Archiwum 19 listopada 2005


lis 19 2005 a więc....
Komentarze: 4

Uważam, że zawsze lepiej jest prowokować dyskusję niż zanudzać. Nie jestem primadonną, która obrażona schodzi ze sceny, bo dostała za mało oklasków, Uważam dyskusję za potrzebną, dlatego się w nią włączam.

 

Komentarze Iwci wykasowałam bo były idiotyczne. I zrobiłam to tylko dlatego, bo nie chciałam aby sprawa się wlokła na zasadzie kostek domina i pociągała za sobą mnóstwo komentarzy, ze strony innych osób z bloga niekoniecznie życzliwych Iwci czy przypadkowych czytelników. Uważam, że każdy ma prawo od czasu do czasu walnąć coś niekoniecznie z sensem.

A idzie w zaparte i wali dalej, snując jakieś mętne i pseudointelektualne dywagacje - vide jej komentarz do poprzedniej notki- co napisałam a czego nie napisałam.... No tak, pisała, że nie ma co w sobotę robić.....hmmmmm, więc zajęła się mną.....

 

Dziś jadąc na nasze zwykłe sobotnie zakupy z Młodą opowiedziałam jej o całej historii. Była lekko zdziwiona, ale gdy spytałam czy zgadza się z tą opinią, zawartą w moim zdaniu, cytuję siebie Oni sa mocno po 20 i odnosze wrazenie, ze zyja w szklanych kloszach, gdzie nikt nic nigdzie nie musi. Sami będą kiedys zbierac owoce swojego egoizmu i nieodpowiedzialności w przyszłym zyciu

 

Powiedziała, że jest w tym dużo racji. Abstrahując od tego, że pogodziłyśmy się tego samego dnia, kiedy pisałam notkę- nasze burze z Młodą są ostre i szybkie, ale też i zazwyczaj szybko się kończą, to stwierdziła, ze faktycznie sporo jej rówieśników nie ma pomysłów na życie ani nie podchodzi do niego poważnie. Faceci są nieodpowiedzialni, bo często spotykając się z dziewczyną, niby na serio, uwodzą również inne, ludzie w imię zabawy i nieustannych balang zawalają studia, zaczynają kilka kierunków i ich nie kończą, a czasem za ich studia zaoczne płacą rodzice. Potrafią tylko narzekać, nie mają jakichś zdecydowanych planów. Podała mi kilka przykładów mniej lub bardziej trafnych decyzji życiowych, będących udziałem jej kolegów. Nie chcę tego ujawniać, bo nie mam prawa opisywać konkretnych sytuacji z udziałem konkretnych ludzi, ale brzmi to niewesoło.

Co do łączenia pracy z nauką to jest to aktualnie prawie regułą. Prawie każdy pracuje. Nikomu się nie powodzi na ogół na tyle dobrze, że może spokojnie sobie odpuścić pracę, Często niektórzy przerywają studia i idą na zaoczne. Ludzie mają różne drogi życia i różne problemy. Znam też ludzi, którzy od razu zdecydowali się na studia zaoczne i zaczęli prace. Będąc na piątym roku mają już stanowiska kierownicze i służbowe samochody, pracując w jakichś agencjach.

Oczywiście nie wszyscy więc żyją w szklanych kloszach. Ale i wielu ich żyje. Mają gdzieś odpowiedzialność za siebie siedząc w zasobnych domach rodziców.

I takich ludzi miałam na myśli. Uważałam, ze tacy ludzie mogą mieć wpływ na pewne zachowania Młodej. To co pisałam to nie było objawienie. To były moje refleksje na konkretny temat, konkretną sytuację i konkretne osoby.

 

Iwcia wyrwała się jak Filip z konopii. Przyznam, ze w kontekście tego co nagadała na mój temat to doprawdy w tej chwili mało mnie interesuje jej męka egzystencjalna, jaką przechodzi chcąc zostać lekarzem. Sama wybrała ten kierunek studiów. Zawsze był ciężki. I nisko płatny. Zwłaszcza w Polsce. Ale nic mi do tego. Nie mój cyrk i nie moje małpy.....

 

Sama przeżywa jakieś egzystencjalne męki i zadręcza innych. Matka próbuje ją w jakiś sposób bronić. Ale przed kim? Przede mną?? A czy ja jestem od załatwiania miejsc na stażach czy stypendiów? Czy jestem psychoterapeutą? Czy jestem jakimś guru.....Katem, dręczycielem....

