Najnowsze wpisy, strona 30


sie 07 2005 rogi
Komentarze: 1

Już prawie północ, nie tak dawno skończyłam sprzątanie. Chyba zazwyczaj w jakichś przełomowych chwilach muszę coś wokół siebie zmienić, tak prawda, że powinnam wrócić do zajmowania się domem a nie nierealnymi mrzonkami i kombinowaniem. Co się stało to się nie odstanie, nie chciałabym aby tracić więcej czasu na rozważania co by było gdyby. Powinnam się skupić na tym, co jest tu i teraz.

 

Nic tak dobrze nie poprawia humoru jak zakupy. Na kapitalistyczną konsumpcyjną rozpustę nie miałam dotychczas ani czasu ani możliwości. Sklepy tu zamykają wcześnie, ja się spieszę do domu , Pozostaje sobota i tę programowo wykorzystałam jak prawdziwa pani domu czyli na kupowaniu, przesadzaniu kwiatków i modyfikowaniu ustawienia mebli.

Z pełną premedytacją wpadłam do Kringla, mojego ukochanego sklepu ze starociami. Kupiłam sobie prawdziwe szkolne belgijskie biurko, przypominające nasze takie ze szkoły podstawowej, kosztowało całe 2€. Do tego za podobną cenę kupiłam tapetę samoprzylepną i przerobiłam ławeczkę na sekretarzyk w mojej sypialni. Do tego okleiłam stary nocny stolik też z Kringla i zrobiło się bardzo buduarowo. Przeceniona zresztą tapeta była w drobne różowe kwiatki

 

W Hobbylandzie kupiłam jakiś dziwny kwiat, liściasty. Mam już sporo kwiatów i wszystkie przepięknie mi rosną. Dokupiłam za bezcen ceramiczne podstawki, zbieram tylko białe i kiczowate, jakieś koszyczki. Niektóre kwiaty już są spore. Ogólnie wszystko to wygląda uroczo i po domowemu. Zasadzę się chyba w Kringlu na szklanko-kieliszki z nadrukiem- szczura. Wygąda to bardzo śmiesznie i nietypowo, chyba w Ostendzie jest święto szczura i pewnie dlatego je wyprodukowali. Komplet 6 sztuk kosztuje raptem 2,5€, ktoś widocznie komuś zrobił taki prezent, który nie spotkał się z akceptacją, w Kringlu sprzedaje się też chybione prezenty, często są one nie rozpakowane. Można trafić na super okazje.

 

I tak zasuwałam, nie tracąc czasu na sieć. Kupiłam sobie też spodenki we wściekłym kolorze turkusowoniebieskim- chodziłam za nimi od wiosny, ale ciągle szkoda mi było kasy. Dopiero jak cena zeszła z 35€ do 7 skusiłam się. Też świetny nabytek.

 

Radość z dzisiejszego dnia popsuł mi gość. Przyszedł facet w sprawie dziewczyny, koleżanki Młodej, którą ona poznała na kursie. Okazuje się, że dziewczyna ta robi go totalnie w bambuko. On ją tu formalnie ustawił, ubezpiecza, nie są małżeństwem, ale facet chyba raczej ma jakieś plany, bo po cholerę by inwestował. Ja od początku czułam, że ta dziewczyna to taki typ, który nie sieje i nie orze i siedzi w Belgii tylko dzięki dawaniu d....Nawet powiedziałam to Młodej a ona się wściekła. I okazało się, że znów na moje wyszło. Moja intuicja znów mnie nie zawiodła i powinnam jej słuchać częściej......Facet wygladał na przyzwoitego, Belgowie są strasznie łatwowierni i poczciwi....

 

Ona teraz znalazła sobie jakiegoś przystojniaka ale ten safanduła- a wygląda na około 40 ją utrzymuje . Więc robi wała z niego i udaje, że wyjechała i inne takie brednie. Więc facet zaczął w końcu dochodzenie na własną rękę. I niestety, co mnie wkurzyło to ona zaczęła wykorzystywać mnie jako alibi. I to już było dla mnie za wiele. Gdyby ze mną to uzgodniła i znałabym prawdę to być może bym jej pomogła, ale tak to dalej won. Nie znoszę kłamców po obu stronach, więc powiedziałam, że jej nie woziłam samochodem bo mam samochód zepsuty już od jakiegoś czasu. Pytał się czy kogoś ma i powiedziałam, że nie wiem, ale tu przychodziła z jakimś facetem. Nie wiem co on zrobi, ale ja tej larwy nie chcę więcej tu widzieć. Jeszcze mnie będą ciągać po belgijskich sądach albo będą lać się po mordach. Niech sobie rozstrzygają swoje romanse bez mojego udziału.....

