Archiwum 12 września 2004


wrz 12 2004 ja strajkuję
Komentarze: 1

Wróciłam dość późno, potem wanna, jak to po działce. Właściwie było pięknie, zaskoczyła mnie wspaniała pogoda, wczorajsza ciepła noc a bałam się, że pójdzie w ruch olejak. Dziś moje zaprzyjaźnione żaby zielone, takie śmieszne, co siedzą na malinach zaczęły skrzeczeć i wyskrzeczały deszcz. Może to i dobrze, bo sucho już było jak nieszczęście. Niestety podróż przez moje ukochane ( w cudzysłowie ) Legionowo trwała ponad godzinę i wróciłam zdechła. Korek tradycyjnie, Zegrze, potem co nieco mniejszy do rondka i dalej, gdzieś od Piasków aż do Jabłonnej.

 

Młoda dała mi do poczytania książkę swojej profesorki z logiki, pani Teresy Hołówki „Delicje ciotki Dee”. Ciekawe, książka pisana za komuny kartkowej, opisuje ona swoje refleksje na temat mentalności Amerykanów. Czytając to teraz  - a nieco czasy się zmieniły, nie było jeszcze internetu – widać że ten cały „shit”, bezguście i kicz, który panuje i do którego się dąży i lansuje, jest dokładnie amerykańskim pomysłem. System oświaty, mentalność, upodobania, styl życia- sądzę, że warto przeczytać jak wygląda system opieki zdrowotnej w całkowicie sprywatyzowanej służbie zdrowia. To uczenie pseudoprzedsiębiorczości nawet dzieci, w gruncie rzeczy niezaradność i całkowita zależność od systemów służb państwowych. Stąd się biorą kanapki u psychoanalityka, pomysł chory jak na nasze warunki...

 

Ja tam mam zdrowy pomysł na siebie i nie potrzebuję ani kanapki ani spowiednika. Będąc w czasie weekendu na daczy, czuję, że żyję. I czuję, że nie ma żadnego powodu do stresów. Dlatego poniedziałki napawają mnie głębokim bólem, wracam do zajadłego kurnika z ambitną ponad normę szefową. Nawet moje nieudane perturbacje męsko-damskie jakby słabną w weekend, wracam z mocnym postanowieniem nieprzejmowania się.

 

Widać już jesień, nostalgicznie wyglądają powoli opadające liście, może wskutek suszy, jak i żółknące drzewa. Jeszcze sporo żagli pływało po Zalewie, oczywiście poczułam żal, widać było, że odbywa się równolegle kilka regat. I chętnie popłynęłabym, ale nic z tego. Łajba stoi na Mazurach a ja strajkuję.....

 

kaas : :