Archiwum 07 maja 2006


maj 07 2006 sen
Komentarze: 3

Kurze łydy w piekarniku, łosoś w paczce zafoliowanej siedzi, krewetki są gotowe na sałatkę, ale małży nie ma. Trudno, zrobimy innego dnia. Czekam na B, dowiedziałam się, że właśnie niedawno wsiadł do pociągu. Czyli wylądował. A to się liczy, bo zawsze bardzo czekam na wiadomości sms po wylądowaniu na Charleroi.

 

Nie wiem jak będzie. B miał potężny rajzenfiber, odpowiadał półsłówkami. Fakt, rozumiem go trochę, ja również dostaję małpiego rozumu, zawsze wydaje mi się że zapomnę karty, paszportu i cholera wie czego jeszcze. Przyjedzie po północy i zapewne będzie mocno padnięty. Ja już jestem nieżywa. Ta zmiana klimatu dla mnie jest zbyt drastyczna. Temperatura jest powyżej 25 stopni.

 

Dzień wczorajszy i dzisiejszy spędziłam z moją przyjaciółką bułgarską w sklepach i na pchlim targu. Ona już niedługo wyjeżdża do siebie, co prawda nadal ma swoje fobie i swoje za uszami, ale w gruncie rzeczy to poukładana i równa kobieta. Lubimy obie jako ex postkomuna pobuszować i zaiste całkiem fajne rzeczy nam się udaje dostać nawet często taniej niż udałoby się kupić w Polsce. W C&A była wyprzedaż 70%. Co oznacza, że markowe spodnie jeansowe można zakupić np. za 6 euro, co przy całkiem wysokim kursie daje 24 złote. Ona chyba już obdarowała wszystkie przyjaciółki i ich dzieci w Sofii. Myślę, że obie uczymy się pewnej tolerancji, ona już tak szaleńczo nie histeryzuje gdy mnie nie widzi, ja staram się doceniać to, że ma dość sprecyzowane priorytety życiowe, nie jest garkotłukiem, ale sprawuje widoczną opiekę i nadzór nad swoją rodziną. Wiele opowiada o swojej 12 letniej córce, która teraz zdaje do coś w rodzaju egzaminu gimnazjalnego, zdalnie steruje remontem mieszkania, na który ją wreszcie stać, nie zaniedbując przy okazji też swoich spraw zawodowych i pisząc w międzyczasie publikacje. Ma to czego ja nie potrafię- potrafiła wmówić swojemu mężowi, że jest słaba i mała, choć w gruncie rzeczy wszystkim trzęsie. A chłop wierny, nie zdradza, pilnuje się domu- ona ma na bieżąco kontakt z rzeszą przyjaciółek-detektywów amatorów i jakby coś się wydarzyło......

 

Ja miałam dziś dość wredny sen. Na ogół uważam, że sen to jest jakaś projekcja rzeczywistości, nie bardzo wierzę w magiczną moc snów. Tym razem śnił mi się mój mąż. Wcale o nim nie myślałam ostatnimi czasy i praktycznie od momentu jego śmierci śnił mi się może ze dwa, trzy razy a minęło już blisko 8 lat jak nie żyje. On gdzieś czekał a ja oglądałam nowe mieszkanie. Jakaś totalna bzdura. Oglądałam mieszkanie, wchodziłam do piwnicy, kupowałam je. Co za cholerny sen, nie mam zamiaru żadnego mieszkania kupować i co on w ogóle śmiał robić w moim życiu. Przecież on się z niego wypisał sam....Nie widziałam go, nawet nie wiem, czy słyszałam jego głos, ale byłam pewna jednego, że na mnie czeka i jest zniecierpliwiony.

 

A może to jakieś podświadome wyrzuty sumienia, pragnienia jakiejś stabilizacji? B jest czymś całkiem innym, jego funkcja nie wiąże się z moją stabilizacją w najmniejszym stopniu.....

 

No tak, trzeba zaraz będzie pojechać na dworzec do Kaczego Dołka. Ode mnie to jest jakieś ponad 7 kilometrów. I tydzień laby.....dzięki panu Schumanowi także mamy dłuugi weekend....

kaas : :