 

 

kaas : :
sie 05 2005 zero konsekwencji.....
Komentarze: 2

Powinnam nie spędzać tak dużo czasu przy komputerze, w pracy obrabiam dokumenty w domu piszę listy . Tak się jednak składa, ze nie odpisują mi ludzie- w Polsce sezon urlopowy. Trochę mi żal, w Polsce kanikuła całą gębą, tu całkiem inaczej. Albo ludzi nie ma bo są na urlopie albo pracują. Jest tu inaczej bo nie ma atmosfery oczekiwania na wyjazd na urlop.

I pewnie gdybym była w Polsce to bym popłynęła teraz na Mazury z B, bo on ma czas. Ale również teraz ma nową załogantkę o którą nie mogę mieć nawet pretensji. Jutro wyjeżdża. A dziś załatwiał moje sprawy samochodowe. Obiektywnie patrząc na zagadnienie to trudno żeby siedział i wzdychał do księżyca. W końcu ma łódź za którą płaci opłaty portowe i trudno żeby stała, kiedy ma czas popływać.

Pozostaje problem obyczajowy i to on nie daje mi spokoju. Przecież mnie nie ma, nieobecni nie mają racji. Siedzę sobie 40 km od Antwerpii nad kanałem. Mam tu swój drugi dom a z nim codziennie gadam przez komunikatory. Wcale nie spieszy mi się do powrotu. A jemu do ustabilizowania jakichkolwiek spraw damsko-męskich. Codziennie wieczorem siedzi w domu u siebie i nadajemy. Wiemy jedno o drugim co się dzieje. Czy to normalne czy też jakieś chore?

Ale nie jest tak, aby mogło to być kontynuowane na stopie całkiem koleżeńskiej, choć to byłoby pewnie dla obu stron najlepsze. Mam w sobie poczucie urażonej dumy. Mam jakiś wewnętrzny hamulec, aby nie nabluzgać i nie wywalić tego co mam do powiedzenia i co sobie naprawdę o tej sytuacji myślę. Ale przecież nie mam żadnych dowodów poza tym, że wiem, że pływał z babą. Czy ją przeleciał, mówiąc wulgarnie- pewnie tak. Czy ona ma dla niego duże znaczenie- chyba nie. Czy ja muszę to znosić? Nie muszę, mogę wyłączyć komunikatory i nie wchodzić do kompa. Tutaj jest rzeczą banalnie prostą nie kontaktować się z krajem i z kimkolwiek.

Gdybym zaczęła się drzeć to zapewne usprawiedliwiłby się do końca a tak wiem, że sytuacja nie jest do końca klarowna również dla niego. Nauczyłam się, że jeśli trzymam język za zębami to zawsze bez wyjątku najlepiej na tym wychodzę. W gruncie rzeczy i tak spadam zazwyczaj na cztery łapy, ale wymaga to jednak pewnego czasu. Teraz jest czas aby się odciąć od B, definitywnie i na zawsze- będę to pisała i powtarzała sobie do skutku. Słowo pisane ma tę zaletę, że można do niego wrócić i puknąć się w głowę od nowa....

 

Nie wiem na ile mi starczy konsekwencji. Niemniej jednak jak już do tego dojrzeję, będzie to nieodwracalne........

 

kaas : :
sie 04 2005 hymn
Komentarze: 3

Dzisiaj miałam okazję pogadać po rusku, całkiem niespodziwanie. Potwornie mi się myli teraz z angielskim, którym gadam w pracy a po polsku przy obiedzie czasem mam okazję ponadawać, ale ruski!!!!. Nawet sporo słówek pamiętałam. Gadałam z  małżeństwem, które przyjechało tu pracować. Polityka polityką ale jednak od spraw atomowych ruscy są najlepsi na świecie i nic dziwnego, że chcą ich tu zatrudniać. Skarżyli się, że nie mogli zabrać ze sobą trzech kotek, które zostały w Moskwie. Ale na kraje nieunijne obowiązuje 3 miesięczna kwarantanna i znaleźli jakąś im opiekę w domu.

