Archiwum 10 sierpnia 2005


sie 10 2005 zeglowanie....
Komentarze: 2

Jesli ktos powatpiewa w Unie to opowiem historie z zycia wzieta. Tu jestesmy naprawde dobrze namierzeni i pilnowani. Otoz przedwczoraj zginal mi identyfikator. Wpadlam w poploch, bo jest on kluczem do wejscia i wyjscia z firmy. Do tego security ciagle przestrzega aby takich rzeczy pilnowac, bo zawsze jakis niepowolany terrorysta islamski moze to znalezc i wlezc a to instytucja unijna. Poszlam z drzeniem serca do portierni spodziewajac sie opierdzielu, bo w mojej warszawskiej firmie tym by sie skonczylo, skadinad znam to….Facet byl niesamowicie mily- prosze sie nie denerwowac, prosze poczekac, moze ktos znajdzie i przyniesie. Dwa dni dawali mi badge dla gosci. Wczoraj wieczorem powiedzieli, ze jak nie znajdzie sie to mi zrobia nowa. I co ciekawsze nikt nie zapytal mnie o imie, nazwisko czy unit. A dzisiaj rano jeden z potrierow zawolal jak weszlam po tymczasowy identyfikator- mamy dla pani nowy.  I rzeczywiscie. Nie spisywalam zadnego protokolu a oni wiedzieli, kto ja zacz. Kolezanka twierdzi, ze w ramach obowiazkow sluzbowych musza nauczyc sie identyfikowac pracownikow po twarzy. A nie jest to proste, gdyz rotacja jest tu niesamowita, stypendystow co miesiac przybywa kilku. Maja wszelkie dane w komputerze, odtworzyli oczywiscie moje dane z zasobow a stary badge zdezaktywowali. Niech teraz sie pani nie przejmuje- ten co znalazl i nie oddal nie bedzie mial z tego zadnego pozytku. Odetchnelam z ulga, bo nie daj Bog jakas afera a ktos wlazlby na moj identyfikator i rozsypal bialy proszek……

 

B przeslal mi przed chwila sms, ze klapa kompletna. Pada deszcz, ma klopoty ze sprzetem. Wiec chyba z ta panienka nie jest tak luksusowo, skoro nagle interesuje go co u mnie slychac. Co tu duzo ukrywac, do plywania to trzeba miec charakter. Znosic mokre gacie, nie bac sie wiatru i spokojnie manewrowac gdy kladzie jacht. Wszelkie dupencje, ktore dawaly sie nabrac na wdzieki B zazwyczaj rezygnowaly, gdy zaczynaly przychodzic tzw trudnosci obiektywne a jedna nawet uciekla w srodku rejsu. Ja tylko trwam na posterunku, ale to wszystko do czasu. Gdy czlowiek skosztuje plywania po morzu to szlajanie sie po Mazurach traci wiele na atrakcyjnosci. A i B ma odpowiedni charakterek i do milusich nie nalezy zwlaszcza jak cos idzie nie po jego mysli. Wiele mnie kosztuja jego zagrywki.

 

Czasem mysle, ze wielu facetom wydaje sie, ze mozna poderwac babe na zeglowanie. A babom wydaje sie, ze plywanie to lezenie na pokladzie i opalanie wdziekow. A facet wdziecznie macha sterem i po godzinie plywania zawija do portu. Jest na Mazurach cala populacja typow, ktorzy plywaja sami, bo ich zonom czy dziewczynom sie to po prostu nie podoba. Jest cala galeria facetow w Sympatii, ktorzy maja jachty. Ale niestety to nie kajak, zeby plywac to trzeba sie tym w jakis sposob interesowac, cos wiedziec o kierunkach wiatru i manewrowaniu. Faktycznie w wielu nowszych lajbach nawet maszt kladzie sie ruchem jednej reki. Ale nie jest to w przypadku lodki B. To trzeba sie namachac, zarcie robi sie w kucki, spi sie na twardym a jak czlowiek dobrze sie namanewruje to pada wieczorem na pysk i nawet na amory nie ma sie ochoty. I do tego nie ma na pokladzie wdziecznej chemicznej toaletki o milej nazwie Potti Porta tylko krzaki i komary w trakcie….to trzeba po prostu lubic.

 

Czytam o zaginionym zeglarzu na Baltyku …i mysle, ze mialam szczescie, ze poplynelam jednak w lipcu, gdzie bylo pieknie i nie bylo sztormow…….

 

 

 

kaas : :