Archiwum 04 sierpnia 2005


sie 04 2005 hymn
Komentarze: 3

Dzisiaj miałam okazję pogadać po rusku, całkiem niespodziwanie. Potwornie mi się myli teraz z angielskim, którym gadam w pracy a po polsku przy obiedzie czasem mam okazję ponadawać, ale ruski!!!!. Nawet sporo słówek pamiętałam. Gadałam z  małżeństwem, które przyjechało tu pracować. Polityka polityką ale jednak od spraw atomowych ruscy są najlepsi na świecie i nic dziwnego, że chcą ich tu zatrudniać. Skarżyli się, że nie mogli zabrać ze sobą trzech kotek, które zostały w Moskwie. Ale na kraje nieunijne obowiązuje 3 miesięczna kwarantanna i znaleźli jakąś im opiekę w domu.

 

Wyszłam bowiem na spacer z moim kotem i psami. Poszłam do takiej rezydującej starej kotki, którą podejrzewam, że jest matką mojej szantrapy. Stara uciekła, młoda chyba nie bardzo kojarzyła te okolice choć tam ją moja Młoda znalazła. Kotka się teraz identyfikuje z moimi psami i jest to naprawdę śmieszny widok jak razem łażą. Wycwaniła się co nieco – dziś w nocy mnie nie gryzła, bo wiedziała, że za to po ryju lub eksmisja na całą noc. Spałam więc z całą trójką- koszmar.

 

Do tego w ramach nieszczęść które mnie nawiedzają ostatnio doszło połamane łóżko. B wysilił się na dowcip, zresztą kiepski i nie na miejscu, że sobie dopiero poszalałam. Ciągle szuka usprawiedliwienia swojego wiarołomstwa.

 

Zastanawiałam się co znaczy odtrąbiany codziennie hymn „Oda do radości” czyli hymn zjednoczonej Europy. Pisałam zresztą o tym- w sumie razem nic dziwnego, gdy jest jakieś święto któregoś z członków Unii to wiszą przed firmą flagi wszystkich państw. Również wydało mi się prawdopodobne granie hymnu Unii celem poprawienia morale załogi po lunchu i wzięcie się za wydajniejszą robotę. Tajemnicę wyjaśniła Francesca że nie są to żadne patriotyczne wzloty unitów, ale tak daje znać o sobie lodziarz, który zaopatruje naszą kafeterię.

 

kaas : :