Archiwum 21 września 2005


wrz 21 2005 tantra
Komentarze: 2

Napisalam wczoraj do Mata- to prawda, ze po jakims czasie sprawy sie widzi inaczej. Odzwyczailam sie od natychmiastowego emocjonalnego traktowania tego co ktos powiedzial, bo przekonalam sie ze wtedy lezy to raczej w sferze moich poboznych zyczen.

 

Wiec przeczytalam list od Mata jeszcze kilka razy i doszlam do tego, co kiedys napisalam na temat podejscia do zycia wdowcow- ze albo zwiazuja sie natychmiast po smierci swojej zony z jakas kobieta, bo nie chca byc sami, bo jest to niepraktyczne (co nie ma miejsca w przypadku Mata) albo tez buduja oltarz swojej zonie i wiele lat kazda napotkana kobiete do niej porownuja (bardziej prawdopodobne). Poniewaz jednak wdowcy zazyli przyjemnosci zycia w stadle do wczesniej czy pozniej sie i tak zenia. Ale uplywa tak wiele lat, ze prawdziwy obraz zony zaciera sie w niepamieci. On chyba jest jeszcze na etapie, ze nie spodziewa sie innej partnerki.

 

Mat mimo swojej niewatpliwej pragmatycznosci bardzo cierpi po stracie zony. Byla jego prawdziwa podpora i znali ja wszyscy w jego srodowisku. Totez wszyscy mu teraz wspolczuja i podejrzewam, ze jego, czlowieka twardego ta cala sytuacja irytuje, wiec moze i chce sie odizolowac troche. Stad te kontakty sieciowe. Napisalam wiec do niego raczej wesoly list, troche opisujac moje tutejsze realia a troche tez i pewne przemyslenia na tematy jakie poruszyl w swoim liscie. Jest zreszta dla mnie w gruncie rzeczy bardziej bytem wirtualnym niz rzeczywistym facetem. Choc nie ukrywam, ze czasem tego zaluje, ze tak sie z nim ulozylo. Ale i nie moglo inaczej…..

 

Ciagle jestem niedospana. Dzisiaj musialam pojechac i zawiezc Mloda sporo przed 7 na dworzec, bo jechala na egzamin. Nie chcialam aby dralowala 6-7- km na rowerze po ciemku i we mgle. Prawdziwa wada mojej dziury jest brak jakiejkolwiek komunikacji. Busy zamawia sie na telefon dwie godziny wczesniej a i tak jezdza od 7. W laboratorium jest audit a wszyscy, ktorzy maja cos do czynienia z tym wiedza, ze jest to totalny rozgardiasz, wykonywanie dziennikow laboratoryjnych od tylu, masa roboty papierkowej. Spac mi sie wiec chce jak diabli i mam dzis kurs jezykowy, chyba zdechne przez 2 godziny. Zaparlam sie, ale coraz czesciej dochodze do konkluzji, ze ten jezyk mnie zmoze i nie dam rady sie go nauczyc.

 

Moje kolezanki stypendystki zawsze dostarczaja mi wiele radosci. Dzis z rana zadzwonila do mnie jedna z nich prawie ze z awantura. Dostala od innej dziewczyny tantre. Tantry chodza masowo po sieci i dawno sie przestalam nimi przejmowac, choc spamowania nie lubie. Tez dostalam te tantre, zreszta wysylajaca ja dziewczyna jest sympatyczna, wiec przejrzalam ja i przeszlam nad tym do porzadku dziennego. Tantra zawierala pogrozki, ze jak sie nie rozesle do 20 osob to.... i tu nastepowal opis nieszczesc jakie mozna doznac kasujac ja. To strasznie zapienilo wspolstypendystke, czyzby bala sie tych nieszczesc jak spam skasuje? Albo wyznawala zasade, ze Panu Bogu swieczke……Bo istotnie nieszczescia o jakich przeczytalam z tej tantry w przypadku nie wyslania jej byly porazajace…..Nabluzgala tamtej, ze nie zyczy sobie..i.t.d a teraz jej jest glupio…trudno……

 

Druga z kolei przyszla do mnie i zaczela gadac po angielsku. Do mnie. Zwalczam totalnie takie przejawy “zapomianania” polskiego. Zwlaszcza przez bzdziagwy, ktorym wydaje sie, ze sa przez to bardzo europejskie i swiatowe. Powiedzialam powtorz prosze, alergia rzucila mi sie na uszy i niedoslyszalam. I wowczas uzyla jezyka Reja.

 

Dzien zapowiada sie ladnie, aczkolwiek jesiennie. Zalozylam moje stare blue dzinsy, ktore schowaly sie gdzies w szafie, jeszcze z lumpeksu. Ostatnio kupuje sobie portki ze streczem, sa wspaniale bo nie cisna. Ale niestety po dosc krotkim czasie spadaja z tylka. Te moje stare dzinsy nie dosc, ze nie spadaja to jeszcze sie dopinaja calkiem fajnie a to znak, ze  przytylam tutaj i to jest bardzo krzepiace……

 

 

 

kaas : :