Komentarze: 0
Martwię się o mrozy w Polsce. Cierpi wielu ludzi. No i co tu dużo mówić, koszty ogrzewania to dla wielu ludzi ruina....Ponieważ jestem psiara szczególnie martwi mnie los psów, które muszą te mrozy spędzać w schroniskach. Trudno jest ocenić na ile ekipy nimi zarządzające zabezpieczają te biedne stworzenia aby mogły przeżyć i nie padły z głodu i mrozów. Mam nadzieje, że jednak ci ludzie mają jakieś ludzkie uczucia i choćby doraźnie stworzą zwierzakom warunki do godziwego przetrwania.
Wydaje mi się, że ludzie w taki czy inny sposób potrafią pomóc sobie ale zwierzaki udomowione sobie nie poradzą. Dlatego im trzeba pomóc. Oczywiście jak zaczyna się taka dyskusja w prasie to zaraz pada zdanie o dzieciach. I o wariatkach zajmujących się zwierzaczkami zamiast pomagania ludziom. Ja jestem za tym aby pomagać wszystkim słabszym, bo to jest miarą człowieczeństwa, ale muszą być i tacy i tacy. Pewna ilość osób pomaga dzieciom instytucjonalnie bądź prywatnie. A ja próbuję pomagać psom.
Oprócz moich dwóch podopiecznych- jeden straszliwie rozpuszczony jamnior i jeden przybłędek- mam dwa psy wirtualnie adoptowane. Wysyłam co nieco na konto schroniska i czasem opiekunowie piszą jak się moje wirtualne psiaki mają.
Miomo podopiecznymi są dwa kundle, niczym nie wyróżniające się. Pan i pani. Są zbyt mało atrakcyjne w dobie mody na yorki i labradory oraz goldeny. Mają mądre spojrzenie, są dość spore i prawdopodobnie resztę życia spędzą w schronisku. Parka ponoć jest bardzo zżyta ze sobą.
Ostatnio w ferworze zajęć różnych zaniedbałam moich podopiecznych, jak również nie dostawałam od nich wieści. I dziś niespodziewanie zajrzałam na stronę, no i miła niespodzianka. Okazało się, że parka mieszka już w prywatnym apartamencie, którego jestem sponsorem, mają własny ogrodzony placyk. No i oczywiście podziękowanie dla mnie. W sumie razem całkiem miło mi się zrobiło....
Tutaj nie ma mrozów, dziś było 8 stopni ciepła. Taka ni to wiosna ni to zima. Nad kanałkiem sporo siedziało wędkarzy i łowili ryby śpiąc w namiotach. Dla mnie to curiosum, zwłaszcza jak z rana zobaczyłam faceta, który zdjął koszulę i z gołymi plecami paradował nad kanałkiem. Samochód dalej w warsztacie, czekam na majstra i części. Sama nie wiem, kiedy będzie gotowy, ale sądzę, że w przyszłym tygodniu już powinien być. Szaleję na rowerze, ma to podstawowy mankament, że co jakiś czas leje i tutaj jest to normalne. No i tyłek boli, moja kondycja jest nieszczególna.....ale samo zdrowie. Podobno.
W piątek w pracy był speech naczelnego, taka państwowotwórcza impreza na temat jak jest dobrze i jak będzie jeszcze lepiej. My z czasów komuny do takich produkcyjniaków przywykliśmy, do tego doszło wręczanie jakichś nagród, kwiatów a więc tradycja klapa goździk wraca w europejskim wymiarze. Do tego okazało się, że skoro w Unii przewodnictwo obejmuje Austria to odbyło się wręczanie uroczyste „kluczy do Europy” .To taka nowa świecka tradycja.....
Zaprosiłam ojca i jego żonę na wielkanoc do mnie. Zabukowałam bilety. Bardzo się ucieszyli.
W sumie razem całkiem miła sobota.