Archiwum 19 września 2005


wrz 19 2005 wczoraj
Komentarze: 6

Wczoraj jeden z moich psow zezarl na moich oczach kroliczka, sa one urocze i biegaja sobie rozkosznie tutaj wsrod lak. Jak tylko zobaczylam, ze dogonil go i zlapal to narobilam wrzasku, w pierwszym momencie puscil go, ale za chwile znow go zlapal. Niestety kroliczek okazal sie zwierzeciem delikatnym i widocznie obrazenia, jakich doznal byly na tyle powazne, ze zgasl natychmiast na moich oczach. Wydarzenie to wstrzasnelo mna- tym bardziej, ze nie podejrzewalam mojego psa o takie mordercze instynkty. Jest notorycznie przezarty i coraz mniej chce mu sie biegac. Nawet odpuszcza kotom spod bloku obok a zdecydowanie nie ma ochoty robic zadnej krzywdy naszej kotce, ktora nieprzypadkowo po wielu perturbacjach zostala nazwana Zolza. I okazuje sie, ze on to zrobil jedynie dla przyjemnosci, martwy kroliczek go juz nie zainteresowal w ogole. Odeszlam stamtad jak najpredzej, szkoda, ze stalo sie to kolo mojego ukochanego jeziorka, nad ktorym spedzam zwykle czas.

 

Wczoraj byla przepiekna pogoda- na zakonczenie lata Belgowie calymi rodzinami jezdzili na rowerach wzdluz trasy kanalkowej, po kanalku jak w kazdy weekend smigaly stateczki i jak co weekend odczuwalam frustracje co do mojej niemoznosci plywania. Teraz poranki sa coraz zimniejsze, rano woda w kanalku paruje i snuja sie biale dymy, natomiast po poludniu jest pieknie i cieplo. Te skoki temperatury maja znaczny wplyw na moje gardlo, ciagle cos w nim siedzi. Belgia nie jest rajem dla alergikow.

 

Wreszcie przynioslam sobie- z pomoca kolegi funkcyjnego- butle z azotem i moge rozpoczac eksperymenty. Obiecalam sobie, ze w tym tygodniu troche posune prace nad czescia doswiadczalna. Do tej pory nie wiedzialam jak sie takie cos pobiera- w moim macierzystym laboratorium trzeba najpierw zamowic a potem przywoza. Tutaj jest odwrotnie, butle czekaja, ale trzeba przytargac je samemu. Ale system wozkow i wind znakomicie ulatwia zadanie. Musze troche popracowac, czas leci niemilosiernie.

 

Dostalam list od Mata z ktorego powialo smutkiem. Jedna z rzeczy za ktora tesknie w Polsce, oprocz mojego rancha jest obecnosc takich ludzi jak Mat. Pisze o samotnosci, w gruncie rzeczy ja rowniez skazalam sie dobrowolnie na takowa. Mam przeczucie, ze moze gdybym byla w kraju, sprawy nabraly by innego biegu. Pisal o zadomawianiu sie za granica-i poczulam sie dosc dziwnie. Z jednej strony przeciez nie mam gwarancji, ze jakbym przyjechala to sprawy poszlyby do przodu. Rownie dobrze moglby zwiazac sie z kimkolwiek innym, a moze nie….sama nie wiem….Wiem, ze jest potwornie samotny i odczuwa sie to w jego listach. W rozmowie z nim przez telefon nie odczuwa sie tego, jest to czlowiek generalnie towarzyski, zawsze jest z dystansem do swoich emocji. W listach mozna odnalezc calkiem innego czlowieka…..Wczoraj w pierwszym odruchu mialam ochote odpisac i zadzwonic, ale powstrzymalam sie. Takie rzeczy trzeba przemyslec……

 

B dostal troche radosnych wiesci- ma prace i to calkiem sporo. Udalo mu sie nalapac pokazna ilosc godzin dydaktycznych. Jednak ma on swoja marke i niezaleznie od numerow jakie robi, a charakter jak to choleryk ma ciezki - zawsze spada jakos na cztery lapy. Tak samo w notowaniach u mnie aktualnie plasuje sie ostatnio calkiem niezle w rankingu. Stosunki miedzy nami sa przyjazne, znow wspomina o wspolnym plywaniu, tak jakby zapomnial o tym co mialo miejsce tego lata. Ja tez staram sie nie zadrazniac. Bo nie ma powodu a przynajmniej dla mnie w tej chwili w obecnej sytuacji nie jest on na tyle istotny, aby go rozpamietywac. Moze faktycznie tamta byla jedynie zalogantka? Inaczej nie kontaktowalibysmy sie co dzien.

 

Oprocz licznej wirtualnej holoty, okupujacej moje gadu czasem udaje sie nawiazac calkiem sympatyczny kontakt. Wczoraj milo sobie pogadalam- z moim sasiadem z Warszawy, no moze nie calkiem sasiadem, mieszka jakies 10-15 km ode mnie. Okazal sie specialista do spraw sieci, poradzil jak zorganizowac siec w moim domu- zaczyna byc powoli taka potrzeba. Rozmawialismy o linuksie i dlaczego warto sie na niego przestawic. Slowem ucielismy szalenie mila pogawedke, mam teraz wirtualnego doradce informatycznego co z tutejszej perspektywy jest dosc pozadane. Jest zonaty i ma dwojke dzieci. Wiec jednak czasem w sieci mozna spotkac kogos calkiem przyjemnego kto nie emanuje seksem i nie jest psycholem- szkoda jednak, ze takich ludzi nie ma jednak za wielu…….

 

kaas : :