Archiwum 23 sierpnia 2005


sie 23 2005 popracowac....
Komentarze: 2

Zostalam dzisiaj wpieniona na maksa. Wskutek jakichs perturbacji w sieci wcielo wszelkie moje dokumenty, ktore produkowalam w wordzie i excelu. Wczoraj natyralam sie jak dziki kon i naprodukowalam wiele plikow papierologii stosowanej, gdybym miala to odtwarzac to nie znioslabym tego…..Gdyby to bylo w Polsce to bym pewnie zadzwonila z piana na pysku i opieprzyla kogo trzeba, tu jednak jest inaczej- zadzwonilam do Helpdesk z pytanim co robic. Bo tutaj staraja sie rozwiazac problem, za to im placa....a nie zgnoic dzwoniacego....Facet z helpdesku odpowiedzial- prosze sie nie martwic, mamy wszystkie ustawienia wczorajsze w backupie, przywroce je. Wiec czekam niecierpliwie, bo jesli cos nowego teraz dopisze to wtedy znow bedzie kaszana w bazie danych. A wiec pisze notke poki co, dopoki chlopaki sobie nie poradza….

Unia ze wzgledow bezpieczenstwa jak to okresla- daje kazdemu dostep do wlasnej partycji ale nie wiem czemu w tym grzebie. Nic tam takiego nie mam, ale jednak uwazam, ze moje sluzbowe dokumenty nie maja prawa byc zmieniane….

 

Dostalam rowniez maila od szefa mojej nowej pracowni pod tytulem “zrob to sam”. Oczywiscie do takiego stylu pracy jestem przyzwyczajona w kraju. Tutaj faktycznie jak sie sama za cos nie biore albo nie wygardluje to nic nie bede z tego miala. Konczy sie kanikula i zbliza czas pracy a w moim dobrze pojetym interesie jest pokazac sie z jak najlepszej strony….W koncu kontrakt konczy sie w lutym…hmmmm….

 

Dzien ostatnio zaczynam od dania kotu w leb- brzmi to moze brutalnie, nie wale jednak do bolu, ale tylko tyle aby oduczyc malpe gryzienia i drapania. I powoli widze, ze jest jakis efekt wychowawczy, juz nie rzuca sie na mnie z impetem. Musi rowniez dostac szkole, ze jak pani cos je to nie znaczy, ze trzeba jej wbijac sie pazurami w spodnie. Psy dostaja wycisk na rowerze- wczoraj jechalam chyba ze 3 km z nimi i jamnior byl juz u kresu sil. Mam nadzieje, ze te cwiczenia biegowe pomoga mu nie dostac dyskopatii, bo niestety musi chodzic po schodach, tych cholernych schodach z ktorych spadajac malo sobie nie polamalam gnatow….

 

Moj austriacki szef dalej zazywa sobie chyba urokow zycia z blondyna bo go cos nie ma w pracy, nie ma na liscie ani w info o delegacjach. Zawsze podejrzewalam, ze tutaj cos kombinuja z urlopami, maja ich mnostwo, calymi tygodniami. Moj raport zlozony do niego lezy juz od czerwca i byloby dobrze gdyby jednak jakas opinie wyrazil….bo sie zdezaktualizuje…….a lada dzien jedzie do Stanow na konferencje.....

 

Wczoraj mialam dzien telefoniczno- skypowy z krajem. Bardzo mi to podnioslo morale…..

 

kaas : :