 

Wyszłam bowiem na spacer z moim kotem i psami. Poszłam do takiej rezydującej starej kotki, którą podejrzewam, że jest matką mojej szantrapy. Stara uciekła, młoda chyba nie bardzo kojarzyła te okolice choć tam ją moja Młoda znalazła. Kotka się teraz identyfikuje z moimi psami i jest to naprawdę śmieszny widok jak razem łażą. Wycwaniła się co nieco – dziś w nocy mnie nie gryzła, bo wiedziała, że za to po ryju lub eksmisja na całą noc. Spałam więc z całą trójką- koszmar.

 

Do tego w ramach nieszczęść które mnie nawiedzają ostatnio doszło połamane łóżko. B wysilił się na dowcip, zresztą kiepski i nie na miejscu, że sobie dopiero poszalałam. Ciągle szuka usprawiedliwienia swojego wiarołomstwa.

 

Zastanawiałam się co znaczy odtrąbiany codziennie hymn „Oda do radości” czyli hymn zjednoczonej Europy. Pisałam zresztą o tym- w sumie razem nic dziwnego, gdy jest jakieś święto któregoś z członków Unii to wiszą przed firmą flagi wszystkich państw. Również wydało mi się prawdopodobne granie hymnu Unii celem poprawienia morale załogi po lunchu i wzięcie się za wydajniejszą robotę. Tajemnicę wyjaśniła Francesca że nie są to żadne patriotyczne wzloty unitów, ale tak daje znać o sobie lodziarz, który zaopatruje naszą kafeterię.

 

kaas : :
sie 03 2005 anomalie
Komentarze: 3

W firmie kanikula- szefostwo nie pozostawilo nowych polecen. Przeczytalam z zainteresowaniem komentarz harley i odsluchawszy hymnu zjednoczonej Europy-bynajmniej nie na kleczkach- zawsze go odtrabiaja w okolicach 14- spiesze z odpowiedzia.....

 

"Wciąż generalizujesz i wpadasz w pułapki niekonsekwencji. Raz mówisz, że w Belgii jest raj na ziemi, a w Polsce piekło, innym razem odwrotnie, bo tam remont drogi, a u nas alternator od ręki. Oczywiste przecie, że raj i piekło, to nie tu, nie na ziemi. Tu mamy całą gamę odcieni szarości (bardzo lubię ten kolor :-)). Wojna dobra ze złem wciąż trwa i jej końca nigdy nie będzie, nie można zatem określić zwyciężcy. Mimo całego zepsucia Europy \"jestem za\", a od \"tamtych\" wolę z daleka"

 

Zawsze mozna powiedziec, ze zycie nie jest takie proste i oczywiste, ale to jest banal. Zarzut generalizowania przyjmuje, robie to na codzien w mojej pracy zawodowej- gdy pracujesz w dziedzinie eksperymantalnej to musisz po ilus doswiadczeniach wyciagac wnioski ogolne i stwarzac teorie. Bo inaczej twoje eksperymenty sa zle zaprogramowane jesli nie prowadza do ogolnych konkluzji. Stad tez moze tendencja do robienia tego rowniez na blogach…..

 

Probuje przelewac swoje refleksje z moich obserwacji zycia tutaj nie po to aby ustalic co jest be a co jest cacy. I dochodze do wnioskow czasem niezbyt moze poprawnych politycznie. I nie sa one jednoznaczne.

 

Z tego co pisza w naszej prasie wynika, ze prawie kazdy Polak ma ochote z kraju zwiac a mlodzi w szczegolnosci. To jest zle. Z drugiej strony Polska jest to kraj niewatpliwie ludzi zdolnych i zaradnych. To jest dobre. Wiec jaka jest przyczyna, ze w naszym kraju jest tak podle, ze sporo ludzi woli pracowac jako podrzedna pomoc w domu starcow na Zachodzie, bo tzw uczciwa droga mozna tylko i wylacznie zyc w dziadostwie? Wystaczy poczytac grupy dyskusyjne pod haslem Praca w Anglii. Moim zdaniem jest to sprawa wylacznie tlumienia inicjatywy, krzewienie postaw roszczeniowych, calkowite uniemozliwienie wybicia sie jednostkom. Temu sluza odpowiednio spreparowane przepisy i prawodawstwo, zasady zatrudniania. Luki w nim dopuszczaja afery i widac to na codzien. Lepiej wszystkich byloby wyslac za granice, bedzie wiecej dla nas do podzialu- prawdopodobnie mysli niejeden z decyzyjnych bonzow, ustalajacych prawo pozwalajace bogacic sie, ale tylko niektorym. A to jest juz bardzo zle.

