich w d……. Skończyć z organizowaniem, proszeniem, wyjaśnianiem, tłumaczeniem się. Myśleć o sobie i tylko o sobie. Jak W nie zadzwoni to mam w d…. tematy dalszej współpracy, są ciekawe, więc znajdę innych współwkonawców. Jak inny osobnik czegoś nie potrafi to niech się poda do dyspozycji kadr. Uczyć się trzeba na uniwersytetach…..Jak facetowi nie odpowiada mój wygląd czy tusza niech nie zawraca gitary i nie truje w necie. Jak ktoś zaleje pałę to niech sobie leży i czeka aż go pogotowie zabierze. Będąc „Matką Teresą” można zostać tylko frajerką, która daje się wykorzystywać. Dość tego.

 

 

 

 

 

 

kaas : :