To ja wywaliłam z bloga te notki aby uciąć bezsensowną sprawę. A tu okazuje się, że wiele osób uważa, że źle zrobiłam i jątrzy dalej......w tym nieszczęsna Iwcia

 

A teraz polecę. Będzie ostro. Iwciu, pani Iwciu sorry-proszę nie zajmować się moją skromną osobą, bo po pierwsze będę pisała to co mi się podoba i mi ślina na język przyniesie i nie musi się niekoniecznie pani podobać. Po drugie- zamiast wpatrywać się w swój wizerunek osoby świetnej i niezmiernie mądrej, proszę jednak spróbować zrobić coś ze sobą i swoim życiem. Wbrew pozorom nie jest Pani najbardziej poszkodowana przez system i zgredów. Nie jest pani pierwsza ani ostatnia, która kończy medycynę i ma ciężki start i małe perspektywy. Ale są i wyjątki. Wczoraj przyjechał do nas do firmy chłopak z Oslo. Polak po Gdańskiej Akademii Medycznej, zrobił doktorat w Polsce i przyjechał do nas na trzyletnie stypendium po doktoracie. Niewątpliwie czeka go okres trudny, bo trzyletniej rozłąki z żoną bo tu ona pracy nie znajdzie. A do Oslo to kawał drogi i kosztuje. Nie będą mogli się za często widywać. W rozmowie był pełen optymizmu i radości życia, że może się mu to poskłada do kupy.

 

Nie wiem czy dobrym pomysłem jest wysyłanie mnie do psychiatry. Zaznaczam przyszłym czytelnikom, że ja takich chwytów nie praktykuję i nie jest to dowód na brak „pazura” z mojej strony, jak mawia Harley, ale prosta grzeczność i przyzwoitość. Urażona ambicja to jeszcze nie powód aby takich chwytów się imać.......

Zaznaczam, że więcej komentarzy nie zamierzam kasować. Ku uciesze gawiedzi. Wiec zapraszam......

 

kaas : :
lis 19 2005 last but not least.....
Komentarze: 8

Bardzo dziękuję za miłe komentarze. I te mniej miłe też.

Popielatko mnie zirytowało przede wszystkim to, że w żadnym momencie nie przypuściłam ataku na Iwcię a zostałam przez nią zaatakowana.A tym bardziej zdziwiłam się, bo swego czasu prowadziłam korespondencję z Fanaberką, prywatnie bardzo ją polubiłam, nie znając jej osobiście i słysząc od jej córki, że wychowaliśmy młodzież bez miłości i ona ma ciężki życie, po prostu mnie wkurzyło. Jak mozna tak deprecjonować jej działanie swoimi opiniami, publicznymi przecież w końcu, rolę i zasługi swojej matki, która tutaj na blogach jet osobą znaną? I od tego się zaczęło.Uważam, że nikt nie ma prawa krytykować poprzedniego pokolenia za własne wybory, udane lub nie. Człowiek o swoim życiu decyduje sam. I to chciałam Iwci przekazać.

Martyniu, nie umiem się tu zaaklimatyzować, bo mnie nie bawi słabość i ckliwy romantyzm jaki w wielu blogach dominuje i jest raczej mile widziany i popularny. O moje szczęście i jakość życia muszę walczyć od wielu lat. Raz wygrywam a raz nie- ale nie poddaję się..... Czuję się odpowiedzialna nie tylko za siebie, ale również za dom, poczucie spokoju i standard życia mój i mojej rodziny. Nie mam silnego męskiego ramienia co nie znaczy, że jestem babochłopem i sprawy uczuciowe są mi obce. I wierz mi- też słucham SDM i lubię. Ale ja w odróżnieniu do Ciebie muszę znać ceny masła......

Errad- piszesz bardzo fajnie,nie komentuję tego, bo opowiadań się nie komentuje. Ja nie jestem humanistką i tak nie potrafię.... Jesteś jeszcze stosunkowo nowy na tym blokowisku ale poczekaj....jesli coś napiszesz niepopularnego to oberwiesz po uszach.....

Mateut, dziękuję, jesteś sympatycznym człowiekiem. Odnoszę wrażenie, że w realu całkiem fajnie mysmy się dogadali....

 


 

kaas : :