 

Jednoczesnie gdy zyjesz normalnie tutaj, w warunkach w jakich zyja przecietni tubylcy, dostrzegasz, ze tu rowniez jest sporo anomalii- na przyklad brak informacji o zamknieciu jakiejs drogi moze byc niesamowicie uciazliwy bo nadrabiasz czasem dzisiatki kilometrow. Remonty sie wloka, ludzie tutaj nauczyli sie cierpliwosci w znoszeniu niewygod. To tez jest jakas obserwacja- czy tu zle, nie wiem….. Kupa naciaganych promocji, dystrybucja towarow tak zaprogramowana aby jak najczesciej odwiedzac sklep a nie wtedy gdy chcesz cos konkretnie nabyc. W telewizji sieczka : Kolo Fortuny, Milionerzy, Beverly Hills, jakies amerykanskie seriale propagujace rozwiazlosc i wczesne chodzenie do lozka w okolilcy 15. To zle. A dobra atmosfera codziennego zycia, wzajemna uprzejmosc i uczciwosc...chyba dobre....?

 

Z muzulmanami ludzie na Zachodzie nauczyli sie koegzystowac. U nas nasza nieoceniona propaganda przedstawia sie ich przez pryzmat terrorystow albo kobiet pozbawianych ludzkich praw. Wiec ludzie sie sniadych boja. A co poniektorzy daliby w twarz kazdemu o ciemniejszej skorze. Sa obcy. Sa inni ale nie sa gorsi, jak sie ich obserwuje na codzien i mieszka obok nich. Nie boje sie ich i nie zwalczam, nie okazujac im jakichkolwiek objawow niecheci. W gleby duszy podziwiam, ze dali odpor amerykanskiej sieczce medialnej i propagandzie i sa wierni swoim zasadom i swojej religii. Przeciez w Brukseli kobiety nie musza chodzic w chustach a robia to bo chca. Dlaczego Polacy swoja religie obsmiewaja i lekcewaza a kler stracil calkowicie autorytet?

A co do terroryzmu, bardziej boje sie, ze dostane w pysk od rodzimego pakera, ktory wyrwie mi torebke i zabierze komorke. Za to ze europejczycy padaja ofiara atakow terrorystycznych powinni podziekowac ….wiadomo komu, wiecej nie bede pisac……

 

kaas : :
sie 03 2005 kryteria
Komentarze: 1

Wszystko jednak ma swoj koniec a kij nawet dwa. Awaria samochodu okazala sie powazniejsza niz myslalam, padl alternator. Oczywiscie trzeba bedzie nowy sprowadzic z kraju, bo tutaj do egzotycznych marek nie maja. I tu B okazal sie nieoceniony, zakupi, przekaze komu trzeba i juz w polowie miesiaca bede miala normalny, sprawny samochod. Tymczasem wrocilam do rowerka. Dobre to na kondycje, pare deko zrzucic trzeba a i okolica jest przepiekna. Jest jeden mankament- Belgowie nie sa w stanie szybko robic remontow. W ogole sie nie przejmuja tym, ze ludzie nie maja sie jak dostac – pozamykali przejscia i trzeba jechac na okraglo. Do tego nie uprzedzaja o zamknieciu drogi- dzis trafilam na kolejne juz ktores z kolei zamkniecie mostka przez sluze. I zadnej mozliwosci przejazdu. Zaklelam siarczyscie rzucajac bluzgi bo musialam nadrabiac kilka kilometrow a spieszylam sie do pracy. Rzecz jasna chlopcy nic nie zrozumieli ale patrzyli sie z niejakim zdziwieniem. Do roboty dojechalam mokra i wymieta- to pewna wada dojezdzania na rowerku.

 

Kot okazal sie skunksem i szantrapa. Nie dosc, ze gryzie nieustannie i rzuca sie na kazdego, mnie, psy to do tego wcale nie jest czyscioszkiem. Wywalilam malpe wredna na noc z sypialni, dzis rano jak otworzylam drzwi do sypialni to pierwsza rzecz jaka kocica zrobila po wejsciu do mojego pokoju to narznela mi gigantyczne wrecz kupsko. Pierwszy raz mam takiego bydlaka- a mialam sporo kotow w swoim zyciu.

 

Dzis rozmawialam z moja niemiecka szefowa o wakacjach. Jedzie do Tyrolu po 20 sierpnia. Jest ciagle zapracowana, nie widac jej spod komputera. Obejrzala moja robote, wniosla kilka poprawek, przedyskutowalysmy je. Konkretna rozmowa, zadnych pierdol, zapytala skad mam sliwe na lokciu-fakt  wyglada jakby mnie kto pobil. Ale zadnych plot, intryg, obgadywania- moze dlatego tu mi sie tak dobrze pracuje?

 

Chandra mnie powoli opuszcza. Powoli adaptuje sie znow do warunkow tutejszych. B znow powraca do formy sygnalow akustycznych, co mnie nie rozdraznia juz tak bardzo. Czego oczy nie widza tego sercu nie zal. Niech sobie jedzie na te Mazury z baba czy bez, ja jestem teraz tutaj. I tutaj walcze o przetrwanie.

 

Harley- swiat jest zly- najgorsze jest to, ze zwycieza prymityw, podlosc i glupota. Ze cierpia ludzie, czesto niewinne dzieci na choroby, czesto nie maja srodkow aby je leczyc- moze to selekcja naturalna? Ze finansjera doprowadza do upadku i nedzy czesc spoleczenstwa w imie wlasnych interesow- moze to tak byc powinno w wysoko rozwinietych spoleczenstwach? Takie wartosci jak uczciwosc czy wiernosc sa dla frajerow. Zamuleni iedologicznie przez telewizje ludzie zaczynaja sie zastanawiac czy pary homoseksualne powinny miec prawo adoptowac dzieci. To prawda, tyle masz ile uda Ci sie z tego zycia wyrwac i wyszarpac, choc jak sama dobrze wiesz, niektorzy nie musza sie specjalnie wysilac a nawet gdy ewidentnie powinni isc do pierdla za naduzycia to zawsze w zanadrzu beda mieli zaswiadczenie o zlym stanie zdrowia.

 

Piszac na przyklad o niewiernosci, jest to cos co mnie bulwersuje - jest spoleczne przyzwolenie na niewiernosc. Stad tyle jej jest. Kiedys bylo to zjawisko w ukryciu, wstydliwe. Teraz facet ani minuty nie waha sie odejsc z dnia na dzien od zony po wielu latach zwiazku do jakiejs innej babki bo pies z kulawa noga nie zapyta sie co jak i dlaczego. Spokojnie wynajmie jakas kawalerke i bez komentarzy sie tam sprowadzi. Nawet jak bedzie mial watpliwosci natury moralnej, bo kozdy je ma - to dla nikogo to nie jest temat do dyskusji. Dla wolnych facetow obowiazuje filozofia hulaj dusza. Niewiernosc facetow w sieci jest norma, tym bardziej, ze sprzyja temu anonimiwosc. Mozna sie z tym pogodzic lub nie.

 

I na zakonczenie- sporo sie mowi teraz o terroryzmie i islamie. Patrze na to obserwujac zycie tutejszych muzulmanow. Fakt, maja swoje enklawy, ale rzadko kiedy placza sie pojedynczo po miescie. Po zakupy chodza calymi rodzinami, ktore sa na ogol liczne. Rozwiazla i rozlazla Europa to spoleczenstwo, ktore sie powoli atomizuje, wolne zwiazki, zadnych zobowiazan, wszelkie zasady precz, kazdy zyje sam majac poczucie pseudowolnosci…. Tamci sa plemiennie solidarni, pomagaja sobie w urzadzaniu sie w tutejszych realiach. Chyba nie zastanawiaja sie nad problemami mniejszosci seksualnych, czy kamienuja sie za niewiernosc…nie sprawdzilam. Coraz bardziej czarno widze przyszlosc naszych spoleczenstw w starciu z tamtejsza kultura i normami, ktore sami sobie stawiaja…….

 

kaas : :